Kise nie wiedział od czego
zacząć. On i Riruka przerzucali się samami faktami, próbując jednocześnie
opowiadać i słuchać tego drugiego. Cały czas trzymali się też za ręce, jakby
bali się, że ktoś ich znów rozdzieli. Aomine i Kasamatsu stanęli dalej, by
obserwować ich spokojnie; sami rozmawiali o polityce, chociaż nie spuszczali wzroku
ze swoich Omeg. Aomine cieszył się, że Kise jest zadowolony. Nigdy nie widział
jeszcze, żeby blondyn był czymś tak podekscytowany i szczęśliwy.
-A więc zlikwidowałeś tę Hodowlę? – zapytał Kasamatsu,
popijając kolorowego drinka.
-Ta. Część poszła do Hodowców z licencją, reszta chora
psychicznie i wybrakowana na utylizację – odparł Aomine beznamiętnie. –Teraz
budujemy tam ośrodek rehabilitacyjny.
-Aida-san chce zaangażować wszystkich w opiekę nad Omegami.
-Hyuuga włożył część środków i budujemy skrzydło dla Omeg w
tym ośrodku. Podobno wystąpi o fundusz dla leczenia bezpańskich Omeg. Przyda
się – wzruszył ramionami. –Twoja też była tak zapuszczona? – zniżył głos. Wciąż
był wściekły o stan, w jakim były Omegi z tamtej Hodowli. Kise, prócz brudu i
wychudzenia nie był w takim złym, ale Kuroko wyglądał jeszcze gorzej.
-Riru nie była zapuszczona, bo służyła innym klientom. Ot
raczej… - Kasamatsu skrzywił się. -…wykorzystana. Prawie cały czas spała i
jadła, spała i jadła, próbowała odzyskać równowagę. Pomógł jej psycholog.
-Zatrudniłeś psychologa dla Omegi? – w oczach Aomine
Szympans zyskał odrobinę szacunku.
-Potrzebowała go. A ja… - Kasamatsu wykonał bliżej
nieokreślony ruch ręką, ale Aomine nie potrzebował więcej. Rozumiał, ponieważ
on to samo zrobiłby dla Kise. Na szczęście, jego Omega nie był gwałcony i
zmuszany do innych usług.
-Skoro jest dla ciebie ważna, dam ci ostrzeżenie – Aomine
nachylił się ku Kasamatsu. –Hanamiya poluje na blond Omegi. Nie wiem, dlaczego
– skłamał. Zawsze mógł zawinąć prawdę w ściemę i wtedy nikt się nie łapał. –Po
prostu uważaj. I mam też prośbę.
-Prośbę? Wielki Aomine Daiki, sam Alfa Panter ma do mnie
prośbę? – prychnął z niedowierzaniem. –No ale mów. Nim cię kopnę.
-Za co? Nieważne – machnął ręką. –Dam ci numer osobistego komunikatora
Kise. Daj go twojej Omedze. Niech utrzymują ze sobą kontakt. Niech od czasu do
czasu się spotykają.
Kasamatsu skinął głową, chociaż
nie wyglądał na przekonanego. Pozwolił jednak, by Aomine przegrał mu numer Kise
i zapisał go.
-Nie mam nic przeciwko temu, by utrzymywali ze sobą kontakt
– oznajmił cicho. –Ale nie wiem, co będzie ze spotkaniami. Odnośnie twojego
ostrzeżenia – uniósł wzrok i uśmiechnął się do Riruki, która zerknęła na niego
i zaraz się rozpromieniła. W ułamku sekundy jednak wróciła do rozmowy z Kise.
–Wyjeżdżamy na dwa lata, co najmniej dwa lata – poprawił się – do Stanów. Muszę
się zająć interesami a jej dobrze zrobi zmiana otoczenia.
-Rozumiem. Po prostu…
-Nie będę im stawać na drodze – obiecał. –Chyba, że chcesz
go sprzedać – powiedział nagle. –Dam dwanaście tysięcy jenów i zapewniam, że
nie spadnie mu włos z głowy.
-Kise nie jest na sprzedaż – Aomine poczuł się dziwnie,
mówiąc to dzisiaj po raz drugi. Ludzie wciąż nie wiedzieli o tym, że on i Kise
planują się pobrać, że blondyn będzie jego Partnerem. Najwyższy czas to
ogłosić, pomyślał.
Swoją
drogą, ostatnio sprzedał Sakurai’a Imayoshi’emu. Nie wiedział, czemu jego
przyjacielowi tak zależy na ciężarnym Omedze, ale nie stawał im na drodze.
Oczywiście, zapytał Ryo, czy tego chce, czy woli zostać z nimi, ale chłopak był
niesamowicie podekscytowany wizją zamieszkania z Imayoshim (co trochę Aomine
zaskoczyło, ale niczego nie podejrzewał). Słyszał, jak Kise i Momoi szepczą za
jego plecami o czymś, a także wymieniają się tajemniczymi uśmiechami, ale w to
nie wnikał. Ostatnio dzwonił do Ryo i upewnił się, że chłopak jest szczęśliwy.
Miał nadzieję, że dzisiaj wpadnie tutaj z Imayoshim, ale nie widział żadnego z
nich. Zastanawiał się, czy jego przyjaciel wie może, kto jest ojcem dziecka Omegi.
Kise
tymczasem nie mógł się nagadać. Opowiadał Riruce o wszystkim, o tym, jak dobrze
mu z Aomine, jak cieszy się ze swojego domu, jak podoba mu się życie w mieście.
Szepnął jej również o ślubie, a wtedy przez kilka długich minut po prostu go
tuliła do siebie, szczęśliwa, że i jemu w życiu się ułożyło. Ona opowiedział mu
o swoim domu, o tym, że Yukio pomaga jej uporać się z traumą, o tym, że
spotkała nowe przyjaciółki i że nie chodzi spać głodna. Kise próbował
dyskretnie podpytać o jeszcze jedną siostrę, o tę zmarłą, której geny zgadzały
się z ich genami, ale Riruka nic nie wiedziała. Ona również nie miała pojęcia o
tym, kim był ich biologiczny ojciec. Kojarzyła tylko tyle, że był Betą. Mimo iż
siostra niewiele mu pomogła, Kise i tak był szczęśliwy , że mógł ją wreszcie
spotkać. Tęsknił za nią ogromnie i bał się o nią, ale teraz, gdy miał pewność,
że nic jej nie jest i że jest szczęśliwa, mógł się skupić na budowaniu własnego
szczęścia.
Kuroko czuł
się przytłoczony ilością osób, które poznał. Nigdy nie przypuszczał, że Kagami
ma tylu przyjaciół, znajomych i wrogów, których musi znać i których musi
rozpoznawać. Tłum ekscytował się jego obecnością, był tutaj jednym Zagrożonym
Gatunkiem i wiele osób pytało, czy może sobie zrobić z nim zdjęcia. Kuroko uśmiechał
się wtedy lekko, ale wtulał w bok Kagami’ego i kręcił głową. Wiedział, że tylko
Alfa przejrzał jego gierkę – on się wcale nie wstydził, po prostu mu się nie
chciało. Wolał udawać totalnie zakochanego w swoim Właścicielu. Mimo to, parę
osób zrobiło zdjęcia i jemu i Kagami’emu, a Kuroko wiedział, że parę z nich
wyszło bardziej niż romantycznie. Miał nadzieję, że do jutrzejszej gazety trafi
to, na którym patrzą sobie w oczy.
Może był
Omegą, ale nie miał zamiaru pozwolić odebrać sobie Kagami’ego.
Akashi był
już znudzony. Część gości bała się do niego podejść, część z kolei cały czas
próbowała się do niego zbliżyć w jakiś sposób i zwrócić na siebie uwagę.
Dlatego też wycofał się i udał się na krótki spacer, w głąb lasu. Po chwili
droga zrobiła się pod górkę, ale to mu nie przeszkadzało; muzyka ucichła, głosy
się oddaliły. Słyszał tylko szum wiatru i świergot ptaków, które kładły się do
snu. Może spacer teraz, kiedy słońce powoli zachodziło, nie był dobrym
pomysłem, ale Akashi był lwem, on niczego się nie bał.
Wspiął się
na wzgórze i usiadł na jednym z kamieni. Ostatnie promienie słońca przyjemnie
go ogrzewały, więc na chwilę zamknął oczy i po prostu rozkoszował się spokojem.
Bycie na samym szczycie było męczące. Może faktycznie powinien rozważyć myśl o
spłodzeniu dziedzica i zacząć jak najszybciej przygotowywać go do objęcia
władzy? Z drugiej strony, lubił swoje gierki i traktować ludzi jak pionki, więc
z żalem by z tego zrezygnował…
Kiedy wiatr
mocniej zawiał i poczuł na plecach nieprzyjemny dreszcz, otworzył oczy i
spojrzał na ruiny starego Tokio, które rozciągały się w oddali. Wiedział, że
wciąż mieszkają tam ludzie, chociaż oficjalnie ruiny były opuszczone od setek
lat. Prawdopodobnie była to stolica zbuntowanych, bezpańskich Omeg, chociaż
wolał to niż slumsy. Ruiny miały w sobie coś eterycznego; widząc je, mógł
wyobrazić sobie jak pięknie wyglądało to miasto w XXI wieku, kiedy ludzie nie
posiadali takiej technologii jak obecnie. Zanieczyszczone powietrza, mało
zieleni – kto z nich przypuszczałby, że po kolejnej wojnie rozkwitnie technika
pozwalająca dbać o środowisko, że zasadzone zostaną nowe drzewa i świat
zazieleni się? Przez myśl przebiegła mu wizja świata, jaki zastaną ich dzieci,
ale szybko się jej pozbył. Nie lubił dzieci, uważał je za hałaśliwe, małe
stwory, które potrzebne były do przetrwania gatunku. Czy będzie kochał swoje
własne? O ile Akashi dobrze rozumiał słowo „kochać”, to tak, otoczy je
opieką i zapewni najlepszy start w życiu, ale rozmawiać zaczną zapewne wtedy,
kiedy dziecko będzie już w gimnazjum. Po co miałby wcześniej mówić mu o
polityce, której wcześniej by nie zrozumiało?
Pozostawała
jednak kwestia matki dziedzica. Akashi westchnął po raz kolejny; Zarząd zapewne
ma przygotowany cały katalog odpowiednich kandydatek, kobiet wysoko urodzonych
i majętnych. Czy jednak taka by mu odpowiadała? Jeśli ma już z jakąś spędzić
swoje życie, chciałby, aby dało się z nią wytrzymać dłużej niż pięć minut.
Midorima wrócił do domu z
nadzieją, że Yuna nie jest na niego zbyt wściekła. Przyniósł dla niej pudełko z
ciastem i babeczkami, gdyż Takao podpowiedział mu, że tym przekupi naburmuszoną
kobietę. Oczywiście, ona doskonale rozumiała dlaczego nie może wychodzić z domu
i pokazywać się publicznie, ale jak długo mogła żyć w zamknięciu? Nawet on w
pewnym momencie straciłby cierpliwość. Była mu jednak posłuszna, chociaż
brakowało mu jej zadziorności. Yuna wydawała się gasnąć. Co prawda, wciąż się
uśmiechała i próbowała zachowywać radośnie, ale widział w jej oczach coraz
więcej smutku i melancholii.
Chciał być dobrym Właścicielem,
nawet jeśli przychodziło mu to z trudem. Zaciśnie zęby i zrobi dla niej coś
miłego.
-Yuna? Wróciłem – zawołał, wchodząc do środka.
Dziewczyna siedziała na kanapie i czytała książkę. Na jego
widok podniosła się i podeszła do niego, obejmując go w pasie i kładąc głowę na
jego piersi. Midorima znieruchomiał; dopiero po kilku chwilach niepewnie
poklepał ją po plecach i westchnął ciężko.
-Nudziłaś się – odgadł, chociaż nie trzeba było być
jasnowidzem.
-Szalenie. W telewizji nic nie ma – mruknęła. –Wieki mijają,
a tam ten sam badziew. Ale Furihata-kun był na chwilę i wypiliśmy kawę.
Midorima poczuł się lekko
zazdrosny. To było nieznane mu uczucie, nieprzyjemne i dziwne. To on wolałby
spędzić z nią popołudnie i wypić kawę, ale cóż, rozkazy Akashi’ego były
absolutne.
-Przyniosłem ci ciasto – powiedział, wciskając jej pudełko
do rąk. –Aida-san była bardzo zawiedziona, że nie mogła cię poznać. Obiecała,
że pewnego dnia wpadnie tutaj i cię odwiedzi.
-Mnie? Dlaczego? – zamarła na chwilę.
-Ponieważ jesteś Omegą, którą uratowałem z ulicy, a dla niej
życiową misją jest poprawienie statusu Omeg w społeczeństwie. Po prostu
chciałaby się z tobą zaprzyjaźnić. B-będę z wami, więc nie musisz się bać –
dodał, czerwieniąc się. Yuna obdarzyła go uśmiechem.
-No dobrze – zgodziła się. –To w sumie… fascynujące, że Alfa
chce poznać mnie – zauważyła, kładąc pudełko na stoliku i wspinając się na
palce
Midorima
drgnął niespokojnie, kiedy poczuł na szyi jej ciepły oddech i czubek nosa.
Chociaż przez chwilę walczył z chęcią odsunięcia się, ale w końcu znieruchomiał
i pozwolił się obwąchać. Od jakiegoś czasu Yuna robiła to za każdym razem, gdy
wracał, jakby upewniała się, że nikt nie zostawia na nim swojego zapachu.
Oczywiście, nikomu by na to nie pozwolił, ale jej zaborczość imponowała mu w
pewnym stopniu.
-Tańczyłeś z kimś? – zamruczała, poruszając lekko uszami.
-Nie.
-Dlaczego?
Pytanie
pułapka. Midorima przeczytał kilka internetowych poradników o kobietach i
parę elektronicznych książek o tym, jak radzić sobie w relacjach z płcią
przeciwną, więc nie dał się złapać w tak delikatnie skonstruowane sidła.
-Bo nie było tam ciebie – wymamrotał szybko, czując, że robi
się czerwony na twarzy. Nerwowo poprawił okulary.
Yuna nagle rozpromieniła się i znów mocno do niego
przytuliła. Midorima poczuł się mniej zawstydzony niż za pierwszym razem i
teraz szybciej poklepał ją po plecach. Miał spełniać jej zachcianki…
-Może teraz ze sobą za-za-zatańczymy? – wykrztusił z trudem.
Nad ruinami
starego Tokio zapadł zmierzch. Dla większości ludzi był to znak, ze czas udać
się na spoczynek, ale to miasto dopiero teraz budziło się do życia. W
powybijanych oknach, które dawno zapomniały czym są szyby, pojawiały się
światełka, z początku niewyraźne, potem coraz większe. Na ulice wychodzili
ludzie, kupcy rozwijali swoje stragany. Większość mieszkańców nie żyła na
powierzchni, ale w kanałach, wiec traktowali te wyjścia na zewnątrz naprawdę
drogo. Tylko tutaj mogli kupić broń, żywność, latarki czy świece. Czasem
udawało kupić się koce lub stare ubrania, które przemytnicy wykradali ze
stolicy. Życie było tutaj ciężkie, ale woleli takie, niż wegetowanie z dnia na
dzień, nie wiedząc, czy nie stracą pracy, domu, czy Właściciel się nimi nie
znudzi i dla zabawy nie pozbawi ich życia. Pocieszali się tym, że mieszkający w
slumsach mają jeszcze gorzej, chociaż marne było to pocieszenie. Mimo to, z
dnia na dzień żyli, zakładali rodziny, umierali i rodzili się, żyjąc własnym
życiem, z dala od zgiełku. Mieli tutaj prasę, najbogatsi nawet stare odbiorniki
telewizji, więc wiedzieli, co dzieje się w większym świecie, ale nie
przykładali do tego większej wagi, chyba iż groziło to podniesieniem cen
żywności. Małe dziewczynki wycinały z papierowych magazynów zdjęcia Alf i
ozdabiały nimi ściany, marząc o tym, że pewnego dnia przeżyją historię rodem z
historii o Kopciuszku.
Policja nie
miała tutaj wstępu; większość „normalnych” uważała, że ruiny wciąż są skażone
wojną i każdy, kto wejdzie tam chociaż na chwilę, szybko umrze. Oni podsycali
te plotki, od czasu do czasu podrzucając na obrzeża miasta zdeformowane zwłoki.
Dzięki temu cieszyli się spokojem z zewnątrz. Czasem w kanałach pojawiali się
nowi mieszkańcy – kolejne porzucone Omegi, którym udało się zbiec ze stolicy
czy zdegradowana do bankructwa szlachta, ale ci szybko umierali, nie potrafiąc
poradzić sobie w nowych realiach.
W samym
centrum ruin znajdował się opuszczony szpital. Mieszkańcy wspólnymi siłami
doprowadzili go do jako takiego użytku, zapewniając zaplecze dla dwóch sal i
jednego gabinetu. Na zmianę pracowało tutaj dwoje lekarzy, chociaż bardziej
pasowałby im tytuł uzdrowicieli. Nie wiedzieli wiele o współczesnej medycynie,
opierali się głównie na przekazywanych od pokoleń wytycznych, a także na
starych książkach, które znaleźli w piwnicy tego budynku. Lepsze to niż nic,
powtarzali sobie. Codziennie oboje urabiali się po łokcie, pomagając
mieszkańcom całego podziemnego miasta. W przeciwieństwie do większości, nie
mieli w sercach nienawiści do świata Alf, blichtru i bogactwa, które dla Podziemnych
było symbolem zepsucia.
Tego samego
wieczoru, kiedy Akashi Seijuro patrzył ze wzgórza na ruiny, na jednym z drzew,
które przebiło się przez beton i inne materiały, by wyrosnąć ponad budynki,
siedziała kobieta i wpatrywała się we wzgórze. Wkrótce tych dwoje miało się
spotkać, chociaż żadne z nich jeszcze o tym nie wiedziało.
Mam nadzieję, że się podobało xd i że będzie większa
aktywność niż pod ostatnim rozdziałem :p Miłego rozpoczęcia roku szkolnego,
robaczki, dla studentów udanego miesiąca wakacji ;) Jednocześnie chciałabym Was
prosić o trzymanie kciuków, gdyż od pierwszego zaczynam i staż i nową szkołę
(zaoczną).
W rozdziale
wykorzystano „Kill the lights” (Set it off) oraz „Bet my life” (Imagine
Dragons).
Za mało Takałeła, za mało Imayoshiego, za mało... <3
OdpowiedzUsuńTakałeła będzie więcej wkrótce, jak zacznie romansować xd
UsuńW końcu trzeba. Takałeł <3
UsuńKiedyś kupię sobie jego figurkę xd Masz jeszcze tego, co dostalaś ode mła?
UsuńOczywiście, że mam. Miałabym nie mieć? Ja? Takałeła? Zwariowałaś? Takałeł <3
UsuńMoje komentarze takie logiczne, wow, Takałeł.
Miłość Twojego zycia, Wow. Lata za moją i nazywa go Shinuś xD
UsuńShinuś... da fak.
UsuńShin-chan! <3 No ale Takałeł <3 i Akash.
Mówię, dobrze, że nie Akaszeł xD Lek na kaszel xD
UsuńOhayo!!!! czy jak to się tam piszę ;) Ty na prawdę chcesz z Akashiego zrobić hetero :( no trudno, jakoś przeżyję. Tak więc o Wielka powierzam ja w Twoje cudowne rączki naszego imperatora i niech wszyscy bogowie mają was w swej opiece!!!
OdpowiedzUsuńShin-chan taki inny, nasze kochane tsundere robi postępy xD tam tam ta dam, tam tam ta dam, da da da na na na na na, tak to był marsz weselny w moim skromnym wykonaniu, ilość tam i dam i na powinna się zgadać, ale ręki sobie za to uciąć nie dam :D
Czemu, no czemu ja się pytam???? Czemu wszyscy myślą że Aoś się chętnie Kise pozbędzie??? Więc ogłaszam wszem i wobec, o to ogłoszenie matrymonialne czy jak to się tam nazywa!!! Kise nie jest na sprzedaż!! Ponad to, ogłaszam iż ma on wstąpić w święty związek małżeński!! Siadło?? To się cieszę, więc teraz wszystkie aukcje mające na celu zlicytowanie naszego roześmianego Głupka zostają unieważnione, to tyle w tym temacie, rozejść się!!
No to chyba na tyle :D
Pozdrawiam i weny życzę :*
Haru-chan :*
Nie martw się, Akashi będzie szczęśliwy... najpierw jednak będą się musieli dogadać, heheszky xd
UsuńAww, aż słyszałam to w głowie. Dobrze Ci wyszło xd Działa nawet na odległość xd
Haha xD Ao by nie sprzedał Kise. Za bardzo go intryguje i lubi jego zapach xd Wmawia sobie, ze to przez plany ojca, ale wszyscy znamy prawdę xddd
Cieszę się, że się odezwałaś :*
Mówisz że może być krwawo??? No to niech będzie że taka rekompensata mi pasuje xD
UsuńNo wreszcie!! Po 17 latach, w końcu ktoś docenił mój talent muzyczny (kłania się)
Tak, tak, tak to na pewno przez staruszka, jak coś się dzieje to zawsze z winy rodziców :P
Teraz mam nadzieje już odzywać się regularnie. Wybacz ten zastój mój, jakże niefortunny, ale byłam już tak poddenerwowana zbliżającymi się wynikami z egzaminów, że nie potrafiłam nic konkretnego w komentarzu sklecić. Całe szczęście za mną pierwsze wyniki, więc się mogę pochwalić (bo mogę prawda???), że od dziś (właściwie od piątku, ale co tam) jestem dyplomowanym diagnostą oraz mechanikiem do spraw napraw podzespołów i zespołów pojazdów samochodowych!!! Ale jestem z siebie dumna!!! 95% punktów na egzaminie praktycznym uzyskałam ^^. Nawet nie sądziłam że ja tak umiem :3 no za to za rok i za dwa lata też będę odbierać kolejne dyplomy z coraz to wyższych kwalifikacji w tym zawodzie. Yayyyyy, no to ja już. Jak się człowiek czasami tak obcym pochwali to aż miło się robi :)
Do zobaczenia pod następnym rozdziałem!!!
Bez odbioru!!
Haru-chan!!
Ps?? a może z odbiorem?? xD
bay bay!!
To ja się melduję, generale! *salucik*
OdpowiedzUsuńHue hue hue hue... Kuroko taki zazdrosny xDD
Kise i jego siorka musieli wyglądać jak jak jak spotkam kogoś, kto lubi te same mangi co ja, never ending storyyy~~
Akashi pan i władca, na lizanie dupy trza się zapisać xD
Po Assassination Classroom jak widzę Karmę i Nagisę to widzę takich małych Akashiego i Kuro :P Bosz, mój mózg umarł...
Trzymam kciuki stopami, bo staram się napisać wreszcie dalej moje autorskie opo TT.TT (300 lat później...)
Pozdrowionka :*
Salut!
UsuńZazdrosny Kuroko jest uroczy :3 Taki 'nie ruszać, mój tygrysek, a titi, dam po łapach" xd
I to trzeba stać w kolejce. Całowanie Akasza w dupę to jak u nas wizyta u specjalisty na NFZ.
Czemu XD
Ja za Ciebie też :*
Z tą kolejką do taka smutna prawda... Chyba prędzej bym się na audiencję do Akashiego dostała :P
UsuńZobacz sobie to anime, wtedy zrozumiesz ^^
Dziękujem!!
Chyba pisanie to będzie moje jedyne hobby, bo jak dzisiaj zobaczyłam plan i usłyszałam wstępne koszty bycia w klasie maturalnej... płakłam srogo, nawet na szejka mnie stać nie będzie TT.TT czemu nie mogę się obudzić już na studiach??
Masz może pożyczyć wehikuł czasu?? xD
Hmm, komentuję tu jakby po raz pierwszy, więc, tego... witam xD
OdpowiedzUsuńAkashi taki no homo ;-; ale skoro Ty to piszesz, wierzę, że ten pairing (nawet jeśli jeszcze nie wiem jaki) stanie się moim otp. Tak, jestem Twoim fangirlem, przeczytałam wszystko co napisałaś. Dwa razy. C:
Kuroko taki skurczybyk xd niby że się wstydzi, a tak naprawdę to tylko leniwy jest. Chyba znalazłam tutaj bratnią duszę... takie słoodkie KagaKuro,idę przejść w stan ciekły ;w;
A Midorin i Yuna są uroczy~ kochane tsundere czyta poradniki w necie, och, borze XD ale dał chłopak radę.
Dlaczego wszyscy chcą kupić Kise? Wara, nikt nie ma prawa rozwalać AoKise! Kisia będzie panną młodą Aominecchiego~!
Strasznie jestem ciekawa tej kobiety z ruin. To tak kontrastuje z wyobrażeniami Akashiego, chcę już wiedzieć, jak oni się poznają <3
Pozdrawiam i życzę dużo weny~~~
Hej :) Cieszę się, że zdecydowałas się odezwac :)
UsuńOjej naprawdę? Ojej. OJEJ. Jestem wzruszona ;A; Az mi odebrało mowę. Ojej. OJEJ. *wstydzi się*
Kuroko nawet w canonie jest skurczybykiem xd Zawsze wychodzi tak, jak on chce i wszyscy robią mu dobrze. Jakkolwiek to brzmi xd
Dał radę. Bravo Girl i inne takie piśmidła w dalszym ciągu są na topie w XXXI wieku :D
Ale nie założy białej sukienki xD
Już wkrótce, obiecuję xd Wpierw jeszcze Akashi musi nabroić xd
Dziękuję jeszcze raz :*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńpięknie Akashi w końcu spotka tą jedyną, czyżby to miała być ta kobieta z tych ruin? Kise jest bardzo szczęśliwy...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, pięknie Akashi w końcu spotka tą jedyną, czyżby to miała być ta kobieta z ruin? och i Kise jest bardzo szczęśliwy...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga