I only see
my goals,
I don't believe in failure,
Cause I know the smallest voices,
They can make it major,
I got my boys with me,
At least those in favor,
And if we don't meet before I leave,
I hope I'll see you later.
I don't believe in failure,
Cause I know the smallest voices,
They can make it major,
I got my boys with me,
At least those in favor,
And if we don't meet before I leave,
I hope I'll see you later.
Stojąc przed biurkiem
urzędnika, Hyuuga nie mógł się pozbyć odrobiny nieznośnego uczucia niepewności.
Powtarzał sobie, że to normalne w dniu ślubu: stres, ostatnie przemyślenia i
pożegnanie ze stanem kawalera. Z drugiej strony, był też pełen oczekiwania –
dziś miał w końcu poślubić Riko, stać się jej Partnerem i oficjalnym Alfą
Wilków.
Hanako
siedziała w pierwszym rzędzie, obok Izuki’ego – Omega miał rękę unieruchomioną
w szynie i kilka plastrów na czole, ale poza tym cieszył się doskonałym
zdrowiem. Wilk cieszył się, że ostatnie wydarzenia nie wpłynęły niekorzystnie
na jego córkę i przyjaciela, wręcz przeciwnie – Hanako zaakceptowała Riko i
teraz nie mogła się doczekać, by mówić do niej „mamo”. Hyuuga miał wrażenie, że
wszystko to zawdzięcza mężczyźnie, który siedział za nimi.
Kiyoshi
Teppei był wielki. Taka przynajmniej była pierwsza myśl Hyuugi, gdy Alfa
Niedźwiedzi zjawił się wtedy w lesie. Może wrażenie to było spotęgowane tym, że
mężczyzna stał na skale i patrzył na nich z góry, chociaż zapewne jego masywna
budowa również się do tego przyczyniła.
Hyuuga
zdawał sobie sprawę z tego, że wyglądają nieciekawie – wszyscy byli nadzy,
nawet Riko (która skromnie stanęła za jego plecami), Izuki odzyskiwał i tracił
przytomność, a on i Akashi byli usmarowani krwią Hien od stóp do głów.
-Alfa Lwów, przyszły Alfa Wilków, córka Kagetory… ktoś mi to
wyjaśni? – warknął Kiyoshi.
-Myślę, że możemy to spokojnie wyjaśnić. Ale w bardziej
cywilizowanych okolicznościach. Jest z nami dziecko, myślę, że powinniśmy
przenieść się w inne miejsce – wymownie zasugerował Akashi.
Teppei
potarł swoje skronie, ale przytaknął. Teoretycznie nie był zobligowany do
udzielenia im schronienia czy jakiejkolwiek innej pomocy. Mimo to, skinięciem
głowy pokazał im, by poszli za nim, dodając cicho, że przyśle tu swoich ludzi,
by sprzątnęli zwłoki.
Poprowadził
ich lasem, nie oglądając się za siebie, ale też nie narzucając zbyt szybkiego
tempa. Midorima i Hyuuga pomagali Izuki’emu, który ledwo powłóczył nogami,
wciąż półprzytomny. Riko niosła Hanako w ramionach, a dziewczynka obejmowała ją
za szyję i patrzyła na swojego ojca, powoli usypiając.
Alfa
Niedźwiedzi doprowadził ich do średniej wielkości drewnianego domu, z ogromnym
gankiem, który mimo tego, że wybudowany został ludzką ręką, wyglądał jak część
lasu. Stało na nim kilka krzeseł i stolik z parasolem. W oddali słychać było
szum rzeki. Akashi zauważył, że na wielu drzewach, które mijali idąc tutaj,
były ślady niedźwiedzich pazurów, ale tutaj żadnego nie było widać.
-Nie wiem, czy znajdę ciuchy dla was wszystkich odpowiednie
– burknął Kiyoshi, wprowadzając ich do domu. –Na razie idźcie się umyć,
łazienka jest na lewo. Ja wezmę was dwie – zwrócił się do Riko – na piętro, bo
tam kiedyś mieszkała moja mama, może tam będzie coś kobiecego. A jego – skinął
na Izuki’ego – możecie położyć w salonie.
-Nie muszę się myć, zostanę z nim – oznajmił cicho Midorima.
–Akashi, przynieś mi potem tylko jakieś spodnie do jasnej cholery.
-Pójdę z nimi – burknął Hyuuga, ale Teppei pokręcił głową.
-Zapaskudzisz pół domu krwią, chłopie. Twojej kobiecie nic
przy mnie nie grozi, dziecku też.
-Zresztą potrafię się sama bronić – dodała z dumą Riko, ale
po chwili spuściła z tonu. Cały ten dzień był tak zwariowany, że marzyła tylko
o prysznicu, jakiejś czystej odzieży i lampce wina. Masaż też byłby dobry.
–Spokojnie, Hyuuga. Spotkamy się tu za chwilę.
-Dokładnie – zgodził się Kiyoshi. –No już, bo zapaskudzicie
krwią dywan, a wtedy babka mnie zabije.
Doprowadzenie
się do porządku zajęło im niemal godzinę. Kiedy Akashi w końcu wyszedł spod
prysznica, na krześle leżała koszulka i szorty, a także kawałek sznurka. Alfa
Lwów przyjrzał mu się krytycznie, dopiero gdy się ubrał, domyślił się, o co
chodzi – mówiąc krótko, spodenki zsuwały mu się z tyłka, dopiero kiedy między
szlufkami przeciągnął sznurek i związał go, jakoś utrzymały się na miejscu. To
było do przewidzenia – rzeczy Teppei’a były zdecydowanie na niego za duże.
Zastanowiło go jednak, dlaczego Alfa Niedźwiedzi, który zapewne otoczony jest
służbą (sam mówił, że wyśle po ciała swoich ludzi), ma w tym domu tylko swoje
ubrania. Normą było, że w tego typu budynkach Alfa trzymał zapasowe ubrania dla
swojego klanu. Właśnie na takie okoliczności. Swoją drogą, może rzeczy były za
duże, ale w szortach odkrył wygodną dziurkę, przez którą mógł wysunąć swój ogon
– był trochę zmęczony, więc nie chciał trzymać ich w ukryciu. Zapewne reszta
też tak zrobi.
Gdy dotarł
do salonu, próbując przyzwyczaić się do obcego zapachu na sobie, zauważył, że
pozostali już tam byli, mniej lub bardziej dziwnie odziani (Midorima miał na
sobie wściekle czerwone szorty za kolano, a Riko białą sukienkę w kwiatki).
Skinął im głową, a Kiyoshi palcem pokazał mu stolik z kanapkami i wysokim
dzbankiem mrożonej herbaty. Akashi poczuł, że faktycznie jest głodny. Sięgnął
więc po jedzenie, bez problemu odnajdując się w relacji Hyuugi na temat tego,
co stało się dzisiejszego dnia. Zauważył również, że Izuki blady, ale już
przytomny, w koszulce i za dużych dżinsach, ostrożnie popijał wodę pod czujnym
okiem Midorimy.
Biorąc pod
uwagę fakt, że wszyscy przeżyli (jedynie Izuki miał prowizorycznie
unieruchomioną rękę), a także osiągnął swój cel, czyli szacunek i zaufanie
Hyuugi, mógł uznać, że jego plan się udał. Oczywiście, czuł lekki niepokój,
kiedy patrzył na Hanako, ta jednak ufnie bawiła się dłonią Riko. Ha,
pomyślał, Hyuuga powinien być mi wdzięczny za rozwiązanie jego rodzinnego
problemu. Poza tym, w jego głowie zakwitła jeszcze jedna myśl – jeśli
dobrze to teraz rozegra, wypracuje również dobre kontakty z Niedźwiedziami.
Doprawdy,
był genialny.
-Czyli za wszystkim stoi prawdopodobnie Hanamiya – zamruczał
pod nosem Teppei, drapiąc się w brodę z lekkim roztargnieniem. –Zawsze
wiedziałem, że on co chwila kombinuje, ale nigdy nie przypuszczałem, że stanę
się ofiarą jego szalonych pomysłów.
No nie do końca jego, pomyślał Akashi, lekko urażony
etykietką „szalonego”. Mimo to nie odezwał się, spokojnie przeżuwając kanapkę i
popijając ją herbatą.
-Teoretycznie to kwestia czasu, nim on wciągnie cię w swoje
gierki. Mieszkacie blisko siebie – zaczął ostrożnie Hyuuga, a Akashi
przytaknął.
-Poza tym, niedaleko masz Ruiny. To dobre miejsce na całą
nielegalną działalność – zauważył.
Kiyoshi jednak machnął ręką.
-Już od dawna nie przejmuję się Ruinami – oznajmił. –Tam co
noc się coś dzieje. Dzikie Omegi, porzucone Omegi, czasem zwykli ludzie, którzy
tutaj mieli problemy z prawem… Zbiorowisko osób, do których nie chcecie się
wtrącać. To tak, jak gdyby wsadzić kij w mrowisko. Jeśli Hanamiya to robi, to
oznacza, że jest szalony jeszcze bardziej, niż wam się wydaje.
-Nawet jeśli cokolwiek tam robi, nie możemy nawet sprawdzić,
czy tam był. Żaden z lokalizatorów tam nie działa – wtrącił Midorima. Po minie
Akashi’ego doskonale wiedział, o czym myśli jego Alfa. –Dlatego, Kiyoshi-sama,
na twoim miejscu bym uważał na atak z dwóch stron.
-Dlaczego Hanamiya miałby mnie atakować, od tego zacznijmy?
Nie mam z nim nic wspólnego – poprawił się lekko w fotelu.
-Nie musi mieć powodu. To Hiena, dosłownie i w prz…
Nagle
Akashi wygiął się lekko, popiskując pod nosem. Ktoś trzymał go za
ogon. Ktoś perfidnie trzymał go za ogon i bawił się futrem!
Obejrzał się przez ramię, gotowy do zamordowania tej osoby, kiedy zobaczył
Hanako, która z lekkim chichotem miziała się frędzlami z jego ogona po brodzie.
-Lew – zaśmiała się.
O ile
Midorima zachował pełną powagę, ledwo co unosząc brew, rozdarty między podziwem
dla cierpliwości Akashi’ego a podziwem dla odwagi dziewczynki, tak Riko i
Teppei wybuchli śmiechem. Akashi lekko się zjeżył, walcząc z chęcią wyrwania z
rąk dziecka swojego ogona, ale gdy tylko lekko go cofał, dziewczynka wyginała
buzię w podkówkę, a wargi zaczynały jej niebezpiecznie drżeć. Za trzecim razem
się poddał, nie chcąc, by mała na nowo się rozpłakała.
-Najmocniej cię przepraszam, Akashi – Hyuuga, po którego
wargach błądził lekki uśmieszek, też wydawał się ledwo co nad sobą panować.
Jego córka z kolei mocniej pociągnęła, a Akashi zrobił krok do tyłu, by nie
stracić całego futra.
-Kotek! – zawołała z radością Hanako.
Tym razem Midorima nie wytrzymał
i cicho parsknął, zaraz odwracając głowę i próbując to zamaskować kaszlem.
Izuki również na nich nie patrzył, wbijając wzrok w sufit i zagryzając dolną
wargę.
-Tak, kotek – syknął Akashi przez zaciśnięte zęby. Poruszył
nerwowo ogonem, ale to tylko zachęciło Hanako do tego, by próbować go złapać.
Nigdy,
przenigdy nie polubi dzieci!
Ślub był
piękny. Oczywiście, Akashi niekoniecznie tak uważał – został zmuszony przez
Midorimę do tego, by na niego przyszli. Nawet przynieśli kwiaty, chociaż Alfa
Lwów za nic nie znalazłby swojego bukietu wśród kilkudziesięciu innych,
odłożonych teraz na ładny stos przy wejściu do sali, gdzie odbywał się
uroczysty obiad. Jemu i Midorimie, tak samo jak Kiyoshi’emu, przyznano miejsca
honorowe i siedzieli przy jednym stole z młodą parą, ich córką oraz teściami.
Akashi starał się prowadzić kulturalną rozmowę z matką Hyuugi, jednocześnie
zerkając co chwila na Hanako, w obawie, ze ta mogłaby znów dorwać się do jego
ogona.
Jedyne, co
mu się na tej imprezie podobało, to ciasto. Zawsze miał słabość do tortu
czekoladowego, zwłaszcza jeśli przekładany był orzechami. Właśnie sięgał po
trzeci kawałek, kiedy Midorima dyskretnie kopnął go pod stołem.
-Zaszkodzi ci – bąknął kącikiem ust, uśmiechając się do
zgromadzonych tak, jak gdyby bolał go brzuch. Po jego lewej stronie siedziała
Yuna, w eleganckiej sukience, właśnie nabijając na widelczyk kawałek tortu z
talerzyka Midorimy.
Zastanawiali
się, czy skoro zostali zaproszeni z osobami towarzyszącymi, Midorima powinien
brać Omegę (w końcu mieli siedzieć przy stole z Alfami i innymi bogaczami), ale
wkrótce Riko przekonała ich, by zabrali ze sobą ulubienicę Lisa. Teraz
rozmawiały o czymś, chichocząc, jak to mają w zwyczaju kobiety. Midorima był
spokojny – na tę imprezę nie miał wstępu Hanamiya, więc Yuna była nie dosyć, że
bezpieczna, to w dodatku pokazując się z nimi, przy stole Alf, ugruntowała
swoją pozycję – teraz nie tak łatwo będzie ją uprowadzić.
No i
podobała mu się w odważnej, zielonej sukience, która odsłaniała jej nogi i
zgrabne ramiona. Aczkolwiek, Midorima prędzej zje swoje domowe bambosze, nim to
przyzna.
Takao
obserwował wesele z oddali. Nie dosyć, że nie znajdował się na liście gości, to
oficjalnie uznawany był za pracownika Hanamiyi. Chciał jednak, chociaż Midorima
dał mu znać, na własne oczy przekonać się, że Izuki’emu nic nie jest. Spędzał
więc kolejną godzinę, ukryty na gałęzi drzewa, między jego gęstymi liśćmi,
próbując dostrzec Omegę. Miał jednak problem z odnalezieniem go w sali, ze
względu na panujący tam tłok. Widział Alfę Tygrysów, ze swoją rzadką Omegą, jak
tańczyli w rytm spokojnej melodii. Był tam Alfa Panter, Aomine Daiki, wraz z
jasnowłosym chłopakiem, w którym Takao rozpoznał Kise Ryoutę; przytulali się w
kącie, co chwila obdarzając się drobnymi pocałunkami. Co też weselna atmosfera
robi z ludźmi! Widział też Murasakibarę, Alfę Pand, ale ten przyszedł sam, co
go zastanowiło, poza tym, dosyć szybko opuścił zgromadzonych.
Ach, ten tort czekoladowy wygląda na pyszny, pomyślał
z lekkim żalem, kiedy Yuna wsunęła do ust kolejny kawałek. Musiał potem trochę
podokuczać Midorimie, że jego ukochana wyglądała uroczo w tej sukience.
Podobała mu
się również Riko, wyglądała naprawdę pięknie w prostej, białej sukience,
dopasowanej aż do bioder, gdzie lekko się rozszerzała. Chociaż, gdyby miał
wybierać między nią a panem młodym, wybrałby jego drużbę.
-Zejdziesz z tego drzewa?
Takao drgnął niespokojnie i
zerknął w dół, gotów poderwać się do lotu w każdej chwili, kiedy kilka metrów
pod sobą dostrzegł Izuki’ego.
-Przyniosłem ci ciastko – dodał Izuki, unosząc lekko
talerzyk z tortem czekoladowym. –I nikomu nie powiem, że tu jesteś.
Szpieg ostrożnie zsunął się z
drzewa i wylądował obok Omegi, patrząc na niego z lekką podejrzliwością. Skąd
Izuki wiedział, że tu jest? Potem przypomniał sobie, że mężczyzna ma równie
niesamowity wzrok jak on.
-Masz – podał mu talerzyk i widelec. –Nie mam już miejsca, a
nie wypada nie zjeść tortu.
-Dlaczego?
-Bo to obraza dla młodych.
-Dlaczego mnie nie wydasz? – przewrócił oczami.
-Bo wiem, że nie do końca jesteś tym, za kogo się podajesz –
powiedział Izuki powoli. –Może jestem Omegą, ale potrafię myśleć. Zastanawiam
się tylko, dla kogo tak naprawdę pracujesz.
-Lepiej dla ciebie, żebyś nie wiedział – wymamrotał Takao,
wsuwając do ust ogromne kawałki tortu. –Zdecydowanie lepiej, żebyś nigdy więcej
do mnie nie podchodził – dodał, spuszczając wzrok. No tak. Nie mógł myśleć o
szczęściu, nie póki jest szpiegiem.
-Pozwolisz, że sam będę o tym decydował – Izuki prychnął,
odwracając się lekko i patrząc na drzwi do sali biesiadnej. Upewniał się, że
wciąż są sami. –Mam pewne podejrzenia, że jednak grasz po naszej stronie i tego
będę się trzymać.
Takao
uśmiechnął się lekko. Kiedy już skończę z tymi gierkami, zaproszę gdzieś
tego faceta, postanowił. Najlepiej na kolację ze śniadaniem.
-Wracaj, nim zauważą, że cię nie ma – poradził Izuki’emu,
chociaż z drugiej strony, chciał z nim spędzić więcej czasu. Nie mógł jednak
przykuć niczyjej uwagi. Gdyby Akashi dowiedział się, że Takao przekłada swoje
uczucia nad pracę, wściekłby się.
-Tak, tak. Wiesz co, może nie mam już miejsca w brzuchu, ale
wciąż lubię smak czekolady.
Po tych
słowach Izuki złapał go za koszulę i przyciągnął do siebie, całując Takao
powoli.
I
zdecydowanie nie robił tego dlatego, że Hyuuga właśnie poślubił Riko i po
prostu szukał zapomnienia. Widząc ich razem, w tamtym lesie a potem w chatce
Teppei’a, uświadomił sobie, że nigdy nie będzie ze swoim Alfą, przyjacielem i
bratem. I doszedł do wniosku, że nie ma nic przeciwko.
Most of my
boys are with me,
Some are still out seeking glory,
And some I had to leave behind,
My brother I'm still sorry.
Some are still out seeking glory,
And some I had to leave behind,
My brother I'm still sorry.
Wróciłam! Mam nadzieję, że na
dobre. Wciąż mam problemy ze zmuszeniem się do czegokolwiek, ale staram się.
Obiecuję, że przynajmniej raz w miesiącu dam jakiś update, nie tylko na blogu,
ale również na ff.net. I ogromnie, ogromnie dziękuję Wam za słowa wsparcia!
Jesteście cudowni, wszyscy razem i Każde z Was z osobna!
DZIĘKUJĘ!
W rozdziale
wykorzystano piosenkę „7 years” (Lukas Graham).
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńOjejciu, fluffy wyczuwam, aż mi się słodko zrobiło!
UsuńNarobiłaś mi ochory na ciasto czekoladowe, cholero jedna! Dobrze, że w kuchni mam chociaż biszkopt zebrę :-)
Chapter spoko, pomimo przerwy poziom nadal jest, więc uszy do góry i pisz dalej...
Lew.
Kotek.
MAŁA WYGRAŁA ŻYCIE.
Ja kisłam ze śmiechu razem z Teppeiem i Riko, bo już wyobraziłam sobie minę Akasha. Jak oglądałaś Makai Ouji, to w odcinku z festiwalem, Dantalion zrobił dokładnie taką minę, jaką wyobraziłam sobie u Seia xD
Ach, te KagaKuro przytulasy na imprezie... btw, kiedy doczekam się czegoś z nimi? Może po ślubie Riko, Tetsu zacznie jej zazdrościć,czy coś... ;-)
Co do nieobecności, wiesz, co o niej myślę, spamowałam ci telefon kilkukrotnie, BĘDZIE DOBRZE, tak dla przypomnienia :-D
Czekam na następny i duuuuuuużo weny kobito! :-*
OMG miałaś ciasto? .__. a ja nic :(
UsuńHuehue :D Wiedziałam, że ten fragment się Wam spodoba xd Mam słabość do Akasza z dziećmi xd Oglądałam! I chyba wiem, o co chodzi.
Jak uda mi się dokonczyć rozdział mimo nawału pracy w domu, to w ten weekend :)
Lubię, jak mi spamisz telefon xd
KOcham Ciebie!
OdpowiedzUsuńBiedny Akash, jak on musiał przeżyć fakt że go dziecko dotknęło i to jeszcze po ogonie go zmacało!!
Zły Midorima wypluj papucie z buzi, nie wolno bamboszy szamać -.-
normalnie rewelka, dziś krótko bo czasu nie mam ale to się nadrobi
Twoja Haru-chan :*
Aww, dziękuję *blush*
UsuńHahah xd Mała po prostu wie, co dobre - kto by nie chciał Akasza zmacać, takie ciało, hum hum xd
i tak dziękuję :*
Awwww >/////< Jak się cieszę na rozdział~!
OdpowiedzUsuńSorki, że tak późno odpisuję, ale nie miałam weny na komentarz! No bo w końcu trzeba napisać coś twórczego ^^
Rozdział kawaii *^* Akasz nie lubi jak się go po ogonku tyka, szkoda... Ja nadal czekam na to aż Kurokosz lub Kiśka zaciążął (fanka mpreg'ów się znalazła >/////<). Ja już mam wizję świetlanej przyszłości Kurokosza jako Mamusię :D *Chyba mam już powoli obsesję na tym punkcie o.e*
~megg
Ps. Innym razem napiszę bardziej twórczy komentarz xd I czekam na odpowiedzi na moje pytania z poprzedniego komentarza *^*
Nie jestem zła - sama mam problemy z weną, ale zaczełam nad czymś pracowac i to mi pomaga. Co? Dowiecie się w ten weekend ;)
UsuńOkej, mam nadzieję, że to o te pytania chodziło, więc odpowiadam (i wybacz, totalnie nie odpisałam pod tamtym postem i potem mi to wyleciało z glowy – przepraszam!):
Kiedy ciąża u Kurko – planowalam już wkrótce, ale przyszedł mi do głowy jeden wątek i chcę go trochę rozbudować, nim Kuroko zaciąży (żeby był przy nim ktoś bliski, niekoniecznie Kaga czy Kise).
Oczywiście, że Kagami będzie gotowy – ta para to czysty fluff, ciężko mi u nich o angst. No i kagamiś to rodzinny facet xd
Powiem tak – dziecko Kise i Kuroko będzie z tego samego rocznika xd
TAK. Oczywiście, że Kise będzie ryczał. I wisiał na Ao. A Ao będzie biegał do sklepu po ogórki o czwartej nad ranem.
Nie, nie wyobrażam sobie, żeby się obrazili kiedykolwiek na siebie. Raczej Kuroko będzie wmawiał Kise, że wygląda za grubo i to pewnie trojaczki.
Jak pisałam już wczesniej, nie jestem w stanie tego przewidzieć, mam co najmniej dwa wątki do rozwinięcia nim pojawią się poranne mdłości. Kto wie, może ktoryś z nich zacznie je mieć w trakcie tych wątków ;)
Pytania z kosmosu to totalnie moja bajka, wiec wal!
Kurde numerki mi skasowało... mam nadzieję, że się odczytasz :(
UsuńAwwwwwwww >///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////<
UsuńChyba zaraz to ja zaciążę z radości xd
~megg
Może lepiej nie :v
UsuńCzekam na kolejny rozdział, i jeśli można spytać, kiedy on będzie?
OdpowiedzUsuńW ten weekend :)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńrozdział świetny, jak widać Takao jest zainteresowany Izukim, ten go spostrzegł, cieszę się, że Hanako w końcu przestała się boczyć na Riko...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia