My heroes are and were my parents. I can't see having anyone else as my
heroes.
- Michael Jordan
Riko była na skraju poddania
się. Przygotowania do ślubu, który miał się odbyć się już za dwa dni, schodziły
na dalszy plan, gdy musiała na co dzień mierzyć się z nienawiścią Hanako.
Dziewczynka po prostu, jak za pstryknięciem palców, zaczęła reagować na jej
obecność złością i agresją, nie tylko werbalną (Riko miała nadzieję, że w jej
sukni ślubnej nie będzie widać siniaka na łydce, który jej nabiła). Hyuuga nie
mógł nad tym zapanować – już próbował wszystkiego, od rozmów, przez reprymendy,
aż do karania córki, co go ogromnie bolało.
Nijak nie
mógł wytłumaczyć Hanako, że ani on, ani tym bardziej Riko nie planują oddać jej
po ich ślubie. Nie mógł też odwołać ślubu ani go przełożyć. Wkrótce miał
przejąć stanowisko Alfy Wilków, więc życie rodzinne musiał na chwilę odłożyć na
bok.
Widząc, że
Riko znów płacze, usiadł obok niej i pochylił głowę. Co mógł jej powiedzieć? Że
nie jest ojcem idealnym? Rozmawiać mogli spokojnie teraz, kiedy Hanako była w
przedszkolu, inaczej dostawała histerii nawet wtedy, gdy jej ojciec był w
jednym pomieszczeniu z narzeczoną.
-Riko, ja…
-Może nie powinniśmy się pobierać – przerwała mu, unosząc
dłoń do twarzy i ocierając oczy. –Póki się nie pojawiłam, ty i Hanako-chan,
razem z Izukim, tworzyliście idealną rodzinę. Stanowisko Alfy i tak dostaniesz,
chociaż… pewnie będą jakieś problemy, ale nie takie jak teraz.
-Riko, nie mów tak – westchnął. Za dwa dni się pobierzemy.
Hanako się do tego przyzwyczai. Będzie musiała.
-To się skończy jeszcze gorzej… - Riko oparła głowę o jego
ramię i zamknęła oczy. –Próbowałam, naprawdę, ale…
-Wiem, Riko, wiem – westchnął ciężko i pocałował ją w czoło.
–Załatwię to jakoś. Obiecuję.
Czy był
pewien tego, że może dotrzymać tej obietnicy? Nie. Był wręcz pewny tego, że
nijak nie będzie w stanie sprawić, by Hanako się przyzwyczaiła. Myślał, że
takie historie czekają go dopiero, gdy jego córka będzie nastolatką, a nie
delikatną dziewczynką, przecież zawsze była jego malutką córeczką. Pamiętał
pierwszy raz, gdy wziął ją na ręce, tak małą, drobną; urodziła się za wcześnie
i przez pierwsze dwa dni leżała w inkubatorze, a on niemalże nie opuszczał
szpitala. Całe życie jej podporządkował, a Hanako stała się jego sensem. Przez
to zaniedbał sprawy własne, może gdyby wcześniej uświadomił sobie, że kocha
Riko, że to ona jest mu przeznaczona, Hanako wychowywałaby się z nią już
wcześniej.
-Już pora, byś po nią jechał – oznajmiła Riko, trąc nosem jego
policzek. –Może zrobić jej ulubiony deser?
-Riko…
Kobieta
tylko pokręciła głową. Nie chciała się poddawać, tak bardzo nie chciała się
poddawać. Nie na starcie nowego życia. Gdy Hyuuga wychodził, pomachała mu przez
okno a potem powoli poczłapała do kuchni i włączyła mały telewizor.
Rozmawiała
o tej sytuacji ze swoim ojcem i Kagetora popierał jej starania. Powiedział, że
po części rozumie zachowanie swojej przyszłej wnuczki. Jej rodzina miała się
zmienić, a dotychczas miała ojca i Izuki’ego (w jej mniemaniu, wujka) tylko dla
siebie, a teraz musiała się nimi podzielić z Riko. To dla dziecka był wyjątkowo
ogromny stres, ba, porównywalny z końcem świata. A że to Riko była jego
przyczyną, przeciwko niej obróciła swoją niechęć. W dodatku ktoś nagadał jej głupot,
co tylko podsyciło nerwy dziewczynki.
Hyuuga,
jadąc do przedszkola, nie spodziewał się niczego wielkiego. Po drodze zadzwonił
do Izuki’ego i poprosił go, by przypilnował Riko w kuchni (wciąż miał do niej w
kwestii kulinarnej ograniczone zaufanie), a także wstąpił na krótkie zakupy.
Pod przedszkolem był więc spóźniony, ale nie specjalnie się tym przejmował –
nie pierwszy, zapewne nie ostatni raz, poza tym, wraz z nim było wielu innych
spóźnionych rodziców.
Widząc go, przedszkolanka zrobiła zaskoczoną minę.
-Hyuuga-sama? Co pan tu robi? – zapytała.
-Jak to co? – prychnął. Bycie z Izukim przyzwyczaiło go do
dennych żartów. –Przyjechałem po moją córkę. Hanako jest jeszcze w środku?
-Ale pana pracownik już odebrał Hanako-chan – przedszkolanka
zamrugała szybko, a Hyuuga poczuł, jak coś zimnego spływa mu w dół kręgosłupa.
Zadrżał lekko.
-Mój pracownik? – zapytał, mrużąc oczy. Przecież nikt z jego
firmy nie odbierał Hanako z przedszkola, jedynie on, Izuki albo Riko.
-Tak, nawet miał zezwolenie z pana podpisem… gdzieś je tutaj
mam – pogrzebała w kieszeni i podała mu malutką płytkę. Hyuuga włożył ją do
swojego przenośnego komunikatora, a na ekranie wyświetliło się zezwolenie wraz
z jego podpisem.
Problem w
tym, że on nigdy takiego nie napisał.
Akashi dopił
herbatę i odstawił filiżankę na spodek. Dostał właśnie cynk od Takao, że plan
ruszył. Najwyższa pora, by zarówno on, jak i Midorima włączyli się w jego
przebieg i uratowali porwaną dziewczynkę. To zapewni sojusz z Wilkami i podczas
ślubu, który miał odbyć się wkrótce (a o którym uporczywie przypominał mu
Midorima), Akashi będzie gościem honorowym. Lwy i Wilki, dwa zaprzyjaźnione
klany. Hieny wkrótce miały zostać zmiecione i, w niedalekiej przyszłości,
znikną z okolicy.
Pięknie.
-Shintarou, idziemy – oznajmił, sięgając po swoją bluzę.
-Jak wytłumaczysz naszą obecność tam? – westchnął Midorima,
zamykając laptopa.
-Przecież to nasz teren – odparł natychmiast, bez zawahania
Akashi. –Poza tym, nie będzie zbędnych pytań. Hyuuga będzie zbyt zachwycony
uratowaniem swojej córki, by kwestionować naszą obecność.
-Niech będzie – Midorima zerknął jeszcze tylko na podgląd
pokoju, w którym była Yuna. Dziewczyna najspokojniej na świecie czytała
książkę. Poprawił okulary i zerknął na swojego Alfę. –Jestem gotów.
Gdy Riko
dostała telefon od Hyuugi, informujący o tym, że Hanako zostało uprowadzona, w
pierwszym odruchu nie wiedziała, co ma robić. Mężczyzna powiedział jej to, co
wiedział od przedszkolanki – markę i kolor samochodu, a dzięki monitoringowi
udało im się zdobyć rejestrację. On sam już ruszył za nimi.
Gdzieś z tyłu kołatała jej myśl,
że być może to dobrze, że dziewczynka zniknęła, że to oznaczałoby koniec
jej problemów. Ale znienawidziła samą siebie za to, że w ogóle mogła o tym pomyśleć.
Szybko rzuciła wszystko, co robiła i zerknęła na Izuki’ego.
-Użycz mi swoich oczu – poprosiła, rozbierając się. Izuki
odchylił lekko głowę, mrugając szybko.
-C-co? Riko, czemu ty się rozbierasz?
-Mam węch lepszy od Hyuugi, zmienię się i ruszę w pogoń. Ale
ty musisz zlokalizować auto. Och, nie rób takiej miny! Dobrze wiesz, że w tej
postaci jesteśmy za wolni.
Izuki
odwrócił wzrok, kiedy Riko rozebrała się do bielizny. Mimo wszystko, była
narzeczoną Hyuugi i nawet jeśli sytuacja była wyjątkowa, nie powinien widzieć
jej nago. Dlatego odczekał chwilę, nim znów na nią spojrzał. Teraz jednak
zamiast kobiety zobaczył wilczycę, która przeciągała się i poruszała pazurami
po płytkach. Ten dźwięk go otrzeźwił.
-Wypuszczę nas i zamknę drzwi, nim się zmienię – oznajmił, a
Riko tylko skinęła łbem, idąc za nim do przedpokoju. Izuki rozbierał się po
drodze, rzucając swoje rzeczy byle gdzie. Zamknął za nimi drzwi i zabezpieczył
zamek na czytnik dłoni, by nie musieć myśleć o kluczu.
Zmiana
zajęła mu trochę więcej niż Riko. Był tylko Omegą, dla niego był to bardziej
bolesny proces. Riko czekała, niecierpliwie przebierając łapami, jakby rwała
się do biegu. Kiedy więc w końcu udało mu się zmienić, wyrwała do przodu niczym
strzała, a on podążył jej śladem.
Dzięki
swojemu orlemu wzroku, szybko odnalazł samochód. Riko podążała jego śladem, a
ludzie schodzili z drogi, widząc biegnącą, majestatyczną wilczycę. Zapachy, te
wszystkie zapachy, drażniły jej nos, ale szybko wyłowiła wśród nich ten
najważniejszy. Wciąż zdumiewało ją to, że Hanako pachniała jak dom, po części
Hyuugą i Izukim, ale miała w tym swoją delikatną, własną nutkę, jakby czegoś
słodszego niż oni. I chociaż zapach był niewyraźny, porywacze musieli mieć
otwarte okno, skoro w ogóle go poczuła. Wyczuwała też zapach hien, ale on jej
nie zaskakiwał. Hanamiya zawsze grał nieczysto, ale teraz przesadził.
Zaskoczyło ją to, że samochód kierował się na terytorium Lwów i Akashi’ego;
czyżby zapach hien był tylko przykrywką, a za porwaniem stał ktoś inny? Ale co
Akashi miał do nich, nie miał powodu by wywoływać wojnę.
Izuki
obniżył lot, lecąc tuż za samochodem. Mężczyźni, którzy go prowadzili, chyba
już się zorientowali, że jest na ich tropie wraz z Riko, dlatego przyśpieszyli.
I o ile dla wilczycy zmiana prędkości była niczym, dla niego już stanowiła
problem. Mimo to wytężał skrzydła i starał się nie odpuszczać, nieświadom tego,
że kilkanaście metrów ponad nim, za samochodem podąża również Takao w swojej
sokolej postaci. Dzięki obrączce, którą założył, Akashi i Midorima mogli bez
problemu śledzić trasę jego lotu, czekając w umówionym miejscu. Gdy samochód
porywaczy przekroczy ten punkt, oni również zaczną go gonić. Takao miał
nadzieję, że małej dziewczynce nic się nie stało. Bo gdyby ucierpiała, będąc
niewinną ofiarą ich planu, nigdy by sobie tego nie wybaczył.
Dostrzegł
Izuki’ego i, gdyby sokoły to potrafiły, uśmiechnął się. Orzeł nie miał szans w
dogonieniu samochodu, mimo to dawał z siebie wszystko. Czy to miłość dodawała
mu sił, czy też poczucie obowiązku? A może strach, który obejmował jego własne
serce, chociaż nie znał dziewczynki tak dobrze? Zwłaszcza wtedy, kiedy
mężczyźni zatrudnieni przez Hanamiyę zmienili trasę na inną.
Takao
wiedział jedno – koniec z planami Akashi’ego. Nigdy więcej!
Hanako
skuliła się na tylnym siedzeniu, nie panując nad własną przemianą. Kiedy obcy
mężczyzna przyszedł po nią i przedstawił się jako znajomy taty, nie ufała mu.
Dopóki nie zobaczyła elektronicznej wiadomości z postacią, głosem i podpisem
ojca. Wtedy poszła z nim. Dopiero w aucie, gdy okazało się, że mężczyzn jest
więcej, przestraszyła się i zrozumiała, że coś jest nie tak.
W wilczej postaci czuła się
pewniej, chociaż nie miała bladego pojęcia, dlaczego. Nie wiedziała, jak długo
jadą (dla niej trwało to wieczność), a jedyne, o czym marzyła, to znów znaleźć
się w ramionach ojca i przeprosić go za swoje zachowanie. Czy to była kara,
która spotyka niegrzeczne dziewczynki? Zrobi wszystko, poprawi się, przeprosi
nawet Riko, byleby ci mężczyźni pozwolili wrócić jej do domu!
Kiedy
samochód się zatrzymał, szarpnęło nią i spadłaby z siedzenia, gdyby jeden z
porywaczy nie złapał jej za futro na karku, wyrywając parę włosków. Pisnęła,
ale on nawet nie mrugnął okiem. Wyskoczyli z samochodu, krzycząc coś do siebie
o zmianie planów. Nieśli ją jak torbę z zakupami, trzymając za futro i nie
zwracając uwagi na jej bolesne warknięcia. Ojciec nigdy jej tak nie trzymał,
nawet jeśli była zbyt swawolna i gryzła jego ulubione buty. Zamiast tego
zabierał ją do lasu i biegali oboje, w swojej wilczej postaci, a Izuki
obserwował ich, siedząc na gałęzi. Kochała takie wycieczki, ale teraz las
wydawał się być nienawistny i odpychający, a każde drzewo wyginało się tak, jak
gdyby próbowało dosięgnąć jej swoimi konarami.
-Dlaczego Hanamiya ma zgarnąć całą kasę? – prychnął jeden z
mężczyzn, oglądając się za siebie. –Nam się też coś należy.
-Napiszemy do tatuśka i niech nam odda cały okup! Jeśli
jeszcze chce zobaczyć swojego szczeniaka całego – mężczyzna, który ją trzymał,
zamachnął się nią, a Hanako poczuła promieniujący na całe ciało ból. Nie miała
już siły nawet pisnąć.
Takao
wiedział, że jest źle, bardzo źle. Według planu, porywacze mieli skręcić na
teren Lwów i tam natrafić na Akashi’ego i Midorimę, którzy mieli odbić córkę
Hyuugi i oddać ją ojcu w nienaruszonym stanie. Ci jednak odbili w pewnym
momencie i skierowali się na terytorium Niedźwiedzi i zatrutego lasu. Teraz
zaczął się modlić, by nie spadł deszcz, bo groziła im totalna katastrofa.
Nienawidził samego siebie, że zgodził się na ten szaleńczy plan. Wyprzedził
Izuki’ego, nie przejmując się tym, że prawdopodobnie Omega go rozpozna. Teraz
najważniejsze było doprowadzenie małej Hanako z powrotem do domu.
-Mówiłem ci, że to zły pomysł. Bardzo zły – mruczał
Midorima, gdy wraz z Akashim wsiadali do samochodu i ruszali z piskiem opon.
Przed chwilą minął ich Takao, za nim biegła wilczyca, w której Alfa Lwów
rozpoznał Riko, a za nimi leciał Orzeł (zapewne Omega Hyuugi) i sam Hyuuga,
również już w wilczej postaci. –Hienom nie można ufać.
-Technicznie rzecz biorąc im nie ufamy – odparł Akashi.
-To nie czas na sarkazm. Bogowie, nie jedziesz na niedzielną
herbatę, tylko na pomoc porwanemu dziecku. Dociśnij ten pedał gazu!
Gdy
zagłębiali się w las, Hanako postanowiła walczyć. Zebrała w sobie całą odwagę,
jaką tylko mogła i gdy mężczyzna znów się nią zamachnął, z całej siły wbiła
drobne ząbki w jego rękę. Nie tyle co ból, a zaskoczenie sprawiło, że wypuścił
ją. Ciężko opadła na cztery łapy i chociaż to zabolało, szybko rzuciła się do
ucieczki. Niestety, nie wiedziała, w którą stronę ma biec, mimo to dawała z
siebie wszystko. Miała po swojej stronie swój niewielki wzrost – szybko wtopiła
się w krzaki i zarośla, chociaż z drugiej strony, gałęzie chłostały ją po
pyszczku i nic przez nie nie widziała.
Być może
dlatego wkrótce znalazła się w ślepym zaułku. Z trzech stron otaczały ją skały,
zbyt wysokie, by mogła na nie wskoczyć, a drogę powrotną odcięli jej porywacze.
-Niegrzeczny wilczek z ciebie – zasyczał jeden, robiąc krok
do przodu. –Bardzo niegrzeczny. Tak niegrzeczny, że może zostawimy cię tutaj na
zawsze i nie wrócisz do tatusia.
-Tatuś nie chce takiej niegrzecznej dziewczynki – zawtórował
mu drugi.
W tym samym
momencie, w którym wyciągnął rękę, by złapać osaczoną Hanako, znad skały
wyskoczyła wilczyca i rzuciła mu się do gardła. Mężczyzna upadł, bez szans
nawet na krzyk przez rozerwaną tchawicę i krtań. Riko splunęła krwią i resztą
skóry, a potem osłoniła sobą wilcze szczenię. Była gotowa zabijać w jego
obronie i już to pokazała. Być może dlatego Hieny cofnęły się, ale dosyć szybko
sięgnęli po broń.
-Jesteś jedna, a nas jest czterech – warknął jeden. –Poddaj
się grzecznie, to cię nie skrzywdzimy. Ani ciebie, ani szczeniaka.
Z gardła Riko wyrwał się tylko niski warkot. Kiedy mężczyzna
uniósł laserowy pistolet, na jego dłoń spadł pikujący orzeł. Krzyknął, czując
jak pazury orają jego skórę, mięsnie i nerwy, sięgając aż do kości. Jednakże,
przez to, że Izuki wbił się tak głęboko, nie zdołał odsunąć się na czas i drugi
z porywaczy złapał go za skrzydło i zamachnął się z całej siły. Przeleciał kilka
metrów w powietrzu i uderzył plecami w pień drzewa, osuwając się po nim. Riko
zerknęła na niego, swój niepokój wyrażając cichym skowytem. Mimo to nie cofnęła
się ani o krok, nawet kiedy tamci znów skierowali swój wzrok na nią. Jeśli chcą
dostać Hanako, to po jej trupie.
Takao
walczył z chęcią ruszenia na nich, nie tylko w obawie o to, co zrobią Riko
Aidzie i małej wilczycy, ale głównie z zemsty za to, co zrobili Izuki’emu. On
zwolnił, by pokazać drogę Akashi’emu i Midorimie, którzy również wbiegli w las
i gdy dotarł na miejsce, usłyszał i zobaczył tylko, jak Izuki osuwa się po pniu
drzewa. Jeśli teraz straci opanowanie, lata pracy pod przykrywką trafi szlag.
Chyba, że tych Hien już nikt nigdy nie zobaczy żywych…
W momencie,
w którym machnął skrzydłami, by rzucić się na nich, z jednej strony zza drzew
wypadł wilk, a z drugiej lew. Takao cofnął się. Teraz aż przyjemnie było
obserwować, jak dwa drapieżniki rozrywają mężczyzn na strzępy. Riko cofnęła
się, zasłaniając Hanako ten widok, ale Takao nie odwracał wzroku. Widać było, w
każdym geście Hyuugi, że jest pełen nienawiści i nawet kiedy mężczyźni byli
martwi, on wciąż targał zębami ich ciała na strzępy. W międzyczasie Midorima
pochylał się nad Izukim, który wrócił do ludzkiej postaci i nagi leżał pod drzewem,
przerażająco nieruchomy. Takao wiedział, że powinien teraz wrócić do Hanamiyi,
a Midorima i tak jakoś przekaże mu, jak to się skończyło, kiedy na skałce
pojawił się ktoś jeszcze. Zaklął w myślach; przez zamieszanie, żadne z nich nie
skupiło się na obcych zapachach.
-Chciałbym wiedzieć, co tu się dzieje – zagrzmiał Kiyoshi
Teppei, spoglądając z góry na nich wszystkich.
Zdecydowanie, nigdy więcej planów Akashi’ego.
Now we got
problems
And I don't think we can solve'em
You made a really deep cut
And baby, now we've got bad blood, hey!
And I don't think we can solve'em
You made a really deep cut
And baby, now we've got bad blood, hey!
W rozdziale wykorzystano
piosenkę “Bad Blood” (Taylor Swift). Przepraszam Was za tak długą przerwę, mam
nadzieję, że ten rozdział Wam to wynagrodził! Pojawił się również nowy chapter
Szeptów Bogów, a chapter na Fireproof się kończy ;)
Anyway! Wesołych Świąt kochani! Ode mnie i od Kuroko w
mikołajkowej czapce :3
PS. Za wszystkie łączenia wyrazów czy dziwne spacje, wińcie
FireFoxa, bo nie chce mi się bloger otworzyć na normalnej przeglądarce…
Rozdział jak zawsze świetny ;D
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze teraz Hanako nie będzie dokuczać Riko i cala ta sytuacja się wyjaśni.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdzial *.*
Pozdrawiam i weny życzę ^^
Dziękuję :*
UsuńTaak, na pewno coś się zmieni w ich małej rodzince ;)
Postaram się, żeby kolejny był szybciej!!
Ja również pozdrawiam :* :3
RAAAWR RAAAWR - to miałam w głowie przez całą scenę walki XD Ten 'ryczący' Simba. ojej.
OdpowiedzUsuńA bym się śmiała jakby Hanako dalej miała wnerw na Riko XD a tak serio chcę już ślub, żebyś się mogła pojarać ^^
iiii nie mój ship totally ale może Kakałko by się Izu zaopiekował, bo złamał skrzydełko czy coś :33
Ni ma KagaKuroszków, ni ma AoKisów, smutno mi w serduszko XD ale zła chociaż nie ma <3333
Czekam na więcej, moj kochany senpaiu!
xoxo,
KagaKuro!
Będzie więcej, oj będzie... muszę się w końcu zmobilizować do roboty .__.
UsuńNie napiszę wiele. Po prostu boskie :D
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział 35!
Pozdrawiam Ecleette
Dziękuję i za komentarz i za pozdrowienia :)
UsuńOOOOOOHHHHH THEY FUCKED UP THEY FUUUUUCKED UPPPPPPPPP
OdpowiedzUsuńTa reakcja podsumowuje końcówkę rozdziału. Kuźwa, Toppoi musiał się pojawić się zabawę zepsuć, nosz-
Riko. Riko w tym rozdziale jest po prostu mwah, cudowna. Pamiętam jak mi o tym opowiadałaś <3 ale czytać to jest jeszcze lepsze. Kocham jak ją przedstawiłaś - na początku taka bidulka, nie wie co robić a potem gotowa rozrywać gardła i bawić się w wilczego Jasona, byleby córkę uratować. Aaa Riko <333
PŁACZĘ, Midorima to kolejny ulubieniec. NIE JEDZIESZ NA HERBATĘ AKACZ, OGARNIJ SIĘĘĘę, ale miałby przypał jakby Hanako coś się stało omfgf rip in pieces.
Jak się cieszę, że te hieny to takie randomy. Przynajmniej nie ma kogo żałować :D omfg i wyobraziłam sobie taką małą Hanako, jak nią poniewierają i ciepią na lewo i prawo .m. biedna.
A obrazek jej i Hyuu biegających po lesie jest przeuroczy nnn <3
(Aż mi się Wolf's Rain feelsy zrobiły po lekturze tego rozdziału hNFHG)
W sumie czy to Toppoi popsuł zabawę czy Mido i Aka, którzy generalnie rzecz biorąc dali dupy (szkoda, że nie dosłownie) xD
UsuńAww <3 Wiem, Riko jest cudowna i szkoda, że fandom jej nie docenia!
Midorima jest sumieniem Akashi'ego. Jego bff i jedyną kotwicą, którą Akashi ma w zdrowych zmyslach. I nikt nie przekona mnie, że jest inaczej :D
Oj biedna, biedna.. ._. Ale hiehie, randomowych hien będzie więcej :D
Heeej... Kiedy kolejny rozdział?
OdpowiedzUsuńPrawdopodobnie pojawi się do końca miesiąca! Przepraszam Was za zwłokę, ale w związku z problemami osobistymi najchętniej nie wychodziłabym całymi dniami z łóżka...
UsuńJeśli masz problemy w swoim życiu Lady Saero, nie musisz spieszyć się z dodaniem rozdziału. Ja w pełni rozumiem i nie będę naciskać na kolejne rozdziały.
Usuń~megg
Witam Lady Saero. Jestem tutaj dod niedawana czytelniczką. Czytając Twojego bloga, natrafiam na wątek z tkzw. Mpreg, czyli męska ciąża. Od tej chwili w mojej głowie jest pewna historia, która niedawno wymyśliłam. Nigdzie i nikomu nie opowiadałam jej. Dopiero teraz mam zamiar Ci ją opowiedzieć. Jest to tak jakby lekka moja kontynuacja życia Kagamiego i Kuroko. Otóż niecały miesiąc przed ich ślubem Kuroko zauważa, że prawie każdego ranka budzi się z mdłościami. Zaniepokojony tym faktem, zastanawia się kiedy ostatnio kochał się z Kagamim bez zabezpieczenia. Przypomniał sobie wieczór, kiedy po zakończeniu filmu oboje lekko upici winem idą razem do łóżka, nie zabezpieczając się. Od razu podchodzi do robota pomagającemu w tym domu, i prosi go o dyskretne kupno testu ciążowego. Kagami w tym czasie jest na spotkaniu z swoim ojcem, w sprawie ostatnich dokończeń w przygotowaniach ślubu jego i Kuroko. Kuroko, gdy dostał test, od razu postanowił go zrobić. Po paru minutach wychodzi z łazienki i siada na łóżku, z myślą, że on i Kagami zostaną rodzicami. Do końca dnia chodzi ponury, a jego narzeczony nieznający przyczyny humoru Kuroko, stara się dowiedzieć o co chodzi. Wieczorem Tetsuya kładzie się wcześnie spać, od razu zasypiając. Rano budzi się pierwszy przy boku Kagamiego. Powodem wczesnej pobudki są ranne mdłości, które dzisiaj wyjątkowo mu dokuczają. Idąc do łazienki przyspiesza kroku, czując, że jest bliski wymiotowania. W ostatniej chwili dochodzi do toalety, nim rzuci nim fala wymiotów. Kagami po około 20 minutach po Kuroko wybudza się, słysząc jak ktoś w łazience wypluwa ostatki wymiocin. Zaskoczony znajduję tam swojego narzeczonego przy toalecie. Pomaga mu opłukać twarz, i zanosi do sypialni. Tam czeka go poważna rozmowa z Kuroko. Ten wyjawia mu nowinę, iż jest w ciąży. Z swojej szuflady wyciąga pozytywny test. Pierwsze Kagami był zaskoczony, dopiero potem uśmiechnął się i przytulił do siebie zaskoczonego chłopaka. Tego samego dnia poszli do lekarza Omeg, który potwierdził ciążę, wyjaśnił także skąd mdłości u Omegi w 5 tygodni ciąży, oraz, że u Omeg objawy pojawiają się szybciej.
OdpowiedzUsuńNa weselu Kagamiego i Kurko, przed toastem para młoda ogłosiła nowinę. A dalej to już wasza wyobraźnia was poprowadzi~
Taka historia Kuroko i Kagamiego w lekkim skrócie. Pomysł pojawił się niedawno. Mam nadzieję że Kuroko lub Kise niedługo zajdą w ciążę i będą małe dzidziusie. I jeśli mogę się zapytać, co sadzisz o tej historyjce Lady Saero? I w których rozdziałach mogę spodziewać się ciąży Kuroko? Prosiłabym o odpowiedź ^^
~megg
Hej! Po pierwsze wybacz, że odpisuję tak późno - wkrótce wrócę do Was już na dobre.
UsuńPo drugie - to, co napisałaś, jest naprawde fantastyczne i podobne do tego, co ja sama wymyśliłam dla KagaKuro :)
W których rozdziałach - na to pytanie nie umiem odpowiedzieć, niestety. Czasem coś zaplanuję, ale po drodze historia zacznie żyć własnym zyciem i trochę sie pokomplikuje. Ale doczekacie się, spokojnie! :)
Hej,
OdpowiedzUsuńmoże teraz Hanako będzie się inaczej zachowywać, czyżby Takao zależało na Izukim...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia