There's only two types of people in the world
The ones that entertain and the ones that observe.
The ones that entertain and the ones that observe.
Kise przewrócił się na brzuch
i przez dłuższą chwilę po prostu podziwiał to, co miał przed oczami. Tuż obok
niego spał Aomine, jak zawsze, z ręką przerzuconą przez brzuch i lekko
rozchylonymi ustami. Kiedy Alfa nie był przytomny, wyglądał delikatniej i
spokojniej niż normalnie. Jego twarz rozpogadzała się, przez co sprawiał
wrażenie kilka lat młodszego. Kise zauważył też długie rzęsy, które rzucały
delikatny cień na jego policzki. Przydałoby się podciąć mu włosy,
pomyślał mimochodem, z trudem powstrzymując się od odgarnięcia dłuższych
kosmyków z czoła śpiącego mężczyzny. Zawsze miał z tym problem, bowiem gdyby
tylko mógł, nie ściągałby z niego rąk. Uwielbiał czuć pod palcami twarde,
gorące ciało jego przyszłego małżonka.
Zachichotał
cicho, starając się nie obudzić Aomine i przysunął się bliżej, delikatnie
kładąc głowę na jego barku. Westchnął pod nosem i wydął wargi. Dlaczego
Aominecchi tak długo śpi?, pomyślał z niecierpliwością, wiercąc się
ostrożnie. Oczywiście rozumiał, że Alfa ma dużo pracy i dlatego w wolne dni
lubi poleżeć dłużej, ale on już nie spał! Mogli spędzić ten poranek na wielu
innych rzeczach, niektórych bardzo przyjemnych…
Na samą
myśl o tym, jak często uprawiali seks, twarz Kise zalała się rumieńcem, a on
sam pokręcił lekko głową, czując rosnące zawstydzenie. Oczywiście, uwielbiał to
– nie tylko sam fakt zbliżenia, ale całą otoczkę; długie spojrzenia Aomine,
jego spokojne, miarowe ruchy, które prowadziły go coraz wyżej i wyżej, aż
dosięgał granicy, za którą nie było już nic, tylko czyste uczucie…
Ale czasem
Aomine był ostry, brał go z prostym, wręcz zwierzęcym instynktem. Kise to nie
przeszkadzało, wręcz przeciwnie – odpłacał się tym samym, drapiąc plecy i barki
Alfy, pomrukując i zachęcając go do przyspieszania. Jedyne, co go przerażało to
to, jak wieli wpływ na jego ciało, umysł i duszę miał Aomine. Wszystko było nim
i bez niego nie było niczego. Gdyby ktoś odebrał mu jego partnera,
chyba by umarł.
Ciekawe,
czy on o mnie też tak myśli, zastanawiał się, kręcąc kciukiem drobne kółka
na piersi Aomine. Miał cichą, ale ogromną nadzieję, że właśnie tak było. Alfa
nie należał do osób, które dużo mówiły o swoich uczuciach, prawie w ogóle.
Czasem okazywał mu je poprzez drobne gesty, mniejsze lub większe, które Kise
nauczył się odczytywać naprawdę szybko. I chociaż teraz mógł czytać w Aomine
jak w otwartej księdze, wciąż były chwile, gdy zastanawiał się, czy wszystko
dobrze interpretuje…
By nie
pogrążać się dalej w tych myślach, Kise znów zamknął oczy i odetchnął głęboko,
wciągając do środka zapach Alfy. O tak, to działało niczym cudowny lek na
wszystko. Uśmiechnął się i objął Aomine ramieniem, wsuwając głowę pod jego
brodę. Pomrukiwał z zadowoleniem. Jeszcze parę miesięcy temu głodował i walczył
o każdy dzień, nie tylko dla siebie, ale też dla Kuroko. A teraz spał w miękkim
łóżku, miał pełną lodówkę i szafę wypełnioną ubraniami, ale co najważniejsze –
obok siebie miał mężczyznę, który zajmował się nim i związał z nim swoje życie.
Życie, życie, pomyślał Kise, mając ochotę nucić te
słowa. Chciał się zestarzeć z Aomine. Chciał za kilkadziesiąt lat siedzieć z
nim w fotelu i obserwować wnuki, które będą bawić się w ogrodzie ich
posiadłości i…
Wnuki! Jeśli mają mieć wnuki, najpierw musieliby mieć
dziecko!
Ta myśl
zelektryzowała go i poderwał się, z całej siły uderzając Aomine w brodę. Alfa
syknął, wyrwany nagle ze snu i poderwał się, odrobinę spanikowany. Widząc, że
to tylko (i aż) Kise znów coś wymyślił i teraz turla się obok na łóżku,
czerwony i zawstydzony, sapnął z niezadowoleniem.
-Co znów? – wymamrotał, układając się z powrotem do snu.
Naciągnął na siebie kołdrę i burknął coś w poduszkę. Kise uznał, że dobrze dla
niego, że nie zrozumiał tego przekleństwa. –Przysięgam, że jeśli jeszcze raz
chcesz omawiać wystrój sali i każdy kwiatek po kolei, to skoczę z mostu.
-Nie! – pisnął. –Nie kwiatek! I nie skacz!
-Więc czego zachowujesz się jak dziewica po zmroku w
dzielnicy robotników…? – zamruczał, zamykając oczy i przylegając do jego
pleców. Odetchnął głęboko i był gotów zasnąć, podejrzewając, że Kise zapewne
znów zacznie gadać o tortach i przystawkach (jeden pies, gdyby ktoś zapytał
Aomine, dla niego wystarczyło, by jedzenie na ich weselu było jadalne)
ewentualnie o alkoholach (ten temat go jedynie bolał, gdyż on i Kise musieli
pozostać relatywnie trzeźwi przez całą imprezę) lub o garniturach (czemu do
ślubu nie można iść w dresie?). Akceptował otoczkę dookoła tego typu imprez,
chociaż ani trochę jej nie rozumiał!
-Bo pomyślałem o dzieciach – bąknął Kise, pozwalając, by
ramię Aomine oplotło go i unieruchomiło. Uwielbiał to. Chociaż on i Aomine byli
podobnie zbudowani, kiedy leżeli w ten sposób, Kise czuł się mniejszy, ale
bezpieczny i kochany.
-Dzieciach? Wiesz, to nielegalne – mruknął.
-NIE W TEN SPOSÓB, AOMINECCHI! – ryknął Kise, denerwując
się. Złość jednak zaraz mu przeszła, kiedy usłyszał wesoły (i odrobinę wredny)
śmiech Aomine. Omega obrócił się, by zacząć okładać go pięściami, oczywiście
ostrożnie i delikatnie.
-Wiem, wiem – zaśmiał się chrapliwie, łapiąc go za
nadgarstek i całując jego zaciśnięte palce. –Więc? Co chcesz od dzieci?
-Nie czego chcę od nich – bąknął. –Tylko… czy ty chcesz je?
– zapytał.
-He? – Aomine otworzył jedno oko i przyjrzał mu się
badawczo. –O czym ty znów…?
-O dzieciach! No słuchaj co do ciebie mówię, Aominecchi!
Noo!
-No słucham, słucham. Chcesz coś od dzieci. To nieładnie
dręczyć mniejszych od siebie.
Kise
przewrócił go na plecy i usiadł na jego biodrach, próbując odciągnąć ramiona
Aomine i przyłożyć mu, podczas gdy Alfa śmiał się i skutecznie go blokował.
Uwielbiał dokuczać swojej Omedze, doprowadzać go do frustracji i zawstydzenia.
Uwielbiał go potem uspokajać i przytulać, podczas gdy Kise wciąż nerwowo fukał
na niego i wydymał te swoje seksowne wargi.
-No dobrze, dobrze – zaczął, przytrzymując jego ręce. –Wiem.
Chcesz wiedzieć, czy ja chcę mieć dzieci?
-N-no tak! – miauknął wręcz Kise, rumieniąc się po czubek
blond głowy.
-Chcę – powiedział cicho Aomine, patrząc na niego. –Z tobą –
dodał i niemal widział, jak para bucha z uszu Omegi. –Kilkoro.
-Ki…kilkoro? I-ile? – zapytał Kise, jąkając się lekko.
Dotychczas myślał o jednym, maksymalnie dwóch! Poza tym, Aomine zawsze dbał o
antykoncepcję podczas ich zbliżeń (parę razy nawet w nocy leciał do sklepu na
rogu, gdy ich przycisnęło, a nie mieli pod ręką prezerwatyw) i przez to Kise
myślał, że Alfa nie jest rodzinnym typem.
-Troje. Może czworo – powiedział z powagą w głosie,
puszczając jego ręce i kładąc dłonie na biodrach Kise. –A ty?
-N-nnn.…
-Co?
-N-nie podejrzewałem, że chcesz aż tyle – wymamrotał, spuszczając
wzrok.
Chociaż
przerażała go myśl o ciąży, to jedyne, o czym mógł myśleć, to granatowowłose
dziecko o chmurnych oczach i łobuzerskim uśmiechu. Kto wie, może dziewczynki
byłyby podobne do niego? Drobne i jasnowłose, zawsze pod ochroną ojca i braci.
Czy Aomine kochałby je, nawet gdyby były Omegami?
-Widzę, że znów myślisz o czymś głupim – burknął mężczyzna,
unosząc się i całując Kise delikatnie. –Przestań – nakazał.
-Po prostu…
-Po prostu co? Kise, mów, jeśli cokolwiek siedzi ci na
wątrobie, to po prostu mów – westchnął.
-Chodzi o to, że… czy ja wciąż będę ci się podobał? Nawet
jak będziemy mieć dzieci i będziemy starzy i będę pomarszczony i brzydki?
-A to będzie jakaś różnica z tym, co jest teraz… no ej, no
nie rób takiej miny! – poprosił, widząc, jak Kise nadyma się i posyła mu
gniewne spojrzenia. –Żartuję, przecież wiesz - założył mu kosmyk włosów za
ucho. –Jesteś śliczny. I dla mnie zawsze będziesz – szepnął, pochylając głowę i
zaczynając całować go po szyi. Kise mimowolnie odchylił lekko głowę, by ułatwić
mu dostęp do siebie. –Najśliczniejszy. I nasze dzieci też będą śliczne.
-M…Mhm – zamruczał, obejmując go za kark i wsuwając palce w
granatowe włosy na jego szyi.
W sumie
żaden z nich nie miał nic przeciwko temu, by właśnie w ten sposób zacząć dzień.
Dlatego kiedy Aomine przewrócił Kise na plecy i nakrył swoim ciałem, Omega
tylko uśmiechnął się zachęcająco i z zapałem zaczął odpowiadać na każdy
pocałunek.
Akashi
podpisał ostatni dokument i odchylił się w fotelu, pomrukując ze
zniecierpliwienia. Od siedzenia cały czas za biurkiem bolał go kręgosłup, a
zmęczone oczy aż wołały o przerwę. Chciał to mieć jednak za sobą, by móc
spędzić spokojny wieczór z lampką wina i dobrą książką. Zostawał w Siedzibie
praktycznie sam – prócz ochrony nie miało być nikogo, gdyż Midorima zabierał
Yunę na krótkie wakacje. Akashi nie miał nic przeciwko, bowiem dotychczas jego
zaufana Beta i prawa ręką praktycznie nigdy nie brała nawet dnia wolnego, najwyższa
pora więc, by wyjechał na dłużej.
-Spakowałeś się już? – zapytał z lekką ironią, zsuwając z
nosa okulary i pocierając palcami oczy.
-Yuna spakowała nas oboje – odparł beznamiętnie Midorima,
sortując dokumenty do odpowiednich segregatorów i teczek. –Ty też odpocznij – dodał
ciszej.
-Przez najbliższe dwa dni mam zamiar czytać i spać, nie
martw się – machnął lekko ręką. Faktycznie, może dla ludzi z zewnątrz Akashi
był typowym pracoholikiem, ale lata doświadczenia nauczyły go, że czasem
potrzeba też odpoczynku.
-Wracamy za tydzień – zaczął swoją tyradę Midorima, a
Akashi przewrócił oczami, ciesząc się, że Beta stoi odwrócony tyłem. Doskonale
wiedział, o czym za chwilę będzie mówił medyk. –Zostawiłem ci w komunikatorze
wszystkie numery kontaktowe i alarmowe. Adres hotelu, w którym będziemy i adres
lekarza, który jest tylko odrobinę gorszy niż ja, na wypadek, gdyby coś się
stało. Twoja dokumentacja medyczna jest na serwerze głównym, zabezpieczona
hasłem…
-…teżjestempracoholikiem234 – dokończył cynicznie Akashi.
–Wiem, Shintarou. Jestem dorosły, nie mam pięciu lat i nie uciekam przed
opiekunką. Potrafię o siebie zadbać.
-Wiem – poprawił okulary, wzdychając ciężko. –Po prostu…
Zawsze byliśmy
razem.
Te niewypowiedziane słowa zawisły między nimi. Dotychczas
widywali się codziennie i Midorima zawsze mógł mieć oko na swojego przyjaciela.
Czuł się za niego odpowiedzialny i myślał o sobie jak o tarczy, która go
chroni. Oczywiście wiedział, że Akashi świetnie da sobie radę sam, ale i tak
czuł nerwowe ssanie w żołądku.
A może to zgaga?
-I będę jadł pięć posiłków dziennie, tak, tak – westchnął
Akashi. –Idź już. Bawcie się dobrze i tak dalej.
Wieczorem,
gdy został sam, poczuł się trochę dziwnie. Oczywiście lubił to, że wszędzie
panowała cisza i spokój, chociaż włączył konsolę i koncert Beethovena, by po
prostu mieć jakiś cichy hałas w tle. Od razu poczuł się lepiej. Hojnie nalał
wina do kieliszka i rozebrał się (na złość Midorimie, którego tu nie było,
porozrzucał ubrania w drodze do łazienki) i wraz z winem zanurzył się w gorącej
wodzie. Oparł się wygodnie o brzeg i
przymknął oczy. Nawet przez zamknięte drzwi słyszał Księżycową Sonatę; starał
się skupić na muzyce, ale szybko zaczął błądzić myślami dookoła swoich
obowiązków. Midorima zganiłby go (chociaż do czasu pojawienia się Yuny, sam
myślał wyłącznie o pracy!), dlatego próbował skupić się na czymś innym, popijając
leniwie wino. Może po kąpieli powinien zadzwonić po jedną z tych dyskretnych
dziewczyn, która pomogłaby mu zrelaksować nie tylko umysł?
W
pierwszym momencie nie usłyszał kroków, dopiero kiedy muzyka lekko ucichła,
przechodząc w kolejny utwór, dobiegły go podejrzane szmery. Dziwne, prócz niego
i Midorimy nikt nie miał dostępu do prywatnego piętra, na którym mieszkał.
Nawet ochrona potrzebowała dodatkowej autoryzacji, by tu wejść.
Akashi
odstawił kieliszek i wyszedł z wody, owijając ręcznikiem biodra. Nie przejmując
się śladami stóp, jakie zostawiał na dywanie, przeszedł przez cały pokój, rozglądając
się z lekkim niepokojem. Nikogo tu nie było.
W apartamencie było cicho.
Może jestem
przewrażliwiony, pomyślał, wyłączając muzykę. To normalne, że w nocy budynki szumią i pomrukują. Rury i inne
kanalizacje, powtórzył sobie. Przecież był dorosły i nie bał się ciemności!
Mimo to
podszedł do panelu komunikacyjnego w przedpokoju i połączył się ze stanowiskiem
ochrony. Jeśli zapytają, o co chodzi, skłamie, że jest głodny i by zamówili mu
pizzę!
Nikt
jednak nie odbierał, co wzbudziło jego niepokój. W kanciapie ochrony zawsze
powinna być jedna osoba, podczas gdy pozostali patrolują budynek. Coś było nie
tak. Ponowił próbę kontaktu kilka razy, próbując wmówić sobie, że być może
mężczyźni wyszli na chwilę, ale gdy wciąż nie było odzewu, złapał czystą parę
bawełnianych spodni i naciągnął je na siebie. Z szuflady przy biurku wyjął też
laserowy pistolet i odbezpieczył go. Normalnie w takich chwilach wezwałby
Midorimę, ale teraz cieszył się, że mężczyzny i Yuny tu nie było, że znajdowali
się bezpiecznie kilkaset kilometrów stąd.
Nie
chciał przykuwać uwagi i zamiast windy wybrał schody. Zbiegał po nich szybko, w
myślach licząc piętra. Wiedział, na których powinny stać patrole i był
zaskoczony, gdy na jednym z nich nikogo nie zastał. Zatrudniał najlepszych
członków Klanu Lwów do ochrony Siedziby i nie podobało mu się to, że zeszli z
posterunku. Zimny dreszcz przeszedł mu po plecach.
Może nie zeszli
dobrowolnie.
Pierwsze
zwłoki znalazł dwa piętra niżej. Gardło mężczyzny było rozszarpane, nie nożem,
a pazurami. Krew zalała posadzkę bazując
na stanie jej skrzepnięcia, człowiek zmarł nim Akashi wszedł do kąpieli. Tuż
pod jego nosem ktoś zaatakował Siedzibę. Przeklinając na swoją nieuwagę i to,
że zapomniał o komunikatorze, Akashi uznał, że musi dostać się do panelu komunikacyjnego
w biurze ochrony, ale wtedy w całym budynku zgasło światło.
To niemożliwe,
pomyślał z lekką paniką. Jako kot, Alfa Lwów, nie miał problemu z widzeniem w
ciemnościach, ale to oznaczało, że ktoś dostał się do panelu nadzorującego cały
budynek. A do tego kody miało tylko kilka osób! On i Midorima byli wykluczeni,
zostawał tylko Furihata i …
Reo, warknął w
myślach Akashi. A więc o to chodziło! Gdyby Reo udało się go zabić, przejąłby
władzę w Klanie Lwów. Ale Akashi nie był pionkiem na jego planszy, nie miał
zamiaru dać się tak łatwo wyeliminować!
Panel
kontrolny całego budynku można było uruchomić jedynie skanem siatkówki oka i
odcisków palców, więc Reo musiał być tu osobiście. Akashi uznał, że załatwią to
tu i teraz. Rzucił się biegiem w stronę pomieszczenia z zasilaniem, chcąc uciąć
w zarodku ten bunt.
I po raz kolejny muszę Was przepraszać za przerwę. Mam w
domu tyle roboty + uczę parę dzieci, przez co gdy wracam wieczorami, nie mam
nawet sił odpisać na Wasze komentarze, a co dopiero odpalić Worda. Nie wiem, co
mogłabym powiedzieć na swoje usprawiedliwienie – może tylko tyle, że ten
rozdział pisałam prawie miesiąc, co parę dni po trochu, jak i parę innych (m.in.
Fireproof i Bóstwa, bo wiem, że na to też część z Was czeka!). Parę razy
zdarzyło mi się nawet zasnąć przed komputerem :/ Zapewniam Was, że nie porzucam
swoich prac, nie przechodzę na żaden urlop czy coś, tylko mam mniej czasu niż
wcześniej. Ale robię co w mojej mocy, by wracać do Was tak często, jak mogę!
Jeszcze raz przepraszam,
Ayu.
PS. W rozdziale wykorzystano piosenkę „Circus” Britney
Spears.
I tak Cię lubię <3
OdpowiedzUsuńRozumiem, że możesz nie mieć czasu na pisanie, i nie będę się co tydzień domagać rozdziału. Jak to mój tata mówi: "jak przyjadę to będę" (jeździ tirem po Europie). Tak więc nie można pośpieszać, pojawi się rozdział to będzie :)
Aww (≧▽≦) Jak slodko w tym życiu Kiszki z Mleczem. Tylko pozazdrościć!
~megg
Dziękuję za zrozumienie <3 Rozdział się pisze, ale jako ze dostalam pracę, to troche mniej czasu na to mam :)
UsuńPraca z dziećmi, choć satysfakcjonująca, potrafi być baaaaardzo męcząca...więc rozumiem Cię doskonale i łączę się z tobą w bólu c:
OdpowiedzUsuńTakże nie przejmuj się. Co nagli to po diabli :D nauczysz czytelników cierpliwości ^^
Rozdział świetny, jak i reszta. Na początku myślałam, że ten zamach będzie na Kisię albo Ao ;-; -głównie przez przemyślenia Kisi w tym rozdziale xD
Ale Aki się nie spodziewałam*.*
Czekam na więcej, ale nie śpiesz się:3
Pozdrawiam. Czasu życzę ;3
Zaczęłam komentować rozdziały od początku, ale koniec końców tak się wciągnęłam, że zapomniałam robić to na bieżąco. XD Dlatego postaram się skumulować wszystko w jednym.
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim bardzo mi przypadło do gustu to opowiadanie! Pisałam już wcześniej, że bardzo lubię takie klimaty o zmiennokształtnych i poszło Ci z tym naprawdę świetnie! Bardzo mi się też podoba to, że wszystko nie skupiło się na tym, że tylko się tam ruchają i pukają jak zwierzaki, a bardzo zgrabnie łączysz to z całą fabułą, wszystko jest w swoim czasie i konsekwentnie wynika z historii. W dodatku obie pary, KagaKuro jak i AoKise są do siebie w jakimś sensie podobne, a jednak mają zupełnie odrębne historie, prowadzone w swoim tempie, co sprawia, że nie są pisane „na jedno kopyto”. W dodatku cała fabuła jest ładnie konstruowana – skupianie się co rusz na innych wątkach, a jednak czuć w tym wszystkim, że COŚ to wszystko łączy. XD Ładnie Ci idzie taka wielowątkowość i nawet jeżeli miałam na początku „o nie, ja chciałam dalej czytać o tamtych!” to szybko mi przechodziło, gdy wciągałam się w nowy wątek.
To ja może polecę tak po kolei parami :D
KagaKuro – jak lubiłam ten ship, to nigdy jakoś za nim nie szalałam. Wiesz, akceptowałam go, miło było gdy pojawiali się jako para poboczna, to było nawet takie oczywiste, ale w twoich KagaKuro ja się zakochałam! Kagami jest taki pocieszny, jak się nim opiekuje i zawsze mnie to rozczula, jak sam pali buraka mówiąc o jakiś sprawach damsko-męskich, chociaż w tym przypadku męsko-męskich. XDD No i Kuroko tak ślicznie owija sobie Alfę wokół palca, a przy tym jest mu tak oddany, że normalnie kisneee. Chcę już małe, białe tygryski ;///;
AoKise – Świetnie oddany charakter Aomine, odrywający się od tego fandomowego Aomine-zbok-zjeb-idiota. Jest taki jaki powinien być, zblazowany, rozleniwiony, ale poważny i groźny gdy trzeba! Taki, który nawet nie pomyśli, że kocha Kise, ale lepszy ślub z Kise niż z jakąś bździągwą. XDD No i Kise taki niepokorny głuptas, który nie ma Kasamatsu, żeby go kopał po ryju XD Ale tworzą śliczną parę i ciekawi mnie, czy Kise kiedyś będzie miał jakieś poważniejsze rozterki na temat tego, czy Aomine go kocha czy nie kocha.
Akashi – KOCHAM TEGO AKASHIEGO! Nie wiem, jak to robisz, że tak dobrze idzie ci wpasowywanie postaci w kanon, ale ten Akashi jest najlepszy, jakiego miałam okazję czytać. Nie jest ani przesadnie sadystyczny, nie jest też głupi w swoim rozdwojeniu jaźni, nie jest też totalnie zły, jest perfekcyjny! Idealnie lawiruje na granicy bycia pozytywną i negatywną postacią, zawsze coś kombinuje i prowadzi gierki, ale w tak elegancki sposób, że to jest aż ujmujące. Jest interesowny, egoistyczny, dba o dobro swojej rasy, ale to wszystko sprawia, że nie chcesz mu od razu nakopać a jest się podważeniem tego, jak on jest mądry i inteligentny! W dodatku jego relacja z Midorimą jest świetna, idealne przedstawienie ich przyjaźni, bardzo ciekawa historia tego, jak się poznali, ja jestem na tak, trzy razy tak, Akashi przechodzi do finału! XD Naprawdę, jestem nim zachwycona, bo już czasem jest męczące robienie z Akashiego mega psychola, dewianta, sadystę i tego najgorszego. Ten ma dwie twarze, ale nie w chory, psychiczny sposób, ale w taki wyrachowany, z jednej strony elegancki, inteligentny biznesmen i Alfa, z drugiej pan siedzący nad szachownicą i patrzący na swoje pionki, co tylko podkreśla to, jak potężną Alfą jest, a przy okazji! Najważniejsze! Lubi sobie czasem pośmieszkować! XD To też do niego pasuje, takie nieco sztywne żarciki. XD A ta scena z ogonem i córką Hyuugi bezcenna! XD Ja, tak jak Midorima, byłam pełna podziwu dla jego cierpliwości XDD Naprawdę, ten Akashi jest wspaniałym atutem opowiadania i aż drżę przed tym, czy zamach na niego się powiedzie i mam nadzieję, że lew nie da się tak szybką zdjąć z tego świata ;///; I niech go nie zdradza Reo, mój shipek niee ;///;
Hyuuga i Riko – shipuję ich jako parę, bardzo mi odpowiadają, ale w sumie nic szczególnie nie czytam, dlatego z przyjemnością robiłam to tutaj i podoba mi się to, jak poprowadziłaś ich relację. Od tego, jak niezręcznie było na początku, że oboje z przyjaciół od dzieciństwa nagle będą małżeństwem, po takie drobne zbliżenia, przez relacje z córką Hyuugi. To jak, Riko broniła małej było takie piękne ;//; To tez jest fajne, że nie poszłaś za tym, by Riko hmm, upodlić związkiem politycznym, żeby była nikim dla przyszłego męża, to rozwiązanie podoba mi się dużo bardziej.
UsuńDo tego mamy jeszcze Izukiego! Nie shipowałam go dotąd z nikim, nie wiem czemu, bo go lubię XD Ale właśnie ostatnio z Takao mi się szalenie podobał i co? I proszę! Mam Izukiego i Takao! JA KISNE DO TEGO SHIPU PROSZĘ O WIĘCEJ! XDD Naprawdę, jestem szalenie ciekawa tego shipku i podoba mi się, że Izuki tak po prostu nie usycha za Hyuugą a idzie do Takao, nawet, jeżeli miałby być tylko pocieszeniem ;/// Ale licze na lovki XD <3
Murasakibara i Himuro – jak mocno cierpiałam, gdy Himuro było tak źle ;//////////; Ale teraz tak się ciesze, że jest u Murasakibary, chciaż jakoś nigdy nie ten ship nie porywał, to i tak kisnę. Również po raz pierwszy podoba mi się postać Murasakibary (znów jest tak cudownie kanoniczny!) i czekam tylko na to, aż Himuro zaufa mu w pełni i będą w końcu szczęśliwi. ;//; Niemniej bardzo mnie zastanawia, dlaczego Akashi nie pomógł wcześniej Himuro i nie zabrali go, albo nikt nie dał znać Kagamiemu co się dzieje z jego omegami, no i o co chodzi z ojcem Kagamiego i jak bardzo odbiłoby się to na nich wszystkich gdy wyjdzie to na jaw. I czekam na spotkanie Kagamiego i Himuro, mam nadzieję, że do tego dojdzie i będę ryczeć jak opętana ;///;
Midorima – nie szaleje za nim szczególnie, ale tu mi się bardzo podoba. Jest takim sztywniackim nim XD W dodatku jest taki zabawny w tym, jak męczy się przy swojej omedze i chociaż na początku miałam nadzieję na jakieś MidoTaka to jednak z całego serducha kibicuje jemu i Yunie! XDD
Hanamiya – ty pokurwiu no ;////////; Jak cię lubię, tak pasujesz na taką podłą hienę, że aż sama bym ci skopała mordę. Ciekawa jestem co on kombinuje, kto stoi za zamachami, kto odwiedza Kiyoshiego i kiedy to wszystko wyjdzie na jaw!
Ja pewnie zapomniałam o milionie rzeczy, o których chciałam napisać, ale cóż, może mi się jeszcze przypomni. XD Dodam, że bardzo mi się również podoba, jak… hmm, tworzysz to, jak wygląda ich zmiennokształtność. Bardzo lubię te wszystkie instynkty, to jak reagują na dotyk, jak zostawiają na sobie zapach, jak on ich uspokaja, to też wszystko tak dobrze komponuje się z całością, nie jest nachalne i nie gra pierwszej roli, ale wpasowuje się idealnie w całość, tu niby rozmawiają, ale gdzieś te nosy suną po szyi, te uszka się ruszają i w ogóle i to jest naprawdę ładnie zrobione! I pomysł z Gorączką (cieszę się, że to Gorączka a nie Ruja!) też jest ładnie zaprezentowana i nie staje się ona priorytetem, żeby tylko się ruchać i o tym pisać.
Dobra, kończę to ględzenie, mam nadzieję, że nowy rozdział będzie niedługo bo ja muszę wiedzieć, czy Akashi żyje! Q_Q Więc proszę, nie każ mi czekać zbyt długo! Pozdrawiam serdecznie i dołączam do grona stałych czytelników! Dużo weny, sił i czasu życzę!
Hibari
OMG! Ujęłaś pięknie to co odczuwam do wszystkich postaci i tego opka! Myślę w każdym calu tak samo, ale bozia rozumu nie dał i nie potrafiłam ubrać tego wszystkiego w takie slowa! Rany...;-;
UsuńDziękuję xD i pjona. Czy coś ^^
PJONA! :D Fajnie, że ktoś też ma takie odczucia jak ja ;////; (chociaż miałam wrażenie, że już pitolę bez sensu XD) Ale to pokazuje jak Ayu przyjemnie pisze, skoro nie tylko ja tak odbieram jej opowiadania! Także Ayu pisz więcej, bo ludki czekajo! :D A ja idę czytać resztę opowiadań <3
Usuń*przybija*
UsuńNo one są cudowne! Ten klimat mnie totalnie wciągnął! *.*
A swoją drogą, Hibari-san, Twoje też są świetne! Czytałam je już daaawno, jak jeszcze nie miałam konta i teraz odświeżam ^^
A dziękuję ślicznie, to strasznie miłe! ;~~; <3 No ja troszkę się wybiłam z pisania do KnB ale wracam ze wspólnymi ficzkami KIyoHana z koleżanką XD
UsuńNie mój pairing ;-;
UsuńAle pewnie i tak przeczytam XD
Raczej nie będziesz, ale jakbyś jednak się nawróciła to *szepcze* ja zawsze chętna na turn me on -ale takie mniej cielesne xD (zresztą przeczytam cokolwiek) XD
Fajnie, że wracasz ^^
Też kiedyś myślałam, że KiyoHana to nie mój ship, no ale tak wyszło, że jednak mój XDD
UsuńNie wiem czy Turn me on da się nie aż tak cieleśnie XD""""
W ogóle to tak brzydkoooo spamimy Ayu XDD"''''
Wiem ;-;
UsuńAle nwm gdzie się mogę z Tb skontaktować i czy wgl chcesz ;-;
GOMENA AYU-SAN!*ukłon*
Take your time amd mo rush:3
Nie przeszkadza mi Wasze spamienie, pls, możecie to robić :)
UsuńChciałabym Wam odpisać coś więcej, ale wróciłam z pracy (teraz prócz pracy z dziećmi jestem jeszcze na stażu) i ledwo zyję. Ale czytanie Waszych komentarzu poprawiło mi humor mega, mega mocno <3
Juri-chan, jeśli chcesz się ze mną skontakotowac, to możesz napisać maila (ladyseara@gmail c0m) albo gg (10975264). :)
Dziękuję, dziewczyny <3
OMG yes! Dziękuję Ayu-san!:33333
UsuńJak tylko mój komputer się ogarnie (tam mam konto) napiszę! ❤
J...J-Jeśli to nie problem! >///<
Oczywiście, że nie :) Jakbym Ci nie odpisała, to się upomnij - mam na tym komputerze jakąś wtyczkę z gg, która czasem zjada kontakty albo nie wyświetla wiadomości (chcę z powrotem mojego laptopa).
Usuńyaaaaaaaay cudeńko *^* normalnie siedzie i czytam zamiast się uczyć >.< strasznie podoba mi się wątek Hyugi i Aidy :3 "Kotek" ^w^ (mała a odwage, żeby tak łapać Akashiego za ogon :D i wgl to mi się wszystko podoba, i wątki romantyczne, i te wszystkie tajemnice, i i i no po prostu wszyyystkoooo (/*^*)/\(*^*\) czekam na kolejny rozdział :3 pozdrowionka :D ~Shadow
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Rozdział się pisze, oby się szybo dokończył (najlepiej sam xD)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńno i zaczął się już atak, Kise i te jego myśli były boskie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia