niedziela, 23 sierpnia 2015

Rozdział 27. Happy Birthday! (part 3)



            Takao spoglądał na mężczyznę, który właśnie mu się przedstawił. Czuł od niego zapach Hien, który mu się nie podobał, chociaż jednocześnie nie czuł takiego samego zagrożenia, jakie czuł przy Hanamiyi i Harze. Mimo to, nie chciał by zbliżał się do Hanako. Nie zareagował, kiedy Takao odciągnął go na bok, by kilka drzew zasłoniło ich przed ciekawskimi spojrzeniami. Mężczyzna wydawał się być bardzo przejęty tym, by nikt ich nie widział, a Izuki zastanawiał się, o co chodzi. Cofnął się więc o krok, wykorzystując swój świetny wzrok by szybko wyłapać najbliższe przyjazne osoby, od razu widział też, gdzie jest Hanako. Dziewczynka bawiła się z innymi dziećmi, więc Izuki odetchnął z ulgą.
-To ciekawe, że zna pan moje imię, Takao-san – mruknął, uśmiechając się lekko.
-Znam wszystkich, Izuki – odparł, wzruszając lekko ramionami. –Zapewne szukasz swoje podopiecznej i wilczej księżniczki. Hyuuga Hanako.
-Tak. W takim razie jeśli pan pozwoli – wyminął go.
            Zdawał sobie sprawę z tego, że nie jest silny. Mimo iż odbył taki tam trening sprawnościowy jak Hyuuga, potrafił niemal tak wiele jak on, nie był tak silny i pewny siebie. Wolał zajmować się domem i swoim opiekunem. Gdyby jednak coś im zagroziło.… Gdyby Takao Kazunari chciał zaatakować jego rodzinę, Izuki nie zawaha się zabijać w ich obronie.
-Poczekaj – Takao złapał go za ramię, a Izuki szarpnął się, ale przypominając sobie różnicę w ich pozycjach natychmiast znieruchomiał. –Nie bój się – zniżył głos.
-Nie boję – prychnął, prostując się. Był tylko nieznacznie niższy, nie pozwoli, by status Omegi powstrzymał go przed obroną rodziny.
-Nie ufaj Hanamiyi – wyszeptał Takao, patrząc mu w oczy. –Nikomu nie ufaj. Nawet swojej nowej pani – rozejrzał się. –Ufaj tylko sobie i swojemu panu, tylko na was może liczyć to dziecko. Znaleźliście się w centrum burzy na którą nie jesteście gotowi. Ale nie słyszałeś tego ode mnie – odwrócił wzrok.
-D-dlaczego mi to mówisz?
-Bo nie lubię wciągania niewinnych w politykę, niezależnie od tego, kto wymyślił plan. Poza tym, weź to – wcisnął mu w dłoń pendrive’a. –Najpierw zobacz sam, a potem zdecyduj, czy chcesz pokazać go swojemu panu. Jesteś informatykiem, co?
-Skąd… a zresztą – Izuki wsunął do kieszeni urządzenie i spojrzał na Takao, mrużąc lekko oczy.
            Nagle jednak Izuki kątem oka zauważył, że ktoś idzie w ich stronę. Chciał się odsunąć i udawać, że pokazuje Takao tylko drogę, ale ten przyciągnął go do siebie i nakrył wargami jego wargi. Obrócił ich tak, by nie widać było ich twarzy. Ludzie zachichotali i kroki oddaliły się. Izuki czuł, jak szybko bije mu serce i jak mimowolnie miękną mu nogi; Takao miał ciepłe, twarde wargi i pachniał dymem i deszczem, co musiał – z niechęcią – przyznać, że mu się podobało. Zamknął oczy i odruchowo rozchylił usta, nawet nie rozumiejąc do końca, co robi. Takao zamruczał z zadowoleniem i pogłębił pocałunek, zapominając, że to miała być tylko przykrywka. W końcu jednak, kiedy im obu zabrakło tlenu w płucach, odsunął się od lekko drżącego Izuki’ego.
-No, no – mruknął z zaciekawieniem. –Jeszcze się spotkamy, Shun – obiecał, chociaż Izuki nie był pewien, czy przypadkiem właśnie nie usłyszał groźby.

            Kise nawet nie wiedział, że wpadł w kłopoty.
            Przed chwilą wraz z Aomine rozmawiali z Hyuugą o tym, że będą współpracować ze względu na fakt bycia sąsiadami, a teraz znalazł się sam na uboczu, a ani Aomine, ani nikogo znajomego nie było obok. Nagle poczuł się ogromnie samotny i niepewny. Tłum mijał go, ale rozmowy, śmiechy i krzyki dzieci docierały do Kise jak przez grubą zasłonę, zmieszane w jeden wielki zgiełk. Skulił uszy i rozejrzał się, szukając wzrokiem kogokolwiek (przecież Aomine był wysokim mężczyzną, powinien odnaleźć go w tłumie z łatwością), nawet próbował zawołać, ale głos nie wydobył się z jego gardła. Powoli wpadał w panikę; a jeśli Aomine go porzucił? Wywiózł na teren Wilków, do lasu i zostawił? Nie był Gatunkiem Chronionym, jak Kurokocchi, a jeszcze ten cały plan ze ślubem… może Aomine się rozmyślił? Może to była tylko gierka? Nie, nie, Kise w to nie wierzył. Zganił sam siebie za te myśli. Aomine go uratował, dal mu dom i siebie. Nigdy by go nie porzucił. Poszedł z kimś porozmawiać i po prostu się rozdzielili, właśnie tak przekonywał sam siebie. Przecież ten namiętny pocałunek w aucie nie mógł być pocałunkiem na pożegnanie!
-Zgubiłeś się? Kojarzę twoją buzię – ktoś nagle złapał go za ogon i pociągnął, a Kise pisnął i wyrwał nieznajomemu swoją kitę i przycisnął ją do brzucha, sycząc cicho. –Byłeś wtedy z Aomine w tym sklepie. Blond Omega.
-K… - Kise skupił się. Aomine wtedy nazwał tego mężczyznę jego nazwiskiem i Omega po chwili je sobie przypomniał. –Hanamiya…sama.
-We własnej osobie – Hiena zastrzygł uszami i wsunął ręce w kieszenie spodni. –Wymknąłeś się by odetchnąć?
            To było dziwne. Dlaczego ktoś, kogo Aomine traktował jak wroga, zachowywał się w stosunku do niego tak przyjaźnie i otwarcie? Zainteresował się samotną Omegą i rozpoczął konwersację, nie zważając na różnice w ich statusach. Może nie był taki zły?
            Kątem oka Kise zauważył, że ktoś zachodzi go od drugiej strony; ten mężczyzna również pachniał jak Hiena, ale trochę inaczej. Żuł gumę, z której co chwila robił balony i irytująco nimi strzelał. Wydawał się jednak czekać, a nie podchodzić za blisko. Omega przypomniał sobie, że Hanamiya coś od niego chciał. Chrząknął cicho i pogłaskał swój ogon, jakby chciał zetrzeć z niego zapach palców Hieny.
-C-czekam tutaj na Aominecchi’ego – powiedział, starając się panować nad swoim głosem. Przecież nie był byle kim. Był Omegą Alfy Panter, poza tym, miał zostać jego małżonkiem i Partnerem. Nie może się bać, nie może przynieść Aomine wstydu! –Poszedł po coś do picia. Dla nas. Zawsze jesteśmy we dwóch.
-Ale teraz jesteś sam. Co sądzisz o imprezie? Całkiem miło, co? – Hanamiya uśmiechnął się.
-T-ttaaak – bąknął, mocniej przyciskając do siebie ogon. Nie ubiegło to uwadze Alfy.
-Sorki, że cię dotknąłem. Jest naprawdę puszysty i ładny. Aomine pewnie szaleje na jego punkcie, co?
-Mhm… - dlaczego Hanamiya zadawał mu tyle pytań?
-Inne Omegi też tak traktuje? Albo mieszkańców domu? Ilu was tam jest? – zapytał, jakby od niechcenia. Kise nie był jednak głupi i poczuł się urażony tym, że Hanamiya uważa go za idiotę.
-Sporo – odparł patrząc przed siebie z nadzieją, że Hanamiya nie potrafi rozpoznać kłamstwa, tak jak potrafił to Aomine. –Ale tylko ja cieszę się wyjątkowymi względami.
-Nie dziwię się, jesteś śliczny. Nie uważasz, Hara?
-Ehe – strzelił balonem. –Śliczna, jasnowłosa Omega. W dodatku zagubiona. Zaopiekujemy się tobą, śliczna Omego.
Mimowolnie Kise zarumienił się. Nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś nazywał go ślicznym. Ale to, że chcą się nim zaopiekować wywołało nieprzyjemny dreszcz, który spłynął mu w dół kręgosłupa i lekko zmierzwił futerko na ogonku. Sytuacja podobała mu się coraz mniej. Chciałby, żeby Aomine go znalazł, o ile zauważył że go nie ma i zaczął szukać…
-Nie trzeba, świetnie poradzę sobie sam – zapewnił ich. –Panowie pozwolą, pójdę poszukać mojego Właściciela i pomogę mu z tymi napojami…
            Gdy chciał ich wyminąć, Hara złapał go za nadgarstek i mocno zacisnął palce. Kise próbował się wyszarpnąć, ale mężczyzna trzymał go mocno, chociaż wydawał się być całkowicie pochłonięty żuciem gumy. Kise czuł, że znów zaczyna panikować; przypomniały mu się historie o zamordowanych Omegach i jego serce zaczęło bić niespokojnie, próbując wyrwać się z jego piersi. Zaczął na nich cicho warczeć, ale wystarczyło spojrzenie Hanamiyi, który mimo tego iż był od niego niższy nagle wydawał się wyższy, by warkot ucichł w jego gardle.
-Aomine.…Aominecchi! – pisnął Kise, chociaż nie wierzył w to, by Alfa go usłyszał.
            I nagle zalał go spokój. Poczuł, że ktoś obejmuje go w pasie, a znajomy zapach natychmiast uspokoił wszystkie zmysły. Aomine musnął od tyły wargami jego policzek i spojrzał ze złością na Hanamiyę.
-Masz jakieś wytłumaczenie na to, że molestujesz moją Omegę? – zamruczał i tylko Kise wiedział, jaka groźba czai się w tym pomruku. Hara chyba też się domyślił, bo puścił jego nadgarstek. Kise natychmiast przycisnął ręce do piersi, chociaż się już nie bał.
-Rozmawialiśmy, to wszystko. A gdy chciał odejść, chciałem go zatrzymać żebyś nie musiał go szukać – skłamał Hanamiya bez mrugnięcia okiem. –Łatwo jest przecież zgubić Omegę w takim tłumie.
-Taa – burknął Aomine i potarł nosem szyję Kise. Dobrze, Omega nie pachniał Hieną, czyli Hanamiya nie zbliżył się zanadto. Blondyn drgnął lekko, ale odchylił głowę, wiedząc, że Aomine musi sprawdzić.
-Swoją drogą, nie chciałbyś go sprzedać? – Hanamiya nagle zmienił temat, a Aomine aż się wyprostował.
-Słucham? – zapytał z niedowierzaniem w głosie.
-Dam ci za niego dziesięć tysięcy jenów. Dwadzieścia, jeśli jest nietknięty – rzucił z lekkim uśmiechem.
-Kise nie jest na sprzedaż – mocniej docisnął Omegę do siebie, zapewniając mu nie tylko psychiczne, ale tez fizyczne wsparcie. –Jest mój.
-Zero zabawy – Hanamiya pokręcił głową z lekkim uśmiechem. –Szympans powiedział mi to samo o swojej Omedze. Nie na sprzedaż, nie na sprzedaż… prędzej czy później wszystko jest do kupienia. Moja oferta jest aktualna, ale jeśli za bardzo go zmęczysz, to dam mniej – podsumował krótko i minął go.
            Aomine tylko cudem powstrzymał się od rzucenia na Hanamiyę. Nie, to nie był cud. Normalnie nie pozwoliłby mu odejść i zareagowałby w jakiś sposób, może nawet wdałby się w przepychankę słowną albo bójkę, ale teraz musiał chronić Kise. Instynkt opiekuńczy przeważył i nie pozwolił, by odszedł od niego nawet na krok, dopóki Hanamiya nie znikł za zakrętem.
            Dopiero wtedy wybuchł.
-Gdzie się szwendasz sam?! – warknął, tuląc go do siebie mocno. Kise objął jego szyję i wtulił nos w ramię Aomine, czując, że w końcu się uspokaja. –Nic ci nie zrobił? – dodał już ciszej.
-Nie, macał tylko mój ogon – poskarżył się, nerwowo obracając kitą. Aomine pogłaskał ją, a Kise zalał się rumieńcem. –D-dziękuję.
-Nie znoszę gdy ktoś cię dotyka – mruknął pod nosem Aomine. Uniósł na wysokość oczu rękę Kise, by przyjrzeć się uważnie odciskowi palców Hary na skórze Omegi i z ulgą doszedł do wniosku, że za chwilę znikną. –Masz się mnie pilnować. Chodź – tym razem, dla pewności, złapał go za rękę i mocno ścisnął, by nie zgubić Kise. Ten jednak stał w miejscu. Widząc uniesione brwi Aomine, Omega zarumienił się.
-M-możemy tu jeszcze chwilę zostać? Sami?
Aomine westchnął ciężko, ale znów przyciągnął Kise do siebie i przytulił. Mógł się domyślić, że dla Omegi poznanie wszystkich ważnych osób, w dodatku w takim tłumie, będzie przytłaczające i zbyt ciężkie. Powinien zabrać go teraz do domu i nie wypuszczać, jak Sakurai’a.
-Wystraszyłeś się, że cię zostawiłem? – zapytał ochryple.
-Nie! – zapewnił go Kise szybko. –Wiedziałem, że będziesz mnie szukać. Wierzyłem, że po mnie przyjdziesz – szepnął, kładąc policzek na ramieniu Aomine i uśmiechając się lekko do siebie. Zapach Alfy koił go, a ciepło Aomine niwelowało nieprzyjemne zimno, które zostawił po sobie Hanamiya.
-No i dobrze – prychnął, próbując zapanować nad swoim rumieńcem. Mocniej przytulił Kise, a ten zaśmiał się cicho. –Znalazłem ich.
-Ich?
-Szympansa. Przyprowadził ją. Twoją siostrę. Nie musiałem jej wąchać ani pytać o imię, jest do ciebie niesamowicie podobna.
            Kise odskoczył od niego jak oparzony, wydymając policzki.
-Dopiero teraz o tym mówisz, Aominecchi?!
-Chciałem od razu, ale nalegałeś, że chcesz tu zostać jeszcze chwilę – nonszalancko wzruszył ramionami, chociaż uśmiechał się lekko złośliwie.
-Aominecchi! Jesteś złośliwy!
-Niieee – zaśmiał się i wyciągnął do niego rękę. –Chodź. Mają na nas czekać.

            Dla Kise każdy kolejny krok był pełen wahania. Co, jeśli jego siostra nie będzie chciała z nim rozmawiać? Co, jeśli już zapomniała o nim i o całym Hodowlanym koszmarze, jaki przeżyła? A co, jeśli jej nowy Właściciel był okrutny, a Kise nie mógł nic poradzić? Czy będzie w stanie normalnie z nią porozmawiać, a potem odwrócić się i odejść tak, jak gdyby nic się nie stało, bez pewności, że jeszcze kiedykolwiek ją zobaczy?
-Przestań się denerwować, głupku – zganił go cicho Aomine. –Chciałeś tego. To był twój warunek, prawda? Poślubisz mnie, jeśli ją odnajdę.
-I tak bym cię poślubił, Aominecchi – przyznał z zawstydzeniem. –Może ona nie chce się ze mną spotkać.
-Nie dowiesz się póki sam jej nie zapytasz.
            Kise nie mógł walczyć z taką logiką. Chociaż było to trudne do przełknięcia, Aomine miał rację. Będzie żył w niepewności, jeśli sam nie sprawdzi.
            W końcu zauważył, że ktoś im lekko macha. Aomine pociągnął go w tamtą stronę i Kise z oddali zauważył swoją siostrę.
            Riruka wyglądała lepiej niż wtedy, gdy była w Hodowli. Nie miała już na sobie byle jak pozszywanych i dziurawych szmat, ale dziewczęcą, uroczą sukienkę do kolan i sandały na lekkim koturnie. Nie była już chuda, a jej włosy nie były matowe i sztywne. Kise wyobrażał sobie, że są tak miękkie, jak miękkie były teraz jego włosy (głównie dzięki szamponowi, który podkradał Aomine). Miała makijaż; to go chyba najbardziej zaskoczyło, chociaż nie wiedział, dlaczego. Jego siostra była teraz piękną, zadbaną kobietą.
            Wraz z Aomine zatrzymał się kilka kroków przed nimi; drugi Alfa uśmiechał się lekko, a w końcu skinął na Rirukę i szepnął jej coś na ucho. Omega zastrzygła uszami, jakby się przesłyszała, ale ułamek sekundy później już biegła w ich stronę. Aomine przezornie odsunął się kawałek i z zadowoleniem patrzył, jak siostra Kise wpada w jego ramiona.


            W rozdziale wykorzystano piosenkę “Low” (Flo Rida) oraz “Mmm yeah” (Austin Mahone). Kise w końcu spotkał swoją siostrę!

4 komentarze:

  1. GET YOUR DIRTY SHITTY HANDS OF MY BB PRYPLU.
    Okej, już się uzewnętrzniłam XD
    Zaczęło się wohohoh.... nie myślałam że tak szybko przejdą do rzeczy (TakaIzu rozwija się szybciej niż KK "-.-) ale yaay jak fajnie :D mam nadzieję, że nie zmusisz nas do długiego czekania aż wrócą :D
    Co do Kisiaka... może jakiś GPS dla Aomiinecchiego czy coś? XD Za bardzo buja w obłokach wyobrażając sobie w końcu seks z Ao. Jeszcze Kurokocchi mu dopierdolił XD wgl czytałam sobie jeszcze jakieś randomkowe rozdziały, z KK głównie oczywiście i kuuuurczę jak ten blog szybko leci! Dopiero się Nee skończyło, a tu już 27 chapków ;o nie narzekam absolutnie, bo jest cudnie :D
    xoxo,
    Team Kagami-kun mnie przeleciał <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,
    te pytania Hayanama były podejrzane, Ayaname znalazł jego siostrę to było piękne, ale ktoś chce oczernić Riko, dlaczego?
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejeczka,
    wspaniale, te pytania Hayanama były bardzo podejrzane, och Ayaname znalazł jego siostrę to było piękne... ale kto chce oczernić Riko i dlaczego?
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń