niedziela, 11 października 2015

Rozdział 31. Try.


I’ve never been the best at honesty
I’ve made more mistakes and I can’t even count
But things are gonna be so different now
You make me wanna turn it all around.

            Himuro oblizał palce z kremu i zamruczał z zadowolenia, patrząc z radością na talerz, na którym wciąż piętrzyła się góra ciastek. Miał wrażenie, że minęły wieki albo nawet nigdy w życiu nie jadł czegoś tak dobrego. Słodycze były wciąż ciepłe, a krem słodki, ale nie mdły, idealnie rozpuszczał się w ustach i pozostawiał na języku smak czekolady. Bez wahania wsunął do ust kolejne ciastko, przegryzając je lekko i aż przymykając oczy z rozkoszy. Nawet nie zauważył, jak przed nim rosła górka okruszków.
            Nagle ktoś zapalił w kuchni światło, a Himuro aż podskoczył. Murasakibara stał w drzwiach, z dłonią wciąż na kontakcie. Patrzył na niego i Omega wiedział, że za takie zachowanie, za podjadanie bez pozwolenia zostanie ukarany. Mimo to desperacko przełknął to, co miał w ustach, a resztę ciastka schował za plecami, wiedząc jednak, że okruszki wskazują na niego jako na winowajcę.
-P-przepraszam, A-Atsushi-sama…
-Jeśli jesteś głodny, mogłeś powiedzieć – Murasakibara powoli opuścił rękę. Przez te tygodnie, w czasie których Himuro zadomowił się w jego domu, nauczył się, że nie należy być przy nim gwałtownym. –I dlaczego jesz po ciemku? Zepsujesz sobie oczka, Muro-chin – skarcił go lekko i podszedł do piekarnika.
            Omega obserwował z uwagą, jak mężczyzna wyciąga ze środka kolejną blachę ciasteczek, które pachniały ciut inaczej, ale mimo to wciąż były niesamowicie kuszące. Korzystając też z okazji, że Murasakibara zajął się czymś innym, szybko wepchnął do ust resztkę ciastka.
-Nie wiedziałem, że lubisz ciastka z czekoladą. Zrobiłbym więcej – zaczął Alfa, nawet na niego nie patrząc.
-Lubię czekoladę przed Gorączką, to…
            Himuro zamarł. O bogowie, jęknął w myślach, łapiąc się za brzuch. Przez cały czas bycia pod opieką Hanamiyi tylko raz miał gorączkę, potem był na to zbyt zmęczony, a jego organizm wycieńczony. Cieszył się nawet z tego, bo tamta Gorączka była koszmarem. Ale teraz, z Murasakibarą w domu? Co powinien zrobić?
-Zbliża się? – zapytał zaniepokojony, nachylając się nad nim lekko. –Po zapachu czuję, że tak. Pachniesz…słodko.
            Odsunął się od niego szybko i objął ramionami, próbując się ochronić. Widząc to, Murasakibara cofnął się o krok.
-Do niczego cię nie zmuszę, Muro-chin. Spokojnie. Cii, spokojnie. Weź sobie jeszcze ciastko – zachęcił, przysuwając po blacie talerz.
-P-przeniosę się do piwnicy, stamtąd mój zapach nie powinien cię drażnić, Atsushi-sama. To szybko minie, obiecuję.
-Ale czemu się tak denerwujesz, Muro-chin? – Murasakibara przechylił lekko głowę. –To normalne przecież. Potrzebujesz czegoś? Kocyka, lampki wina, więcej babeczek czekoladowych?
-Co? N-nie… - opuścił ramiona. Czyżby Panda nie chciał go wykorzystać? Ale z drugiej strony, czy on nie będzie chciał wykorzystać Alfy?
-Weź ciastko – zachęcił go znów. –Czy on… robił ci coś… podczas?
            Murasakibara nawet nie przypuszczał, że samo zadanie tego pytania go rozzłości, niezależnie od odpowiedzi. Na samą myśl, że Hanamiya zmuszał Himuro do krzywdzących rzeczy, że poniżał go i traktował jak erotyczną zabawkę, wywoływało u niego agresję.
-Tylko raz – bąknął Himuro, spuszczając głowę. –Opierałem się, ale gdy przyszła gorączka ja…sam tego chciałem… - Omega powoli osunął się po ścianie, przyciskając pięści do głowy. Znów poczuł się brudny i zbrukany. Nie chciał o tym mówić, ale słowa same pchały się na zewnątrz. Nienawidził się za to, a jednocześnie czuł ulgę, że w końcu komuś o tym mówi. –Podobało mi się. Gdzieś tu – uderzył się mocno w skroń – gdzieś tu wiedziałem, krzyczałem, że nie, nie chcę tego, że ma odejść i mnie zostawić, a jednocześnie p-prosiłem o więcej… - ukrył twarz w dłoniach.
            Murasakibara czuł, że łamie mu się serce, kiedy usłyszał łkanie Himuro. Omega bezradnie ocierał policzki, ale łzy wciąż spływały mu po twarzy. Zbliżył się do niego powoli i kucnął naprzeciwko Himuro, zastanawiając się, co stało się takiego między nim i Kagamim, że wybrał to piekło.
-Mogę cię dotknąć, Muro-chin? – zapytał cicho.
            Ku jego zdumieniu, Omega zamiast odpowiedzieć, po prostu rzuciła się na niego. Murasakibara ciężko usiadł na tyłku, jednocześnie asekurując przed upadkiem Himuro, który obejmował go teraz i łkał w jego koszulkę. Nigdy nie był dobry w pocieszaniu ludzi, więc niezręcznie poklepał go po plecach, pozwalając mu płakać. Co prawda, nie do końca rozumiał, dlaczego Himuro czuje się winny; podczas Gorączki Omegi nad sobą nie panują, nie kontrolują potrzeb swojego ciała. Nie proszą się w żaden sposób o krzywdę a ten, kto podle to wykorzystuje, zasługuje na potępienie.
-Już dobrze, Muro-chin – mruknął, zastanawiając się, czy tego typu słowa mają jakikolwiek sens.
-J-jestem wykolejony.
-Niee, nie jesteś – zapewnił go, wyobrażając sobie pociąg z zapłakaną buzią Himuro. Szybko odgonił od siebie tę wizję. –Nie zrobiłeś nic złego. Zjedz jeszcze ciastko!
-A-ale….
-JEDZ – wcisnął mu babeczkę do ust, mając nadzieję, że czekolada pomoże na smutki. W skupieniu obserwował, jak Himuro przeżuwa i połyka ciastko. –Pomogło? – zapytał z nadzieją.
            Niestety, Himuro jedynie dostał czkawki. Kilka razy czknął, zasłaniając usta dłonią, a wtedy Murasakibara zaczął się cicho śmiać. Omega próbował być oburzony i niewzruszony, ale po chwili i on zaczął nieśmiało chichotać, w dalszym ciągu wciąż czkając co chwilę.
-N-nie… - próbował coś powiedzieć, ale nie potrafił, przez co śmiał się jeszcze głośniej, a Murasakibara słuchał zachwycony tym dźwiękiem.
            To, co zrobił po chwili było dla niego naturalne, innego końca sobie nie wyobrażał. Ujął twarz Himuro w dłoń (przez ułamek sekundy przebiegła mu przez głowę myśl o tym, jak wielka jest jego ręka na policzku Omegi), a potem przyciągnął do lekko do siebie i pocałował. W kuchni zapadła cisza, ale obaj słyszeli głośne bicie własnych serc.
            Himuro był zaskoczony, na tyle, by minęła mu czkawka. Hanamiya nigdy go nie pocałował, uważając, że jest na to zbyt dobrze urodzony. Może dlatego nie odepchnął Murasakibary, zafascynowany tym, jak gorące i twarde są jego wargi, ale jednocześnie jak delikatne. Alfa miał zamknięte oczy, a jego dłoń była ciepła, lecz nie parzyła jego skóry. Nie brzydził się kontaktu z nim i był pewien, że to nie wina nadchodzącej Gorączki. Po prostu w tym momencie, z tym mężczyzną, nie bał się. Przymknął w końcu oczy, by nieśmiało odpowiedzieć na pocałunek, chociaż nie bardzo wiedział jak.
-Muro-chin, smakujesz jak czekolada – Murasakibara uśmiechnął się, kciukiem głaszcząc jego policzek. Ten gest, całkiem dla niego nowy, był dla Himuro niesamowicie przyjemny.
-Przepraszam, że cię przewróciłem, Atsushi-sama. Nie chciałem tak zareagować – szepnął, spuszczając lekko głowę.
-Nie szkodzi. Ja nie chciałem cię pocałować, ale… nie będę za to przepraszał – oznajmił z pewnością w głosie Murasakibara. –Podobało mi się, Muro-chin.
-M-mnie również – nerwowo potrzasnął uszami, a ogon owinął dookoła brzucha. –Nigdy nie… hm…
-Rozumiem – przyznał Murasakibara, chociaż nie miał bladego pojęcia o co chodzi.
-A-ale to dlatego, że przy tobie czuję się inaczej…tak dobrze inaczej – próbował jakoś wybrnąć z tego, ale zakopywał się coraz głębiej. Był już czerwony ze wstydu, a serce łomotało mu szybko w piersi. Dlaczego przy Pandzie był taki zdenerwowany?
-Może wstaniemy z podłogi, Muro-chin? I napijemy się wina w salonie – zaproponował Alfa, próbując jakoś rozładować niezręczne napięcie.

            Himuro zdołał się odrobinę uspokoić, gdy przenieśli się do salonu. Tam usiadł na kanapie, podciągając kolana do piersi i owijając się kocem. Wysuwał spod niego rękę tylko po to, by sięgnąć po kolejne ciasteczka, którymi zapychał sobie usta niczym chomik. Widząc go takiego, Murasakibara walczył ze śmiechem. Starał się jednak nie spłoszyć go znów i skupił się na nalewaniu wina do kieliszków.
-Słodkie, więc powinno ci smakować – podał mu jeden, a sam usiadł obok Himuro i odstawił swój na stolik.
-Jest dobre – wybełkotał Himuro z pełnymi ustami, a Murasakibara nie był pewien, czy Omega czuje właściwy smak alkoholu, skoro wymieszał go z czekoladowymi babeczkami.
-No to okej – Alfa rozluźnił się lekko.
            Powinien lepiej poznać Himuro, skoro już tyle czasu ze sobą mieszkali, a Omega czuł się tutaj dobrze i bezpiecznie. W sumie nie wiedział o nim wiele, zwłaszcza o przeszłości chłopaka, o tej sprzed czasu Hanamiyi, tylko tyle, że kiedyś należał do Kagami’ego Taigi. Dlaczego uciekł? Czy od razu trafił do Hanamiyi czy wpierw błąkał się gdzieś, samotny i bezpański?
            Nie wiedział jednak, jak zacząć rozmowę na ten temat. Puścił więc telewizor i wybrał jeden z lżejszych filmów, taki by Himuro mógł się przy nim zrelaksować. Dolewał mu też co chwila wina, dopiero po dobrych dwóch godzinach uświadamiając sobie, że Omega może nie być przyzwyczajony do takiej ilości alkoholu i słodyczy.
            Nabrał pewności, kiedy głowa Himuro oparła się o jego ramię, a sam Omega zamruczał rozkosznie. Miał pełny brzuch, było mu ciepło, a dodatkowo obok siedział jego Pan, Właściciel i obrońca w jednym.
-Chcesz wejść pod kocyk, Atsushi-sama? – zapytał z zamkniętymi oczami. –Tu jest tak ciepło i miło – ziewnął.
-Taaak. Upiłeś się, Muro-chin – powiedział to tak, jak gdyby sam się do tego nie przyczynił. Himuro nie robił mu jednak wyrzutów, tylko lekko uniósł fragment koca i zarzucił na jego nogę.
-Wcale nie. Jest mi po prostu dobrze – zapewnił go. –Nee – zaczął, odrobinę naśladując jego styl mówienia – mogę się znów do ciebie przytulić, Atsushi-sama?
-M-możesz, Muro-chin.…
Murasakibara miał nadzieję, że nie przemawia przez niego gorączka, kiedy Himuro układał się między jego nogami, chichocząc pod nosem jak nastolatka, która próbuje pijana wejść do domu i nie obudzić rodziców. W końcu jednak Omega usadowił się i z błogim uśmiechem na twarzy oparł głowę o pierś Murasakibary.
-Teraz jest już w ogóle super ciepło – wyznał Himuro, patrząc nieśmiało do góry, prosto w oczy Alfy. –Dziękuję, Atsushi-sama. Za wszystko. Ale głównie za to, że mnie stamtąd zabrałeś i dałeś lepszy dom – dodał sennie, przymykając oczy. Nie zasnął jednak. –Nie miałbym nic przeciwko, by… spełniać twoje potrzeby.
-Nie musisz nic robić przecież. W domu jest służba, zapomniałeś, Muro-chin?
Omega zachichotał.
-Nie takie potrzeby, Atsushi-sama. Chodziło mi o… spędzanie z tobą nocy. Wiem, że z nikim się nie spotykasz i chciałbym ci pomóc. Albo za dużo wypiłem i paplam.
-Nie, nie paplasz – objął go mocno. –Możesz mówić dalej – mruknął, już lekko ochrypniętym głosem.
-Ale o czym? Nie wiem, co mógłbym robić, ale pewnie z tobą nie byłoby tak obrzydliwe jak z nim – skrzywił się lekko, ale Murasakibara w tym samym momencie pocałował go w czoło.
-Nie myśl o nim – poprosił. –Opowiedz mi lepiej o twoim dzieciństwie.
-Co tu opowiadać – Himuro potarł nosem jego koszulkę. –Było cudowne. Taiga i ja, zawsze razem, zawsze robiliśmy coś niepoprawnego i szalonego. Raz nawet udaliśmy się do Ruin, ale nie weszliśmy do żadnego budynku. Stchórzyliśmy. A raczej ja stchórzyłem i powiedziałem mu, że powinniśmy wracać, nim ktoś się zorientuje, że zwialiśmy.
-Czyli było ci tam dobrze? Z Kagachinem?
-Kagachin? Mówisz o Taidze? Tak – westchnął, owijając się mocniej kocem. –Był moim najlepszym przyjacielem. Możesz powiedzieć, że jedynym.
            To go zastanowiło. Czy Takao, który przez czas jego pobytu u Hanamiyi jako jedyny interesował się jego losem, mógł również być przyjacielem, czy tez raczej zabijał czas, spędzając go z nim?
-To miłe. Kagachin jest miły. Więc dlaczego od niego uciekłeś?
            Himuro zesztywniał lekko, szklanym wzrokiem wpatrując się przed siebie. No tak, uciekł, ale nie ze złośliwości, tylko po to, by ratować swojego przyjaciela.
-To… skomplikowane.
-Mamy czas – Murasakibara wzruszył ramionami. Tej jednej jedynej rzeczy był naprawdę ciekaw. Skoro Himuro był tak szczęśliwy z Kagamim, to dlaczego z nim nie został? Jeśli miał jakieś problemy, chyba mógł mu o nich powiedzieć?
-Taaak. Czas – Himuro drgnął lekko i zamknął oczy. Jak długo mógł żyć z tym sekretem? Ale jeśli Hanamiya już o tym wiedział, czy to był dłużej sekret? Poza tym, Murasakibara był jego Właścicielem, miał prawo, by wiedzieć, by znać prawdę.
-Powiesz mi, Muro-chin? Dlaczego uciekłeś od swojego przyjaciela? To samo zrobiły chyba inne jego Omegi. Czy on was skrzywdził?
-Taiga? Nas? No co ty, Atsushi-sama. To niemożliwe. Nigdy nie patrzył na Omegi z góry i nigdy żadnej z nich nie skrzywdził.
-Dlaczego więc.…?
-Hanamiya poznał sekret Kagami’ego. Jeden jedyny sekret, który nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego i zostać wykorzystanym przeciwko niemu. Hanamiya przychodził do nas, do każdego z nas z osobna i mówił, że jeśli z nim nie pójdziemy, jeśli mu się nie oddamy dobrowolnie, to go ujawni i zniszczy Taigę. Więc każde z nas uciekało, by chronić naszego Pana przed bolesną prawdą i smutkiem, jaki ona niosła.
-Co jest tak strasznego? Kogoś zabił?
-Co? Nie. Chodzi o jego ojca. A raczej o to, że Taiga myśli o tym człowieku jak o swoim ojcu, ale on nim nie jest.
-Nie rozumiem – Murasakibara westchnął ciężko.
-Alfa Tygrysów, Kagami, nie jest biologicznym ojcem Taigi. Taiga nie jest prawowitym następcą Alfy klanu. I Hanamiya chce to wykorzystać przeciwko niemu.

But I’ll try to never dissapoint you
I’ll try until I get it right
I’ve always been so reckless
All of my life
But I’ll try… for you

W rozdziale wykorzystano piosenkę “Try” (Simple Plan). Powiedzcie mi, skad mam brac kasę... Znów zrobiłam zamówienie z Japonii xD W tym dużą figurkę Kuroko i cały box one coinów... 

9 komentarzy:

  1. Szok!!! Kagami nie jest biologiczny!!! Dobrze, że Nasza Panda tego nie wykorzysta, bo mogło by być nieprzyjemnie.
    Himuro ma zachcianki jak większość (chyba większość) z nas przed okresem xD a później boimy się wejść na wagę, żeby nie wyświetlił się napis "wchodzić pojedynczo". Tak jak teraz ja nie wejdę na nią bardzo długo bo miałam urodziny i trochę przegięłam, ale tylko troszkę! No dobra bardzo! Ale na swoją obronę mogę powiedzieć, że kuchnia mojej Babci nie ma sobie równych. O gezzzzz jaka ja już stara jestem!! Ale wracając do tematu, bo trochę mi się z toru zeszło, to już się nie mogę doczekać gorączki Himuro, bo Atsu się już powolutku rozkręca mrrrrr :3 chcę jeszcze, więcej wszystkiego!! Masz tyle różnych wątków i to jeszcze w takiej ilości, że o połowie się nie pamięta a wie się, że się chcę jeszcze więcej!!!
    Weny życzę i nade wszystko czasu!!!
    Haru-chan :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe :3 Nie no, Mukkun nie jest taki, żeby wykorzystać. Jest na to zbyt leniwy, bądźmy szczerzy xD
      Awww Himuro tak, dokladnie. Chociaż mnie przed bierze na frytki. Mogłabym wtedy jeść frytki cały dzień orz
      Haha. Wszystkiego najlepszego <3 Pochwal się, co dostałaś :D
      I gdzie tam stara... do mnie sie nie masz co równać :p
      Będzie więcej, będzie! :3

      Usuń
    2. Oj no ale jakby mu się chociaż tak trochę zachciało, nooo........
      Mi się gastro włącza na wszystko, ale mieszanki jak kobieta w ciąży mam cały czas więc jest git xD
      A dziękuje, dziękuje :* oj dużo by tego było w ten czwartek dostałam kolejne spóźnione prezenty (zajebiste wysokie buty z prawdziwej skóry :3, ale ciiii) i jeszcze jeden prezent ma dojść ze stanów, więc serio trochę tego było ale i tak uważam że prezent ode mnie samej jest najbardziej do mojego lenia dostosowany, no bo z tego że mam pc-ta, ale jak mi się wstać nie chcę to laptopa do łóżka sobie sprawiłam :D
      Nah, dziękuje, jak miło że ktoś sobie mnie tak wysoko ceni :*****
      Czekam na następne bo to już niebawem pewnie coś będzie!

      Usuń
  2. Jak zwykle miło się czytało.
    Tak trzymaj!
    ~ M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej,
    i się wyjaśniło czemu uciekł, a Ci chcą tą tajemnicę wykorzystać... bardzo sobrze go traktuje...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniale, i się wyjaśniło czemu to uciekł, a oni chcą tą tajemnicę wykorzystać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń