Romeo take
me somewhere we can be alone
I'll be waiting all there's left to do is run
You'll be the prince and I'll be the princess
It's a love story baby just say yes
I'll be waiting all there's left to do is run
You'll be the prince and I'll be the princess
It's a love story baby just say yes
Kise z niecierpliwością
kręcił się dookoła własnej osi, a Momoi miała wybitne problemy z tym, by go
uspokoić. Nawet jeśli powtarzała mu, by stał bez ruchu, Omega próbował obejrzeć
się dokładnie w wysokim lustrze, które Aomine (po długich narzekaniach),
przytargał do jego pokoju. Nie pomagało nawet to, że Momoi dźgała go tu i ówdzie
szpilką, Kise wciąż chciał zobaczyć, jak wygląda jego nowe kimono. Oczywiście,
nim je założył, obejrzał je całe, ale na wieszaku to nie to samo. Chciał
wiedzieć, jak delikatny motyw liści układa się na jego plecach i czy aby na
pewno przez obi nie robi mu się większy tyłek.
-Ki-chan, przestań – Momoi znów lekko go ukłuła, ale nie
mogła powstrzymać uśmiechu cisnącego się jej na usta. Pamiętała swój pierwszy
raz, kiedy ojciec Aomine przyniósł jej pierwszą yukatę, którą miała założyć na
festiwal i pokaz fajerwerków. Sama miała wtedy problem z ustaniem w miejscu,
próbując obejrzeć się w lustrze. A teraz Kise zachowywał się jak pięciolatek,
który zjadł za dużo czekolady.
-Ale Momocchi, chcę zobaczyć jak to leży z tyłu… nie
pogrubia mi tyłka?
-Tyłek pogrubia ci ta czekolada, co podjadasz w nocy –
zganiła go, a potem dokończyła wiązanie obi i klepnęła go w plecy. –Już,
Ki-chan. Wyglądasz ślicznie.
I tak
właśnie czuł się Kise. Podszedł bliżej lustra, starając się nie przewrócić w
drewnianych japonkach, po czym obracał się na wszystkie strony, oceniając jak
leży na nim granatowe kimono z żółtymi akcentami. Za jedno ucho miał włożoną
spinkę z orientalnym, kwiatowym wzorem. Czuł się silny i seksowny jednocześnie.
-Aominecchi! – zawołał, starając się nie podskakiwać z
ekscytacji. –Aominecchi, już!
-No nareszcie – jęknął Alfa, wchodząc do środka. Od godziny
Momoi i Kise kazali mu czekać na siebie.
Ale teraz
widział, że warto było czekać. I chociaż Momoi wyglądała uroczo w swojej
yukacie o wyblakłym, różowym kolorze, tak Kise wyglądał oszałamiająco. Aomine
wiedział, że o taki efekt im chodziło, jako iż zapewne staną się celem
dziennikarzy, ale teraz widział też, że Kise jest naprawdę piękny. I gdyby jego
Hodowca traktował go lepiej, zarobiły na nim krocie.
-Wyglądacie cudownie – chrząknął, nie mogąc oderwać wzroku
od Kise.
-Ty też – bąknął Kise, nagle się uspokajając i nerwowo
spuszczając wzrok.
Kiedy
zobaczył Aomine na progu, mocniej zabiło mu serce. Alfa miał na sobie proste,
czarne kimono z podwiniętymi rękawami a na bosych nogach drewniane geta.
Wyglądał na rozespanego i poirytowanego, ale to był jego normalny wygląd, więc
Kise się przyzwyczaił. Mimo to, widząc go ubranego tak seksownie, nie mógł się
powstrzymać od wyobrażenia sobie, jak zsuwa z niego to kimono i całuje jego
pierś, by zsunąć się językiem coraz niżej i niżej i…
Pokręcił
lekko głową, odganiając od siebie te myśli. Wiedział, że zbliża się jego
Gorączka, ale nie mógł sobie pozwolić na podniecenie przed wyjściem, inaczej
Aomine odwoła ich wypad na festiwal i wtedy zmarnuje okazję, by pokazać
wszystkim jak idealnym Partnerem się staje.
Słysząc
dzwonek do bramy, Aomine odwrócił głowę. Momoi złapała szybko swoja torebkę.
-To pewnie moi znajomi – oznajmiła, doskonale wyczuwając
myśli Kise. Uśmiechnęła się chytrze. –Dai-chan, nie wrócę na noc. Pójdę do
Yuri-chan, mamy babskie sprawy do obgadania – oznajmiła.
-No dobra. Jakby co to dzwoń, przyjadę – podrapał się w
kark. –Potrzebujesz jakiejś kasy?
-Jeszcze mam kieszonkowe, dzięki – wspięła się na palce, by
pocałować go w policzek, a potem pocałowała Kise. –Bawcie się dobrze. Nie tylko
na festiwalu – dodała z lekkim uśmieszkiem, po czym wybiegła.
Aomine przez chwilę milczał,
patrząc na Kise. W końcu wyciągnął do niego rękę, a Omega złapał ją i pozwolił
się przyciągnąć. Oczekiwał tego, dlatego nawet nie pisnął, kiedy poczuł wargi
Aomine na swoich. Zamruczał cicho, z przyzwoleniem, rozkoszując się tym drobnym
powitaniem.
-Wyglądasz cudownie – westchnął jeszcze raz Aomine,
odsuwając się lekko i poprawiając spinkę we włosach Kise.
-Dziękuję. Ty też. Wszyscy będą skupieni na tobie i nawet
mnie nie zauważą – wydął lekko usta, dźgając Aomine palcem w pierś. Alfa
roześmiał się.
-Myślę, że będzie całkiem odwrotnie. Chodźmy już,
przekonajmy się – złapał go mocno i pewno, samemu czując, ze wolałby zostać w
domu.
Jako iż w
ten ciepły wieczór u schyłku lata pogoda dopisała, postanowili się przejść na
teren festiwalu, zamiast jechać autem. Kise pomyślał, że to naprawdę przyjemne
móc spacerować z Aomine, wśród innych ludzi zmierzających do świątyni.
Wiedział, że inni pokazują ich palcami i szepczą coś o nich. Chciał się
wycofać, czując nagłą niepewność, ale wtedy Aomine pogłaskał wierzch jego dłoni
swoim kciukiem, jakby mówił mu, że wszystko w porządku. Kiedy Omega uniósł
wzrok, zobaczył, że mężczyzna uśmiecha się lekko, sam do siebie. Dlatego poczuł
się pewniej i sam podniósł głowę wysoko, dumnie, unosząc kąciki ust w lekkim,
tajemniczym uśmiechu do mijających ich ludzi.
-To mój pierwszy festiwal – powiedział nagle.
-Wiem – odparł Aomine. –Normalnie bym to olał, bo nie lubię
tego całego strojenia się, tłumu i zachodu, ale chciałem ci to pokazać.
-Dziękuję – Kise wyszczerzył się radośnie, poruszając
uszkami.
-A teraz się nie denerwuj, idą za nami dziennikarze. Bądź
sobą.
-Jak mogę być sobą, jeśli mi mówisz coś takiego – jęknął
Kise, walcząc z samym sobą, by nie obejrzeć się do tyłu, za siebie, i nie
spojrzeć na wścibskich dziennikarzy.
Bycie
sensacją dla mediów nie było tak przyjemne, jak kiedyś myślał. Jego ślub z Aomine
wywoływał poruszenie niemal wszędzie, a Kise był pod obstrzałem fotografów za
każdym razem, gdy jechał na Kurs albo wychodził z Momoi do miasta. Nawet gdy
spotykał się z Kuroko na zakupach, w towarzystwie Kagami’ego i Aomine lub bez
nich, ludzie cały czas zwracali na niego uwagę. Odrobinę stresowało go to, że
musi uważać na każdy swój krok, a z drugiej strony cieszył się, że jest w
centrum zainteresowania. Teraz jednak, kiedy szli razem, ręka w rękę, patrząc w
tym samym kierunku, nie denerwował się tak bardzo (chociaż przez myśl
przebiegła mu wizja jego samego potykającego się i przewracającego).
Widząc
świątynię, Kise miał nadzieję, że dziennikarze odpuszczą. W końcu mieli prawo
do prywatnego życia, nawet jeśli byli osobami znanymi (Aomine był, on dopiero
będzie, poprawił się szybko). Dlatego też odetchnął z ulgą, gdy wmieszali się w
ciasny tłum, uniemożliwiający paparazii śledzenie ich.
Spędzili
czas wspólnie, śmiejąc się i rozmawiając o wszystkim i o niczym. Aomine pokazał
mu, jak łapać złote rybki w papierowe sitka, a potem szybko przerzucać je do
specjalnych pojemników, nim sitko całkiem przemoknie. Wspólnie zjedli masę
pysznego, być może niekoniecznie zdrowego jedzenia. Co było jednak ważne dla
nich obu to to, że cały czas trzymali się za ręce, skupieni tylko na sobie. Gdy
zapadł zmierzch, Aomine zaczął chętniej obejmować Kise, przyciągać do siebie, a
gdy niebo rozświetliły fajerwerki, pocałował go w tłumie ludzi, którzy z
uśmieszkami odwracali wzrok.
-Myślę, że powinniśmy wrócić do domu – szepnął Aomine,
całując Kise w ucho.
-Myślę, że to dobry pomysł – zachichotał Kise, wiedząc, że
tej nocy nie spędzi w swoim łóżku.
Ledwo
dotarli do domu, z trudem utrzymując ręce przy sobie przez całą drogę. Kise
całował Aomine zapalczywie, czując, jak ten rozsuwa jego kimono i pozwala mu
opaść na ziemię. Poczuł chłód na nagich plecach, ale szybko zrobiło mu się
ciepło, gdy Alfa przesunął po nich dłonią.
-Muszę…je podnieść – sapnął, próbując się od niego odsunąć.
-Po co? – burknął Aomine, nie chcąc, by Kise odsunął się
chociażby na minutę.
-Zniszczy się, jeśli je tak zostawimy – mruknął Omega,
rumieniąc się, gdy jego (przyszły) kochanek złapał jego pośladki w dłonie i
ścisnął lekko.
-Kupię ci setkę innych – westchnął, znów go mocno całując.
Na chwilę wydawało się, że Kise jest przekonany, ale znów pokręcił głową
cofając się.
-Nie. To jest wyjątkowe, jest pierwsze…
-Kurwa – Aomine uniósł lekko głowę. –Komputer, obudź
domowego androida. Niech posprząta, odświeży i rozwiesi nasze kimona –
oznajmił, mając nadzieję, że to zadowoli Kise.
Udało
się, pomyślał, kiedy Omega znów się rzucił na niego, zapalczywie całując
jego usta, a dłońmi gładząc jego kark. Nie pozostawał mu dłużnym, pieszcząc
każdy skrawek ciała Kise, do którego sięgały jego dłonie podczas podróży do swojej
sypialni. Tam pchnął Omegę na łóżko i nakrył swoim ciałem, kolanem rozchylając
jego nogi. Wpierw blondyn jęknął zachęcająco, kiedy poczuł przyjemne tarcie na
pobudzonym członku, ale szybko zadrżał, a jego zapach uległ lekkiej zmianie.
Aomine uniósł wzrok.
-Boisz się? – zapytał, mrużąc oczy. Nie planował się
wycofać, chciał w końcu uczynić Kise swoim, zwłaszcza, że Omega sama mu się
teraz oddawała. Nie chciał jednak, by dla niego seks kojarzył się z lękiem.
-Nie boję – Kise nadął policzki i fuknął na niego, ale jego lekko zaszklone łzami oczy zdradzały
prawdę. Aomine pocałował go więc mocno, próbując otulić Omegę swoim zapachem.
-Nie bój – szepnął. –Nic się nie bój. To normalne, to będzie
dla ciebie wkrótce coś oczywistego, zobaczysz – mruczał, sunąc wargami po jego
szczęce i szyi. Kise odchylił głowę, pozwalając mu na to, chociaż drżał jeszcze
mocniej.
-Nie boję się…tego – burknął, odpychając lekko Aomine.
Chciał z nim rozmawiać, właśnie teraz!
-A czego? – Alfa podrapał się w pierś, a potem kciukiem pogłaskał
sutek Kise. Ten jęknął głośno, a potem fuknął na niego karcąco.
-A co, jeśli ci się nie spodoba?
-Co mi się nie spodoba?
-No…no seks ze mną!
-Haaa? – ryknął, patrząc na blondyna z niedowierzaniem. On
naprawdę tak myślał?! –Jesteś najśliczniejszą Omegą, jaką kiedykolwiek
widziałem. To niemożliwe, żebyś rozczarował mnie w łóżku.
-Skąd wiesz?
Aomine
zagryzł wargę. I co miał mu powiedzieć? Że takie ma wrażenie? Że niezależnie co
i jak, jemu i tak będzie dobrze? Im obu?
-Po prostu wiem – oznajmił twardo, pochylając głowę, by
pocałował Kise w pierś. –Rozluźnij się i zaufaj mi, do jasnej cholery. Poza tym
– ściszył głos, chociaż i tak byli sami – jeśli nie będzie nam dobrze, to
raczej moja wina nie twoja, głupku.
-Aominecchi – Kise westchnął miękko, wsuwając palce w jego
włosy i sunąc palcami pomiędzy granatowymi kosmykami. –To było urocze.
-C-cicho – warknął, uznając, że jedyny sposób, by zmienić
temat rozmowy to zmuszenie Kise do jęku.
Dlatego też
nakrył dłonią jego krocze i zaczął je intensywnie pieścić, rozsmarowując na nim
wilgoć i czując, jak Kise drży w jego ramionach. Blondyn ostrożnie poruszał
biodrami, ślizgając się w jego uścisku i pojękując cicho (Aomine uznał swój
plan za totalny sukces). Alfa całował jego pierś i brzuch, wodząc językiem dookoła
pępka Kise. Jednocześnie próbował wyjąć z szafki lubrykant, by nie skrzywdzić
Kise przy pierwszym razie.
-C-co to?
-Nawilżacz, nie bój się – mruknął, klęcząc między
rozłożonymi nogami Omegi. Ten patrzył na niego z zainteresowaniem w miodowych
oczach.
-Po co?
-Żeby było ślisko, panie pytalski. Ryouta – powiedział
nagle, a Kise zarumienił się po korzonki włosów. –Zacznij pieścić się sam.
-C-co…
-Dobrze wiesz, co. Będę mieć zajęte ręce przez chwilę.
Kise nie
chciał tego robić, ale ciekawość była silniejsza. Patrząc Aomine w oczy,
sięgnął między swoje nogi i ostrożnie dotknął swojego penisa. Sapnął cicho,
kiedy Alfa uśmiechnął się szeroko.
-Nie przeszkadzaj sobie – zamruczał, wsuwając Kise poduszkę
pod biodra i nachylając się, by go pocałować. I nie przestawał, nawet wtedy,
kiedy jeden jego wilgotny palec wsunął się w ciało Omegi.
Kise
pisnął, czując nieznane, nie do końca przyjemne uczucie. Nie mógł powiedzieć,
że mu się podobało, ale też nie było strasznie bolesne. Raczej po prostu
niekomfortowe, zwłaszcza wtedy, kiedy Aomine zaczął tym palcem poruszać.
Patrzył na niego, śledząc z fascynacją każdy ruch Alfy. Nawet kiedy się
całowali, nie zamykał oczu, zbyt zajęty zapamiętywaniem wszystkiego, co się
działo, w tym każdej, nawet najmniejszej zmiany w wyrazie twarzy Aomine. Być
może dlatego nie zauważył, a dopiero poczuł, że do pierwszego palca Aomine
dołączył drugi.
Syknął
boleśnie i mimowolnie odsunął się kawałek, patrząc na niego z oburzeniem.
-Nie moja wina, że jesteś tak cholernie ciasny – burknął Aomine,
któremu pot spływał już po plecach. Jeszcze nigdy nie denerwował się tak
podczas seksu, nawet kiedy przeżywał swój pierwszy raz. –Wytrzymaj jeszcze
trochę.
Kise skinął
głową, wsuwając nos w zagłębienie na szyi Aomine. Teraz zamknął oczy,
pozwalając, by zapach i ciepło Alfy ukoiły ból i niepokój.
-Aominecchi – szepnął, a ten pocałował go lekko.
-Jestem przy tobie cały czas – zapewnił go, odnajdując
palcami prostatę Kise.
Nagle Omega
poczuł, że całe jego ciało wygina się, a nerwy napinają się do granic
możliwości. Przez sekundę widział tylko biel, a z pomiędzy zaciśniętych warg
wyrwał mu się głośny jęk.
-Aominecchi!
-O to chodziło – uśmiechnął się triumfalnie, widząc, że
wzrok Kise rozmazał się, a blondyn rozluźnił się i wreszcie zaczął czuć przyjemność.
Ugryzł lekko jego obojczyk, a potem szyję, zostawiając na Omedze swój ślad tak,
by szybko nie wyblakł. Kise jednak nie syczał z bólu, ale z rozkoszy, gdyż
nawet to mu już ją sprawiało. Dlatego też nie czuł, kiedy Aomine wsunął w niego
trzeci palec i poruszał już nimi bez problemu, co chwila muskając prostatę
Kise, przez co ten unosił biodra coraz wyżej i wyżej. Kiedy jednak znalazł się
na granicy orgazmu, Aomine zacisnął swój ogon na podstawie jego penisa.
Omega
spojrzał na niego z oburzeniem i żalem w miodowych oczach.
-Razem, zrobimy to razem – wymamrotał szybko Aomine,
wysuwając z Kise palce. Ten poruszył biodrami, poszukując ich i przyjemności,
jaką mu dawały. Jęknął z żalem, gdy ich nie odnalazł.
Szybko
jednak minęło mu rozczarowanie, gdyż poczuł na sobie ciężar Aomine. Nawet nie
zorientował się, kiedy Alfa wszedł w niego; nagle po prostu poczuł że jest pełny,
jednocześnie boleśnie i przyjemnie wypełniony do granic możliwości. Wbił
paznokcie w ramiona Aomine i przeorał nimi jego skórę i plecy, szarpiąc głową.
Znów zaczął pojękiwać, wpijając pięty w pośladki kochanka.
-Już, już – mruczał Aomine najbardziej spokojnie, jak w
danym momencie potrafił. Nie chciał skrzywdzić Kise, ale jego własne ciało
powoli się poddawało pierwotnemu instynktowi. A to, że blondyn tak uroczo pod
nim jęczał, nijak nie pomagało.
-Boli, Aominecchi – Kise jęknął, a spod długich rzęs
stoczyła się pojedyncza łza. Teraz rozumiał już, dlaczego Omegi wolą to robić
podczas Gorączki. Wtedy nie przejmowały się bólem.
-Wiem, skarbie, wiem – otarł kciukiem łzę, a potem ostrożnie
pocałował drżące wargi Kise. –Zaraz będzie lepiej.
Dał Kise
kilka długich chwil, by ten przyzwyczaił się do nowego uczucia. Kiedy uznał, że
Omega już rozluźnił się i uspokoił, ostrożnie poruszył biodrami. Tym razem Kise
nie jęknął boleśnie, jedynie sapnął, a po chwili rozkosznie zamruczał. Aomine
wiedział, że najgorsze mają już za sobą. Teraz musiał pokazać Kise, jak wielka
przyjemność może płynąc z ich zbliżenia.
Poruszał
się w nim powoli, unosząc go coraz wyżej i wyżej. Czuł, jak paznokcie Kise
bezradnie drapią jego plecy, jakby Omega szukał kotwicy w świecie rzeczywistym,
nie chcąc poddać się rozkoszy. Pozwalał mu na to, będąc dumnym, że to właśnie
on jest tym, co jednocześnie trzyma Kise na powierzchni i tym, co wypycha go
coraz wyżej spełnienia. Narzucał szybsze tempo, a Kise wysuwał mu biodra
naprzeciw, pragnąc, by znalazł się jeszcze bliżej. A gdy nadszedł ten
decydujący moment, moment, w którym Aomine uznał, że sam już dłużej nie da
rady, odwinął ogon z penisa Kise i pocałował mocno wilgotne wargi Omegi.
-Dojdź dla mnie, Ryouta. Dojdź – zachęcił go.
I nie
musiał mówić nic więcej. Słysząc to, Kise doszedł mocno, czując jak zalewa go
fala nieznanego dotychczas uczucia, które odebrało mu dech w piersi i na kilka
długich minut odebrało wszystkie zmysły. Nawet nie zarejestrował faktu, że
Aomine również osiągnął spełnienie, wylewając swoje nasienie w jego wnętrzu.
Mimo to, wyciągnął ramiona, by pomóc Alfie przytulić się do siebie, gdy obaj
próbowali przypomnieć sobie, jak się oddycha.
Yesterday is history
Tomorrow's a mystery
I can see you lookin' back at me
Keep your eyes on me
Baby, keep your eyes on me
Uwielbiam jak twoje Omegi się stopniowo zmieniają, przy Alfach <3
OdpowiedzUsuńTroszku się zajebała, Momoi to Beta, czy Omega?
Przecudowne są festiwale w fanfiction
Przepraszam, że tak krótko, ale zrozum cały rozdział o AoKise
Momoi to Omega xd Aww, dziękuję xd Cieszę się, że Wam się podoba ich zmiana xd
UsuńWiem, wiem ;) Ale AoKi ma moc <3
Szkoda, że w Polsce nie ma festiwali :( Omijają nas tak piękne widoki, jak Aoś w kimonie. No ale cóż, zostają piksele. Świetny rozdział (ale na Shin-chana ciągle czekam ^^), w sam raz na udaną końcówkę weekendu.
OdpowiedzUsuńCzekam cierpliwie na ciąg dalszy, pozdrawiam i życzę chęci do pisania,
~ M.
Noo dokładnie. Mój znajomy Japończyk sugerował, że powinnam odwiedzać Japonię właśnie w czasie festiwali, bo jest wtedy cudownie. To mnie zainspirowało xd
UsuńShin-chan już wkrótce xd
Dzięki :*
Kocham Cię :*********
OdpowiedzUsuńJa Ciebie też :*
UsuńHueheszki, chichram się jak napalony Takao na widok okularów xDD
OdpowiedzUsuńChyba ściągam chapek myślami... "a co tam u Ayu...oi, chap jest" xD
Nie wiem na jakie studia iść, zostanę wróżką :D
A będzie festiwal ver. KagaKuro? ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pozdrowionka, idę spać, o ile próbne mi dadzą TT.TT
Haha XD Uwielbiam śmiech Takao, jest wprost cudowny xd Tatsun wymiata xd
UsuńZostań! Potem podrzucisz mi cyferki do totka i się podzielę hajsem :3
Może, może, kto wie :)
Jak poszły próbne?
A ja tu czekam i czekam wciąż czekam, LITOŚCI!!! Kiedy będzie następny rozdział?
OdpowiedzUsuńZe względu na parę spraw miałam obsuwę, ale już wkrótce powinien pojawić się chapek nie tylko tu, ale też na FP i na Bóstwach :)
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńcudownie, a Aoime tak, nie chciał skrzywdzić Kise, denerwował się bardzo...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, Aoime tak, nie chciał skrzywdzić nam Kise...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, och Aoime nie chciał skrzywdzić nam Kise...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga