Takao spoglądał na mężczyznę,
który właśnie mu się przedstawił. Czuł od niego zapach Hien, który mu się nie
podobał, chociaż jednocześnie nie czuł takiego samego zagrożenia, jakie czuł
przy Hanamiyi i Harze. Mimo to, nie chciał by zbliżał się do Hanako. Nie
zareagował, kiedy Takao odciągnął go na bok, by kilka drzew zasłoniło ich przed
ciekawskimi spojrzeniami. Mężczyzna wydawał się być bardzo przejęty tym, by
nikt ich nie widział, a Izuki zastanawiał się, o co chodzi. Cofnął się więc o
krok, wykorzystując swój świetny wzrok by szybko wyłapać najbliższe przyjazne
osoby, od razu widział też, gdzie jest Hanako. Dziewczynka bawiła się z innymi
dziećmi, więc Izuki odetchnął z ulgą.
-To ciekawe, że zna pan moje imię, Takao-san – mruknął,
uśmiechając się lekko.
-Znam wszystkich, Izuki – odparł, wzruszając lekko
ramionami. –Zapewne szukasz swoje podopiecznej i wilczej księżniczki. Hyuuga
Hanako.
-Tak. W takim razie jeśli pan pozwoli – wyminął go.
Zdawał
sobie sprawę z tego, że nie jest silny. Mimo iż odbył taki tam trening
sprawnościowy jak Hyuuga, potrafił niemal tak wiele jak on, nie był tak silny i
pewny siebie. Wolał zajmować się domem i swoim opiekunem. Gdyby jednak coś im
zagroziło.… Gdyby Takao Kazunari chciał zaatakować jego rodzinę, Izuki nie
zawaha się zabijać w ich obronie.
-Poczekaj – Takao złapał go za ramię, a Izuki szarpnął się,
ale przypominając sobie różnicę w ich pozycjach natychmiast znieruchomiał. –Nie
bój się – zniżył głos.
-Nie boję – prychnął, prostując się. Był tylko nieznacznie
niższy, nie pozwoli, by status Omegi powstrzymał go przed obroną rodziny.
-Nie ufaj Hanamiyi – wyszeptał Takao, patrząc mu w oczy.
–Nikomu nie ufaj. Nawet swojej nowej pani – rozejrzał się. –Ufaj tylko sobie i
swojemu panu, tylko na was może liczyć to dziecko. Znaleźliście się w centrum
burzy na którą nie jesteście gotowi. Ale nie słyszałeś tego ode mnie – odwrócił
wzrok.
-D-dlaczego mi to mówisz?
-Bo nie lubię wciągania niewinnych w politykę, niezależnie
od tego, kto wymyślił plan. Poza tym, weź to – wcisnął mu w dłoń pendrive’a.
–Najpierw zobacz sam, a potem zdecyduj, czy chcesz pokazać go swojemu panu.
Jesteś informatykiem, co?
-Skąd… a zresztą – Izuki wsunął do kieszeni urządzenie i
spojrzał na Takao, mrużąc lekko oczy.
Nagle
jednak Izuki kątem oka zauważył, że ktoś idzie w ich stronę. Chciał się odsunąć
i udawać, że pokazuje Takao tylko drogę, ale ten przyciągnął go do siebie i
nakrył wargami jego wargi. Obrócił ich tak, by nie widać było ich twarzy.
Ludzie zachichotali i kroki oddaliły się. Izuki czuł, jak szybko bije mu serce
i jak mimowolnie miękną mu nogi; Takao miał ciepłe, twarde wargi i pachniał
dymem i deszczem, co musiał – z niechęcią – przyznać, że mu się podobało.
Zamknął oczy i odruchowo rozchylił usta, nawet nie rozumiejąc do końca, co
robi. Takao zamruczał z zadowoleniem i pogłębił pocałunek, zapominając, że to
miała być tylko przykrywka. W końcu jednak, kiedy im obu zabrakło tlenu w
płucach, odsunął się od lekko drżącego Izuki’ego.
-No, no – mruknął z zaciekawieniem. –Jeszcze się spotkamy,
Shun – obiecał, chociaż Izuki nie był pewien, czy przypadkiem właśnie nie
usłyszał groźby.
Kise nawet
nie wiedział, że wpadł w kłopoty.
Przed
chwilą wraz z Aomine rozmawiali z Hyuugą o tym, że będą współpracować ze
względu na fakt bycia sąsiadami, a teraz znalazł się sam na uboczu, a ani
Aomine, ani nikogo znajomego nie było obok. Nagle poczuł się ogromnie samotny i
niepewny. Tłum mijał go, ale rozmowy, śmiechy i krzyki dzieci docierały do Kise
jak przez grubą zasłonę, zmieszane w jeden wielki zgiełk. Skulił uszy i
rozejrzał się, szukając wzrokiem kogokolwiek (przecież Aomine był wysokim
mężczyzną, powinien odnaleźć go w tłumie z łatwością), nawet próbował zawołać,
ale głos nie wydobył się z jego gardła. Powoli wpadał w panikę; a jeśli Aomine
go porzucił? Wywiózł na teren Wilków, do lasu i zostawił? Nie był Gatunkiem
Chronionym, jak Kurokocchi, a jeszcze ten cały plan ze ślubem… może Aomine się
rozmyślił? Może to była tylko gierka? Nie, nie, Kise w to nie wierzył. Zganił
sam siebie za te myśli. Aomine go uratował, dal mu dom i siebie. Nigdy by go
nie porzucił. Poszedł z kimś porozmawiać i po prostu się rozdzielili, właśnie
tak przekonywał sam siebie. Przecież ten namiętny pocałunek w aucie nie mógł
być pocałunkiem na pożegnanie!
-Zgubiłeś się? Kojarzę twoją buzię – ktoś nagle złapał go za
ogon i pociągnął, a Kise pisnął i wyrwał nieznajomemu swoją kitę i przycisnął
ją do brzucha, sycząc cicho. –Byłeś wtedy z Aomine w tym sklepie. Blond Omega.
-K… - Kise skupił się. Aomine wtedy nazwał tego mężczyznę
jego nazwiskiem i Omega po chwili je sobie przypomniał. –Hanamiya…sama.
-We własnej osobie – Hiena zastrzygł uszami i wsunął ręce w
kieszenie spodni. –Wymknąłeś się by odetchnąć?
To było
dziwne. Dlaczego ktoś, kogo Aomine traktował jak wroga, zachowywał się w
stosunku do niego tak przyjaźnie i otwarcie? Zainteresował się samotną Omegą i
rozpoczął konwersację, nie zważając na różnice w ich statusach. Może nie był
taki zły?
Kątem oka
Kise zauważył, że ktoś zachodzi go od drugiej strony; ten mężczyzna również
pachniał jak Hiena, ale trochę inaczej. Żuł gumę, z której co chwila robił
balony i irytująco nimi strzelał. Wydawał się jednak czekać, a nie podchodzić
za blisko. Omega przypomniał sobie, że Hanamiya coś od niego chciał. Chrząknął
cicho i pogłaskał swój ogon, jakby chciał zetrzeć z niego zapach palców Hieny.
-C-czekam tutaj na Aominecchi’ego – powiedział, starając się
panować nad swoim głosem. Przecież nie był byle kim. Był Omegą Alfy Panter,
poza tym, miał zostać jego małżonkiem i Partnerem. Nie może się bać, nie może
przynieść Aomine wstydu! –Poszedł po coś do picia. Dla nas. Zawsze jesteśmy we
dwóch.
-Ale teraz jesteś sam. Co sądzisz o imprezie? Całkiem miło,
co? – Hanamiya uśmiechnął się.
-T-ttaaak – bąknął, mocniej przyciskając do siebie ogon. Nie
ubiegło to uwadze Alfy.
-Sorki, że cię dotknąłem. Jest naprawdę puszysty i ładny.
Aomine pewnie szaleje na jego punkcie, co?
-Mhm… - dlaczego Hanamiya zadawał mu tyle pytań?
-Inne Omegi też tak traktuje? Albo mieszkańców domu? Ilu was
tam jest? – zapytał, jakby od niechcenia. Kise nie był jednak głupi i poczuł
się urażony tym, że Hanamiya uważa go za idiotę.
-Sporo – odparł patrząc przed siebie z nadzieją, że Hanamiya
nie potrafi rozpoznać kłamstwa, tak jak potrafił to Aomine. –Ale tylko ja
cieszę się wyjątkowymi względami.
-Nie dziwię się, jesteś śliczny. Nie uważasz, Hara?
-Ehe – strzelił balonem. –Śliczna, jasnowłosa Omega. W
dodatku zagubiona. Zaopiekujemy się tobą, śliczna Omego.
Mimowolnie Kise zarumienił się. Nie był przyzwyczajony do
tego, że ktoś nazywał go ślicznym. Ale to, że chcą się nim zaopiekować wywołało
nieprzyjemny dreszcz, który spłynął mu w dół kręgosłupa i lekko zmierzwił
futerko na ogonku. Sytuacja podobała mu się coraz mniej. Chciałby, żeby Aomine
go znalazł, o ile zauważył że go nie ma i zaczął szukać…
-Nie trzeba, świetnie poradzę sobie sam – zapewnił ich.
–Panowie pozwolą, pójdę poszukać mojego Właściciela i pomogę mu z tymi
napojami…
Gdy chciał
ich wyminąć, Hara złapał go za nadgarstek i mocno zacisnął palce. Kise próbował
się wyszarpnąć, ale mężczyzna trzymał go mocno, chociaż wydawał się być
całkowicie pochłonięty żuciem gumy. Kise czuł, że znów zaczyna panikować;
przypomniały mu się historie o zamordowanych Omegach i jego serce zaczęło bić
niespokojnie, próbując wyrwać się z jego piersi. Zaczął na nich cicho warczeć,
ale wystarczyło spojrzenie Hanamiyi, który mimo tego iż był od niego niższy
nagle wydawał się wyższy, by warkot ucichł w jego gardle.
-Aomine.…Aominecchi! – pisnął Kise, chociaż nie wierzył w
to, by Alfa go usłyszał.
I nagle
zalał go spokój. Poczuł, że ktoś obejmuje go w pasie, a znajomy zapach
natychmiast uspokoił wszystkie zmysły. Aomine musnął od tyły wargami jego
policzek i spojrzał ze złością na Hanamiyę.
-Masz jakieś wytłumaczenie na to, że molestujesz moją Omegę?
– zamruczał i tylko Kise wiedział, jaka groźba czai się w tym pomruku. Hara
chyba też się domyślił, bo puścił jego nadgarstek. Kise natychmiast przycisnął
ręce do piersi, chociaż się już nie bał.
-Rozmawialiśmy, to wszystko. A gdy chciał odejść, chciałem
go zatrzymać żebyś nie musiał go szukać – skłamał Hanamiya bez mrugnięcia
okiem. –Łatwo jest przecież zgubić Omegę w takim tłumie.
-Taa – burknął Aomine i potarł nosem szyję Kise. Dobrze,
Omega nie pachniał Hieną, czyli Hanamiya nie zbliżył się zanadto. Blondyn
drgnął lekko, ale odchylił głowę, wiedząc, że Aomine musi sprawdzić.
-Swoją drogą, nie chciałbyś go sprzedać? – Hanamiya nagle
zmienił temat, a Aomine aż się wyprostował.
-Słucham? – zapytał z niedowierzaniem w głosie.
-Dam ci za niego dziesięć tysięcy jenów. Dwadzieścia, jeśli
jest nietknięty – rzucił z lekkim uśmiechem.
-Kise nie jest na sprzedaż – mocniej docisnął Omegę do
siebie, zapewniając mu nie tylko psychiczne, ale tez fizyczne wsparcie. –Jest
mój.
-Zero zabawy – Hanamiya pokręcił głową z lekkim uśmiechem. –Szympans
powiedział mi to samo o swojej Omedze. Nie na sprzedaż, nie na sprzedaż…
prędzej czy później wszystko jest do kupienia. Moja oferta jest aktualna, ale
jeśli za bardzo go zmęczysz, to dam mniej – podsumował krótko i minął go.
Aomine
tylko cudem powstrzymał się od rzucenia na Hanamiyę. Nie, to nie był cud.
Normalnie nie pozwoliłby mu odejść i zareagowałby w jakiś sposób, może nawet
wdałby się w przepychankę słowną albo bójkę, ale teraz musiał chronić
Kise. Instynkt opiekuńczy przeważył i nie pozwolił, by odszedł od niego nawet
na krok, dopóki Hanamiya nie znikł za zakrętem.
Dopiero
wtedy wybuchł.
-Gdzie się szwendasz sam?! – warknął, tuląc go do siebie
mocno. Kise objął jego szyję i wtulił nos w ramię Aomine, czując, że w końcu
się uspokaja. –Nic ci nie zrobił? – dodał już ciszej.
-Nie, macał tylko mój ogon – poskarżył się, nerwowo
obracając kitą. Aomine pogłaskał ją, a Kise zalał się rumieńcem. –D-dziękuję.
-Nie znoszę gdy ktoś cię dotyka – mruknął pod nosem Aomine.
Uniósł na wysokość oczu rękę Kise, by przyjrzeć się uważnie odciskowi palców
Hary na skórze Omegi i z ulgą doszedł do wniosku, że za chwilę znikną. –Masz
się mnie pilnować. Chodź – tym razem, dla pewności, złapał go za rękę i mocno
ścisnął, by nie zgubić Kise. Ten jednak stał w miejscu. Widząc uniesione brwi
Aomine, Omega zarumienił się.
-M-możemy tu jeszcze chwilę zostać? Sami?
Aomine westchnął ciężko, ale znów przyciągnął Kise do siebie
i przytulił. Mógł się domyślić, że dla Omegi poznanie wszystkich ważnych osób,
w dodatku w takim tłumie, będzie przytłaczające i zbyt ciężkie. Powinien zabrać
go teraz do domu i nie wypuszczać, jak Sakurai’a.
-Wystraszyłeś się, że cię zostawiłem? – zapytał ochryple.
-Nie! – zapewnił go Kise szybko. –Wiedziałem, że będziesz
mnie szukać. Wierzyłem, że po mnie przyjdziesz – szepnął, kładąc policzek na
ramieniu Aomine i uśmiechając się lekko do siebie. Zapach Alfy koił go, a
ciepło Aomine niwelowało nieprzyjemne zimno, które zostawił po sobie Hanamiya.
-No i dobrze – prychnął, próbując zapanować nad swoim
rumieńcem. Mocniej przytulił Kise, a ten zaśmiał się cicho. –Znalazłem ich.
-Ich?
-Szympansa. Przyprowadził ją. Twoją siostrę. Nie musiałem
jej wąchać ani pytać o imię, jest do ciebie niesamowicie podobna.
Kise
odskoczył od niego jak oparzony, wydymając policzki.
-Dopiero teraz o tym mówisz, Aominecchi?!
-Chciałem od razu, ale nalegałeś, że chcesz tu zostać
jeszcze chwilę – nonszalancko wzruszył ramionami, chociaż uśmiechał się lekko
złośliwie.
-Aominecchi! Jesteś złośliwy!
-Niieee – zaśmiał się i wyciągnął do niego rękę. –Chodź.
Mają na nas czekać.
Dla Kise
każdy kolejny krok był pełen wahania. Co, jeśli jego siostra nie będzie chciała
z nim rozmawiać? Co, jeśli już zapomniała o nim i o całym Hodowlanym koszmarze,
jaki przeżyła? A co, jeśli jej nowy Właściciel był okrutny, a Kise nie mógł nic
poradzić? Czy będzie w stanie normalnie z nią porozmawiać, a potem odwrócić się
i odejść tak, jak gdyby nic się nie stało, bez pewności, że jeszcze
kiedykolwiek ją zobaczy?
-Przestań się denerwować, głupku – zganił go cicho Aomine.
–Chciałeś tego. To był twój warunek, prawda? Poślubisz mnie, jeśli ją odnajdę.
-I tak bym cię poślubił, Aominecchi – przyznał z
zawstydzeniem. –Może ona nie chce się ze mną spotkać.
-Nie dowiesz się póki sam jej nie zapytasz.
Kise nie
mógł walczyć z taką logiką. Chociaż było to trudne do przełknięcia, Aomine miał
rację. Będzie żył w niepewności, jeśli sam nie sprawdzi.
W końcu
zauważył, że ktoś im lekko macha. Aomine pociągnął go w tamtą stronę i Kise z
oddali zauważył swoją siostrę.
Riruka
wyglądała lepiej niż wtedy, gdy była w Hodowli. Nie miała już na sobie byle jak
pozszywanych i dziurawych szmat, ale dziewczęcą, uroczą sukienkę do kolan i
sandały na lekkim koturnie. Nie była już chuda, a jej włosy nie były matowe i
sztywne. Kise wyobrażał sobie, że są tak miękkie, jak miękkie były teraz jego
włosy (głównie dzięki szamponowi, który podkradał Aomine). Miała makijaż; to go
chyba najbardziej zaskoczyło, chociaż nie wiedział, dlaczego. Jego siostra była
teraz piękną, zadbaną kobietą.
Wraz z
Aomine zatrzymał się kilka kroków przed nimi; drugi Alfa uśmiechał się lekko, a
w końcu skinął na Rirukę i szepnął jej coś na ucho. Omega zastrzygła uszami,
jakby się przesłyszała, ale ułamek sekundy później już biegła w ich stronę.
Aomine przezornie odsunął się kawałek i z zadowoleniem patrzył, jak siostra
Kise wpada w jego ramiona.
W rozdziale wykorzystano
piosenkę “Low” (Flo Rida) oraz “Mmm yeah” (Austin Mahone). Kise
w końcu spotkał swoją siostrę!
<3
OdpowiedzUsuńGET YOUR DIRTY SHITTY HANDS OF MY BB PRYPLU.
OdpowiedzUsuńOkej, już się uzewnętrzniłam XD
Zaczęło się wohohoh.... nie myślałam że tak szybko przejdą do rzeczy (TakaIzu rozwija się szybciej niż KK "-.-) ale yaay jak fajnie :D mam nadzieję, że nie zmusisz nas do długiego czekania aż wrócą :D
Co do Kisiaka... może jakiś GPS dla Aomiinecchiego czy coś? XD Za bardzo buja w obłokach wyobrażając sobie w końcu seks z Ao. Jeszcze Kurokocchi mu dopierdolił XD wgl czytałam sobie jeszcze jakieś randomkowe rozdziały, z KK głównie oczywiście i kuuuurczę jak ten blog szybko leci! Dopiero się Nee skończyło, a tu już 27 chapków ;o nie narzekam absolutnie, bo jest cudnie :D
xoxo,
Team Kagami-kun mnie przeleciał <3
Hej,
OdpowiedzUsuńte pytania Hayanama były podejrzane, Ayaname znalazł jego siostrę to było piękne, ale ktoś chce oczernić Riko, dlaczego?
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńwspaniale, te pytania Hayanama były bardzo podejrzane, och Ayaname znalazł jego siostrę to było piękne... ale kto chce oczernić Riko i dlaczego?
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga