niedziela, 6 września 2015

Rozdział 29. Peace and happiness.


Tell them all I know now
Shout it from the roof tops
Write it on the sky line
All we had is gone now
Tell them I was happy
And my heart is broken
All my scars are open
Tell them what I hoped would be
Impossible, impossible!

            Himuro ze spokojem zajmował się kwiatami w ogrodzie Murasakibary. Pokochał to zajęcie, przynosiło mu bowiem ciszę i ukojenie. Chociaż nie podskakiwał już słysząc jakiś hałas, wciąż miewał napady paniki i budził się niemal co noc z krzykiem na ustach. Myślał, że jego nowy Pan będzie o to zły, w końcu właściciele kupują Omegi po to, by ich zaspokajały i służyły, a nie by robiły problemy i budziły ich swoimi wrzaskami.
            Murasakibara tymczasem traktował go jak coś niesamowicie kruchego, jak delikatną, porcelanową wazę. Nie wolno mu było nawet nosić ciężkich rzeczy – miał w tym celu wołać kogoś i prosić, by zrobił to za niego. Ku jego zdumieniu, Bety i ludzie pomagali mu na każdym kroku i przypominali, że ma o siebie dbać. A przecież po złamaniu nie było już śladu, a na nosie miał proste okulary, z dużymi szkłami w czarnej oprawie, dzięki którym z dnia na dzień widział coraz lepiej. Próbował powiedzieć Murasakibarze, że czuje się już lepiej, że może już normalnie wykonywać swoje obowiązki, ale on wciąż zachowywał się tak, jak gdyby podniesienie kubka było dla Himuro zbyt niebezpieczne.
-Murasakibara-sama – zaczął, widząc, że Właściciel wchodzi do ogrodu.
-Mówiłem ci już, Muro-chin – Panda jak zawsze żuł coś, tym razem były to krówki. –Możesz mi mówić po imieniu.
            Usiadł na hamaku i z rozmarzeniem spojrzał w niebo, wsuwając do ust kolejną krówkę. Himuro przez chwilę obserwował go z lekkim uśmiechem na ustach. Hanamiya a Murasakibara byli niczym niebo i piekło, skrajnie różni. Ale dobrze się tutaj czuł.
-Chodź do mnie, Muro-chin – Alfa poklepał miejsce obok siebie, a Himuro usiadł troszkę dalej i spojrzał na niego. Murasakibara podał mu jedną z krówek. Przez te tygodnie pobytu u niego, Himuro nauczył się, że to wiele znaczący gest. I chociaż nie przepadał za tym rodzajem słodyczy, wsunął go do ust.
-Dziękuję – wykrztusił, gdy już udało mu się ją przełknąć.
-Masz brudne ręce, Muro-chin. Grzebałeś w ziemi?
-Tak – Himuro lekko obrócił dłońmi. –To niesamowicie uspokajające. Masz piękny ogród, Atsushi-sama.
-Cieszę się, że ci się podoba – wymamrotał z pełnymi ustami. –Nee, Muro-chin, bo się robi ciepło… Chcesz basen? Możemy napełnić go wodą. Ja się czasem też moczę – dodał. –Mido-chin powiedział, że na twoje nogi dobrze zrobi, jak trochę popływasz, żeby mięśnie…eee, co robią mięśnie? Nabrały sił!
-Lubię pływać, ale dawno tego nie robiłem – przyznał, nerwowo przesuwając dłońmi po udach.
Miał na sobie „podwórkowe” ogrodniczki, ze śladami ziemi i plamami z trawy. Murasakibara zapełnił mu szafę ubraniami, które podobały się Himuro, ale wybrał jedną parę na taką, którą będzie brudził, chociaż Panda zapewnił, że przecież kupi mu nowe. On jednak nie chciał przeginać.
Siedzieli chwilę w milczeniu; słońce przyjemnie ich grzało, a dookoła śpiewały ptaki. Prawie w ogóle nie słychać tu było zgiełku miasta, a Murasakibara nie nosił po domu swojego komunikatora, więc nic im nie przerywało.
-Powinienem wrócić do pracy – powiedział w końcu Himuro.
-Po co? Siedź, Muro-chin. Ogród cię uspokaja?
-Tak, Atsushi-sama. Uspokaja – powtórzył, rozkoszując się ciepłem i spokojem. Najchętniej zwinąłby się teraz w kulkę i zasnął.
-A próbowałeś gotowania? – zagadnął. –No wiesz. Ono też uspokaja.
-Kiedyś gotowałem – Himuro uśmiechnął się do swoich wspomnień.
            Alex uczyła gotować i jego, i Kagami’ego. Mieli specjalne fartuszki i stołeczki, dzięki którym sięgali nad blat. Z biegiem czasu nie były im już potrzebne, ale obaj wciąż się z nich nabijali. Zaczynali od prostych rzeczy, potem gotowali już skomplikowane potrawy. Kagami lubił robić słodycze i ciasta, a Himuro ostre potrawy. Czasem szaleli obaj po kuchni i śpiewali podczas gotowania, udając, że szpatułki i inne rzeczy są mikrofonami. Alex obserwowała ich wtedy i śmiała się na progu, często przyłączała się do nich.
            Himuro posmutniał. Te czasy już nigdy nie wrócą. On nie znajdzie się już nigdy blisko Kagami’ego, nie mógł, nie po tym, co się stało. Jak ma mu się pokazać taki skalany? Był zaskoczony, że Murasakibara go chce; gdyby udało mu się uciec od Hanamiyi, zapewne zabiłby się albo dobrowolnie oddał na utylizację. A tymczasem Panda zadbał o niego, otoczył opieką i bezpieczeństwem. Nikt tutaj nawet nie odważył się na niego krzywo spojrzeć, wszyscy byli mili i pomocni. Wciąż z trudem w to wierzył.
-Chodź ze mną do kuchni – Murasakibara wstał i podał mu dłoń, wyrywając go z zamyślenia. Himuro, wciąż lekko tkwiąc we wspomnieniach, odruchowo złapał podaną mu rękę i był zaskoczony, czując jak gorące palce zaciskają się na jego palcach. Nie mógł jej jednak wyrwać, gdyż byłoby to niegrzecznie.
            Ręka w rękę, trzymając się, powolnym krokiem wrócili do domu. Himuro milczał; o czym miał mówić? O tym, że czuł się tutaj bezpiecznie? Powinien jeszcze raz dziękować? Czuł, że jego wdzięczność starczy Musasakibarze do końca życia a nawet dłużej.
-Zrobimy ciasto, dobra? Przyjedzie Mido-chin ze swoją Omegą, to ich poczęstujemy – dodał niechętnie Panda.
-Zrobimy dwie blachy, to będzie dużo dla ciebie, Atsushi-sama – zażartował.
-To bardzo dobry pomysł!

            Takao obserwował.
            Był w tym dobry, na tym polegała jego praca i hobby. Potrafił przejrzeć człowieka na wylot i po kilku gestach wiedzieć, czy będzie sprawiał problemy, czy nie. Rumieniec na twarzy i nerwowe rozglądanie? Ten człowiek coś ukrywa. Dyskretne uśmiechy i lekkie muśnięcie rak klientki i sprzedawcy – od razu wiedział, że mają romans lub wkrótce go nawiążą. Dla Takao nie istniały tajemnice, o których by nie wiedział. By pozostać jednak na topie, musiał być na bieżąco i codziennie poznawać nowe fakty i sekrety. Wiedział, że na jego wiedzy bazuje wiele osób i to wysoko postawionych osób, więc im bardziej i dłużej był użyteczniejszy, tym lepiej będzie żył.
            Teraz obiektem jego obserwacji była rodzina Hyuugów i Izuki. Musiał poznać ich zwyczaje i opracować schemat (w końcu każdy ma jakiś schemat), by móc poinformować Hanamiyę o dogodnym terminie porwania Hanako. Wciąż mu się to nie podobało, ale praca była pracą. Widział też, że Izuki wraz z Hyuugą wprowadzili system, który mu wtedy przekazał. Tak, pomyślał Takao. Ta współpraca dobrze zrobi, będzie z tego wiele korzyści.
            Ulokował się wygodniej na dachu, ciesząc się, że pogoda dopisuje i nie pada. Przez niezaciągnięte zasłony widział, jak rodzina prowadzi swoje normalne, spokojne życie. Robiło mu się trochę żal samego siebie, że nigdy tego nie przeżył. Mimo to, nie chciał, by Hanako straciła tak dobrego ojca albo Omegę, który nosił ją po domu na barana. Jastrząb przez chwilę podziwiał jego zgrabne biodra, ciesząc się ze swojego dobrego wzroku, nim zganił się i wrócił do obserwacji.
            Mimo to, Izuki co chwila przyciągał jego wzrok.

            Riko czuła się dziwnie, ale nie narzekała. Hyuuga wniósł jej torby do mieszkania i zaniósł prosto do swojej sypialni. Mimo iż nie byli jeszcze małżeństwem, oficjalnie zamieszkała z nim, Hanako i Izukim. Oboje uznali, że tak będzie wygodniej, a i dziewczynka szybciej przyzwyczai się do nowej sytuacji. Żadne z nich nie zwróciło uwagi na jastrzębia, który siedział po drugiej stronie ulicy.
            Bardziej zajęci byli tym, że pomimo dobrej pogody, spaceru i zabawy, a także przejażdżek na barana na plecach Izuki’ego, Hanako była od rana marudna i niespokojna. Hyuuga myślał, że to emocje z urodzin jeszcze z niej nie opadły i po prostu chciałaby znów skupić na sobie tyle uwagi, ale coś musiało być na rzeczy. Jego córka zachowywała się dziwnie, tak, jak jeszcze nigdy nie zdarzyło jej się zachowywać. Cały czas próbowała odciągnąć go od Riko, syczała na nią i demonstracyjnie odwracała się tyłem, gdy Alfa do niej mówiła. W stosunku do nich była jak plaster miodu, urocza, słodka i grzeczna, dla niej stawała się gorzka i nieprzyjemna.
            Hyuuga próbował z nią rozmawiać, ale niewiele zdziałał. Hanako zaczynała pociągać nosem i tulić się do niego rozpaczliwie, więc natychmiast porzucał temat i uspokajał córkę. Wątpił, by Riko w jakikolwiek sposób ją skrzywdziła; odkąd pamiętał, poświęcała jej więcej uwagi niż rodzona matka i zawsze starała się być w stosunku wobec Hanako uczciwa. No i wcześniej świetnie się dogadywały. Co więc mogło się stać? Czy Hanako źle się poczuła, widząc jak na urodzinach wiele uwagi poświęca przyszłej żonie, jak całuje ją albo obejmuje? Dotychczas to ona była jedyną kobietką w jego życiu, może zwyczajnie była zazdrosna? Ale w takim razie dlaczego nie okazywała tego wcześniej, tylko zachowywała się przyjaźnie wobec Riko?
-Co się stało, skarbie? – zapytał, znów próbując podjąć temat. Hanako siedziała na jego kolanach, z zadowoleniem obgryzając uszy królikowi – maskotce.
-Nic – odparła, przeżuwając. Jej wilcze ząbki wciąż rosły i swędziały.
-Bardzo nieładnie traktujesz Riko – zwrócił jej uwagę. –Sprawiłaś jej przykrość.
-Jest stara i brzydka, nie obchodzi mnie to.
            Na swój sposób to było fascynujące, jak jego zazwyczaj miła i pogodna córeczka nagle stawała się zimna i obca. Jej twarz nabierała ostrzejszego wyrazu, którego jeszcze nigdy u niej nie widział.
-Riko nie jest stara i na pewno nie jest brzydka – powiedział odrobinę ostrzejszym głosem.
Hanako zerwała się z jego kolan i rzuciła króliczkiem o ziemię.
-Jest! Jest! To wiedźma, ale ona cię opętała! – krzyknęła, a jej oczy wypełniły się łzami.
            Dla Hyuugi to był szok. Owszem, Hanako wiedziała, co to wiedźma, ale dotychczas utożsamiała to tylko z bajkami i kreskówkami, a nie realnym życiem. Nie powinna znać znaczenia opętania kogoś, przecież była na to za mała. W tym momencie był już niemal pewien, że to nie są słowa Hanako, a kogoś innego. Kogoś, kto chciał namieszać jego córce w głowie.
            Podniósł się i kucnął naprzeciwko niej, próbując uspokoić córkę i wyjaśnić całe nieporozumienie. Gdy znajdzie osobę, która przyczyniła się do tego bałaganu, już on sobie z nią pogada.
-Skarbie, Riko mnie nie opętała. I nie jest wiedźmą – oznajmił, siląc się na zachowanie spokoju w głosie, chociaż w środku aż go dusiło ze złości.
-Jest – miauknęła płaczliwie Hanako.
-Nie kochanie, nie jest. Riko jest Wilkiem, tak jak my. I będzie moją żoną. Myślałem, że to już jasne. Przecież zawsze lubiłaś Riko.
-Ale już nie lubię – warknęła, cofając się o kilka kroków. –Ona mi cię zabierze i nie odda. To takie żar…zaflęcie!
-Zaklęcie – poprawił ją odruchowo. –Skarbie, Riko nie rzuciła na mnie żadnego czaru. Ja ją kocham, tak jak ciebie.
            Uderzyło to w niego nagle. Faktycznie, kochał Riko, chociaż nie wiedział od jak dawna. Po prostu w tym momencie, teraz i nagle wiedział, że to jej szukał całe życie. Nie miał jednak czasu się nad tym głębiej zastanowić, gdyż Hanako znów wpadła w szał.
-Nie możesz! Nie możesz! – krzyczała.
            Do pokoju wsunął się Izuki. Obaj dobrze przeczuwali, że należy dać się Hanako chwilę wykrzyczeć, nim spróbują dalej ciągnąć temat.
-Riko-sama się martwi – bąknął kącikiem ust. –Idź z nią porozmawiać, a ja spróbuję uspokoić Księżniczkę.
-Dzięki. Nie chce mnie w ogóle słuchać – potarł palcami nos, czując, że nadchodzi ból głowy.

            Wrócił do salonu, gdzie Riko nerwowo krążyła po pokoju, obejmując się ramionami. Właśnie wahała się, czy wprowadzenie się do Hyuugi było dobrym pomysłem. Jeśli Hanako w dalszym ciągu będzie się tak zachowywała, dla nich obu byłoby lepiej, gdyby Riko wróciła do siebie. Z drugiej strony jednak, nie mogli asymilacji przeciągać w nieskończoność.
-Nie martw się, to tylko jakieś jej humorki – Hyuuga dotknął jej ramienia, a Riko ostrożnie oparła się o jego pierś. Po chwili wahania mężczyzna objął ją, opierając brodę na czubku jej głowy.
-Myślałam, że mnie lubi. Ale gdy dzisiaj rzuciła we mnie szczotką – wzruszyła lekko ramionami. Nie powinna się użalać ani porównywać, w końcu to ona była dorosła, a Hanako wciąż była dzieckiem. Mimo to było jej po prostu przykro.
-Przepraszam.
-Nie, Junpei, nie chodzi o przeprosiny – westchnęła. –Hanako-chan ma prawo do złości, ale chciałabym wiedzieć, dlaczego. Czy powiedziałam coś, co ją zraniło i tak dalej.
-Ktoś jej nagadał głupot o tym, że mnie opętałaś i rzuciłaś czar. I że mnie jej odbierzesz. Jest za mała, by zrozumieć, że nic nie straci, tylko zyska.
-Ano – potarła policzkiem jego pierś, wciągając do płuc jego zapach. Poczuła się odrobinę lepiej. –Ale myślę, że z kolejnymi dziećmi poczekamy, skoro już teraz się buntuje.
-Taaak – cieszył się, że Riko nie patrzy do góry i nie widzi jego lekkiego rumieńca.
            Nie odsunęli się od siebie, gdy Izuki wszedł do pomieszczenia. Omega jak zawsze był bezszelestny. Dyskretnie chrząknął, by zwrócić na siebie ich uwagę.
-Zasnęła – oznajmił, wsuwając dłonie do kieszeni i odwracając wzrok od pary. Widok ich obejmujących się, całujących sprawiał, że miał ochotę wyć i rzucać się po podłodze jak Hanako. –Mamy ogromny problem – zaczął, siadając na fotelu i wbijając wzrok w stolik od kawy. –Ktoś powiedział Hanako, że gdy się pobierzecie, Riko odda ją do szkoły z internatem i sprawi, że o niej zapomnisz.
            W tym momencie cała trójka wiedziała, że mają przed sobą kupę roboty.

Thinking all you need is there
Building faith on love and words
Empty promises will wear
I know, I know
And now when all is done
There is nothing to say

            W rozdziale wykorzystano piosenkę „Impossible” (James Arthur).
            Moi drodzy, muszę Was przeprosić, ale prawdopodobnie rozdziały będą się teraz ukazywać co dwa tygodnie. Związane jest to z tym, że jednocześnie pracuję i chodzę do szkoły zaocznej (co oznacza, że co dwa tyg przez cały tydzień wstaję o 4 rano, żeby na 6.30 już być w pracy i wracam wykończona, a w weekendy zrywam się o 6 i siedzę do 16 w szkole). Jeszcze raz ogromnie Was przepraszam. Nie chcę Wam obiecywać rozdziału co tydzień i potem się z tego wycofywać. Jak sytuacja lekko się unormuje, może wrócę do cotygodniowych newsów. Pozostałe opowiadania będę się starała na bieżąco updatować (ostatnio pojawił się nowy rozdział Fireproof, w końcu w całości poświęcony KagaKuro).
Mam nadzieję, że mi wybaczycie.
Jeszcze raz przepraszam ;/

16 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. prócz tego że pierwsza to jeszcze wypadało ny coś napisać, nie?? Cholercia, wiedziałam że samo się nie pisze, a jednak się łudziłam. Jak człowiek jest chory, to mu się wszystkiego odechciewa. Czemu jestem chora?? Bo jak co roku we wrześniu muszę odchorować powrót do szkoły. Jest to całkiem normalna reakcja obronna organizmu przed tym świństwem. Jestem więc żywym dowodem na to że można być uczulonym na to coś.
      Muk-kun taki kochany :3 a tak z ciekawości, Himu-chan miał już gorączkę?? Bo zapomniałam się zapytać czy z tą gorączką jest jak z okresem u kobiety, czy występuje co jakiś czas czy jeste tylko raz?? Bo jakby było raz na jakiś czas, to bardzo ciekawi mnie jak by się Himu-chan i Muk-kun zachowali w takiej sytuacji xD
      Ciekawe kto buntuje Hanako-chan, przecież nikt nie ma nic złego na myśli. Już nie mogę się doczekać porwania małęj przez Akashiego, było by nieźle jakby prócz tego wielkiego ratunku, który jest zaplanowany poszło coś nie tak, na przykład nasz imperator nagle zapałał miłością do dzieci.
      Czekam na ciąg dalszy ;)
      Pozdrawiam i weny życzę
      Haru-chan

      Usuń
    2. Miałam tak z magisterką... to się cholera nigdy samo nie pisze :/
      Ojej co Ci? ;A;
      Haha xD Dobrze, że ja nie choruję gdy spotykam głupich ludzi, bo bym z łózka nie wychodziła xD
      Himu miał jeszcze jak był u Kaga, teraz u Hahamisia nie miał, bo zabiedzony to organizm nie miał na to siły xd To coś jak okres u kobiety, tylko rzadziej :3
      heheszki. Dostanie :3 Wgl megane Himuro. Moje serce <3
      Akashi i dzieci to zdecydowanie zły pomysł, ale do tego dojdziemy xd
      Doczekasz się, słowo honoru :3

      Usuń
    3. Zwykłe przeziębienie, katar, kaszel, stan podgorączkowy. Nic ciekawego, tylko bardzo niefortunnie trafiło jeszcze na to że dosłownie przed chwilą wróciłam z pogrzebu i czuję się przeżuta i wypluta, ogólnie czuję się do dupy i szukam wszystkiego czym mogłabym się zająć i oderwać myśli.
      Yay!! To będzie trzecia gorączka!!! Już się nie mogę doczekać!!

      Usuń
  2. Naprawdę nie wiem, jak Ty to robisz, ale masz jakiś dziwny dar, czy coś w tym rodzaju, i przekonałaś mnie już do kilku pairingów, których do tej pory nienawidziłam. Jak jeszcze całkiem niedawno MuraHimu omijałam szerokim łukiem i samego Himu zresztą też, tak tutaj po prostu nie mogę się nie rozpłynąć. Kyaaaa, on dał mu cukiereczkaaa! >.< i w ogóle ten Atsu opiekujący się Himuro mnie roztapia, kochany wielkolud <3
    TakaIzu to taki ciekawy pairing jest. Kibicuję im z całego serca~ Izuki, palancie, leci na ciebie pewien bardzo przystojny jastrząb, po ci Hyuuga? Hyuuga niech robi dzieci z Riko. *dobra, to ja może wyjdę...*
    W ogóle, Takao <3
    Jestem bardzo ciekawa, jak sytuacja się rozwinie :>
    Powodzenia w pracy i w szkole! :DD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wychodż :D
      Cieszę się, że przekonałam Cię do MuraHimu! Sama dosyć długo ich hejtowałam, a teraz ich po prostu uwielbiam. Może to przez te wszystkie dodatki do KnB, które rozwinęły wątek Murasakibary i Himuro i sprawiły, że się w nich zakochalam xd Polecam!
      Izuki jeszcze - podkreślam JESZCZE - tego nie wie xd Ale się dowie xD I będzie dym xd
      Nie, nie, siedź, dobrze mówisz xD
      Takałeł <3 I pomyśleć, że Fuji obstawiał, że nikt go nie polubi xD
      Awww. Co by nie zapeszyć, to nie dziękuję :*

      Usuń
  3. Hi ^-^
    Rozdział przeczytałam już wczoraj siedząc na referendum.
    Kocham jak się u Ciebie pojawia MuraHimu <3
    Widzę jak na przyjęciu Hamaniya pochodzi do Hanako i mówi "A wiesz, że jak mój tata się ożenił to przestał mnie kochać i oddał mnie z żoną do internatu....z tobą będzie tak samo"
    A teraz proszę o rade, za 2 tygodnie jadę na swój pierwszy konwent, co muszę zabrać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też siedziałaś w komisji? OMFG u nas była taka nuda, jeszcze jak zaczęło padać to myślałam, że zasnę xD
      Sasasa wiem xd
      Nope, to nie był Hanamiya xD Hahamiś by tak nie zagrał xD
      Karimatę i śpiwór na pewno. Jakiś mały ręczniczek. Papier toaletowy, bo może braknąć. Kubek termiczny (na kawę, herbatę czy zupkę), sztućce. Dowód osobisty, legitymacja szkolna, jeśli system nie zaksiegował Ci opłaty za wejściówkę to wydruk potwierdzający przelew. Wiadomo, że szczoteczka do zebów i ciuchy na zmianę to rzecz oczywista ^^ Co jeszcze... hmm. Coś ciepłego, bo ma być zimno. Fajnie jest mieć jakieś klapki do chodzenia po szkole noclegowej (co by nóg nie męczyć cały dzień np. w trampkach). Najważniejsze - aparat i dobry humor :) A na co jedziesz>

      Usuń
    2. W naszym okręgu była najmniejsza frekwencja, a i tak ze wszystkich komisji wypuścili nas najpóźniej, bo o 00.30. Byliśmy w mojej podstawówce, więc chodziłam po szkole z taki "Za moich czasów..."
      Jak nie Hanamiś to kto?
      Jadę na copernicon do Torunia.

      Usuń
    3. Wooo serio? U nas bylo nawet nieźle, jakieś 11%, ale wróciliśmy do domu po 23...
      heheszki zobaczycie xd
      Oooo, fajowo!! Szkoda, że nie mam środków/czasu/siły *wstaw dowolne*... :(

      Usuń
    4. W sumie my skończyliśmy też coś koło tego, ale pan urzędas uznał, że nie możemy wrócić do domów dopóki on nie zawiezie czegoś do urzędu i nie wróci do nas, by powiedzieć nam "Dobranoc". Mieliśmy 5.8%. 11% to była największa frekwencja w naszej wielkiej metropolii.
      W zeszłym roku chciałam jechać, ale nie mogłam, bo według mojej mamy kręci się tam za dużo oglądających anime świrów, chyba y tym roku sobie uświadomiła, że do nich należę.

      Usuń
  4. Witam,
    ach droga autorko, stwierdziłam, że wypada coś napisać ze względu, że dawno mnie tutaj nie było... niestety nie mam kiedy usiąść i coś przeczytać, mam nadzieję, zę taka sytuacja będzie tylko do końca września...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. Takałeł? Takałeł! No Takałeł, no, weź się ogarnij, a nie robisz jakieś zamęty, ty jastrzębiu ty. Ja nie wiem, tej *kręci głową z dezaprobatą*.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    och Hiumuro jest tutaj traktowany bardzo dobrze, Atasushi o niego dba, ciekawe kto Hanakomtakich bzdur nagadał...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, och Hiumuro jest tutaj bardzo dobrze traktowany, a Atasushi o niego dba, ale ciekawe kto Hanakom takich bzdur nagadał...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń