niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 21. Bittersweet.



            Kise nie mógł uwierzyć w to, co słyszał. Miał jeszcze jedną siostrę? Tych samych rodziców? Nie czuł nic; owszem, było mu przykro, że jakaś kobieta została zamordowana, ale w środku miał pustkę, jakby jego własne ciało nie wiedziało, co ma o tym myśleć. Przecież to nie była Riruka. Gdyby to była Riruka, to… ale Riruka żyje.
A przynajmniej taką miał nadzieję.
-Pomijając już fakt spokrewnienia zamordowanej z twoją Omegą, Daiki – Akashi, który zachowywał się tak, jak gdyby ich bójka nie miała miejsca, usiadł w fotelu. –Spójrz na tablicę. Zostało zamordowanych jeszcze jedenaście Omeg w ciągu dwóch lat.
-Dwanaście Omeg w dwa lata? To średnio jedna co dwa miesiące – Kagami zmarszczył brwi. –Ja wiem, że nikt nie podnosi alarmu, gdy giną Omegi, ale ktoś powinien coś zauważyć.
-W tym właśnie problem – Midorima rozciągnął raporty z sekcji zwłok. –Tylko o tych wiemy, to raz. Dwa, nikogo nie zaalarmowały, bo ciała znajdowano porzucone w różnych miejscach. Czasem było to terytorium Hien, czasem Pand, czasem Wilków i tak dalej.
-A jak wam udało się trafić na to i je połączyć? – Aomine lekko przechylił głowę. –Co je łączy prócz MO i tego, że są Omegami?
-Każdą z nich zgwałcono przed śmiercią, ale nie znaleziono nasienia sprawcy. Ich dłonie włożono do kwasu, przez co identyfikacja po odciskach była niemożliwa. Widać na ciele ślady skrępowania, tutaj, tutaj i tutaj – Midorima zaznaczył na czerwono rany na nadgarstkach ofiar i ich kostkach. –Na tych ciałach, które odnajdywano później, widać resztki czerwonego sznura, którym to robiono. Włókna do siebie pasują. I wszystkie były blondynkami. No i sposób porzucenia ciała. W miejscu publicznym, ale nie w widocznym miejscu. Nie zakopane, ale też nieprzykryte. Przeszukam jeszcze bazę, chociaż mało kto kataloguje zamordowane Omegi.
-Mamy jakiś trop? Jakikolwiek?
-Wysłałem resztki sznura do analizy, może uda nam się znaleźć markę i dystrybutora. No i moglibyście porozmawiać z właścicielem. Mori Kashamoto. Jest Betą i należy do klanu Karakali.
-J-ja też jestem karakalem – mruknął Kise, nerwowo poruszając uszami. –J-jestem karakalem, a t-ta zamordowana dziewczyna też była karakalem?
-Uspokój się – szepnął mu na ucho Aomine, mocniej obejmując go w pasie. –Twój zapach ich drażni. Nie denerwuj się.
-Staram się, ale być może właśnie dowiedziałem się, że miałem jeszcze jedną siostrę, ale ona już nie żyje – warknął. –Obiecałeś mi, że odnajdziesz Rirukę, jeśli zgodzę się cię poślubić.
-Coś mogłem mówić.
-Aominecchi!
-No okej, okej. Mówiłem, że odnajdę twoją siostrę. Ciekawe, gdzie mam jej szukać. To nie tak, że wpiszę w Google Kise Riruka i mi ją znajdzie, co? Midorima, co ty robisz?
-Wpisuję w Google Kise Riruka, bo już to gdzieś słyszałem – Beta machał ogonem, klikając coś zawzięcie na ekranie tabletu. Po chwili wyświetlił na hologramie zdjęcie, będące częścią artykułu o Alfie Szympansów. –Kise, poznajesz ją?
-T-To Riruka! To moja siostra!
-Kilka miesięcy temu kupił ją Kasamatsu Yukio, dwadzieścia dziewięć lat, Alfa Szympansów. To dobry człowiek. Wybuchowy, ale dobry.
-Znam go – Akashi opadł ciężko na swój fotel i obrócił się w nim lekko. –Już wiem, czemu kojarzę to imię i nazwisko. Na zebraniu Alf ją widziałem. Była z nim. Kilka tygodni temu. Wyglądała na zadowoloną i zadbaną, jeśli cię to pocieszy.
-Nie ma szans, żebym się z nią spotkał, prawda? – zapytał Kise smutno, opuszczając smętnie uszy. –Pewnie nawet nie wolno mi się z nią skontaktować.
-Nie, raczej nie. Kasamatsu to skryty człowiek – Kagami westchnął. Było mu szkoda Omegi. Sam już nie wiedział, czy lepiej mieć rodzinę, ale nie móc się z nią spotkać, czy być samemu, jak sam był Kuroko.
-Chwila. Akashi, czy przypadkiem wszystkie Alfy nie dostały zaproszenia na urodziny przyszłego Alfy Wilków? Hyuugi Junpei’a?
-Z tego, co wiem, zaproszenia rozsyłała Aida-san, jego narzeczona. Ja dostałem i idę z Kuroko. Akashi, ty raczej też masz takie w skrzynce.
Akashi zamyślił się na chwilę, po czym sięgnął po elektroniczny terminarz. Furihata przydawał się, bo pamiętał wszystkie upierdliwe szczegóły. Przerzucił kilka stron, po czym znalazł interesujący go wpis.
-Tak. Kouki potwierdził mój udział w tej imprezie i zapisał, że muszę kupić prezent – Akashi uniósł brwi. Prezentem powinna być jego obecność.
-Idź z Aomine, Kise. Spotkasz tam zapewne swoją siostrę. A jak nie, to przynajmniej z bliska zobaczysz człowieka, który się nią zajmuje – podsumował Midorima, poprawiając okulary. Doprawdy, Alfy Alfami, ale co oni by be niego zrobili? Straciliby się, jak nic.
-Świetnie. Shintarou, ty pójdziesz ze mną. I kupisz prezent. Wybierz coś.
Midorima skrzywił się, ale nie odpowiedział.

            Imayoshi stanął pod bramą rezydencji Aomine i spojrzał na swój komunikator. Alfa jak zawsze nie odbierał połączeń, w sumie powinno go to przestać dziwić. Miał swój świat i swoje kredki. Żywił jednak nadzieję, że jeśli Aomine nie odbiera telefonu, to nie ma go w domu. Chciał zobaczyć się z Sakurai’em już od dawna, ale za każdym razem, gdy umawiał się na wizytę, Aomine odwoływał ją lub przenosił do biura.
            Zadzwonił do bramy i cofnął się o krok. W kieszeni trzymał prezent dla Omegi. I chociaż widywali się od jakiegoś czasu, przez tak wiele tygodni nie mieli ze sobą najmniejszego kontaktu. Czy Sakurai był zdrowy? Czy bardzo się nudził? Czy tęsknił za nim tak, jak on tęsknił za nim?
            Gdy brama uchyliła się, zobaczył uśmiechniętą buzię Momoi. Dziewczyna machała radośnie ogonem, patrząc na niego.
-Imayoshi-sama – zawołała. –Dawno pana nie widziałam. Mam nadzieję, że wszystko w porządku?
-Oczywiście, Momoi-chan. Zastałem Aomine?
-Niestety, wyszedł spotkać się z kimś – skrzywiła się. –Ale może wejdziesz i na niego zaczekasz? Co prawda, ja wychodzę na zakupy, ale Ryo-chan jest w domu, z pewnością dotrzyma panu towarzystwa.
Idealnie.
-No cóż, chyba nie zostaje mi nic innego – uznał, siląc się na obojętność w głosie. –Dziękuję, Momoi-chan.
-Do usług, Imayoshi-sama. Czy mam wezwać Ryo-chana?
-Nie, sam go znajdę. Zapewne jest w altanie, co? Pielęgnuje wasz ogród.
-Nie, teraz nie może nosić nic ciężkiego, więc zajmuje się nauką Ki-chana.
            Imayoshi znieruchomiał. W osłupieniu patrzył, jak Momoi wsiada do taksówki i odjeżdża, podczas gdy jego myśli gnały jak szalone. Sakurai nie mógł nosić nić ciężkiego? Czy coś mu się stało? Czy podczas jego nieobecności ktoś go skrzywdził? Planował wykupienie Omegi, nawet za horrendalną cenę, ale ona nie miała znaczenia. Sakurai należał do niego, musiał być jego. Jeśli Aomine pozwolił, by stało mu się coś złego, jeszcze dziś wsadzi Omegę do samochodu i stąd zabierze, chociażby miało to zapoczątkować wojnę.
            Szybkimi krokami, niemal biegnąc, pokonał dziedziniec i kawałek ogrodu. Chciał krzyczeć, ale jeśli Ryo był ranny, to mógłby go tylko wystraszyć. Serce łomotało niespokojnie w jego piersi. Wcześniej nawet w najśmielszych planach nie przypuszczał, że połączy ich prawdziwa więź partnerstwa, a nie tylko chemia i seks.
            Dobrze, że znał rezydencję Aomine niemal tak dobrze, jak swoją własną. W krótkim czasie dopadł drzwi altany i otworzył je, starając się wyrównać i uspokoić oddech. Widząc, jak Sakurai śpi na dużej huśtawce, zwinięty na boku i okryty kocem, poczuł ulgę niemal tak wielką, że w oczach zakręciły mu się łzy. To nie pasowało do niego; był Imayoshim Shoichim, Alfą Sokołów, klanu, który był niemal tak stary i potężny jak Klan Lwów, a tymczasem niemal na kolana rzucił go widok śpiącej Omegi.
            Ostrożnie podszedł do huśtawki i usiadł w fotelu. Nie chciał budzić Ryo, nie teraz, kiedy wyglądał na tak delikatnego i spokojnego. Delikatnie dotknął jego włosów, czując znajomą miękkość. Był pewien, że gdyby pochylił się i wsunął w nie nos, powitałby go znajomy zapach cytrynowego szamponu.
-Imayoshi-sama – jęknął przez sen Sakurai, mocniej się kuląc.
-Ciii – burknął. –Już jestem.
            Sakurai nie obudził się przez kolejne pół godziny, ale Imayoshi’emu to nie przeszkadzało. Nawet gdyby Aomine wrócił teraz do domu i musiałby się tłumaczyć Alfie Panter z tego, że stalkuje i obserwuje jego śpiącą Omegę, to nie miało znaczenia. Cały świat mógłby stanąć w płomieniach, a on wypiłby szklankę wody na pół z Ryo.
-Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę z tego, co ze mną zrobiłeś? – wymamrotał, kryjąc twarz w dłoni. –Czy rozumiesz to, że jesteś całym moim światem?

            Omega poruszył się niespokojnie i przetarł pięścią oczy. Coraz częściej zdarzało mu się zasypiać w ciągu dnia, ale lekarz - położnik (którego zatrudnił Aomine, by miał go na oku) stwierdził, że to całkiem normalne. Brał więc przepisane dla niego leki, zarówno zwykłe witamy i żelazo, jak i środki dla Omeg, pomagające utrzymać im ciążę. Pocieszał się myślą, że jeszcze tylko parę tygodni i będzie trzymał swoje dziecko w ramionach. Kiedy jednak jego myśli płynęły w tym kierunku, jednocześnie zastanawiał się, co zrobić, gdy maluch podrośnie na tyle, by zapytać o ojca. Co ma mu powiedzieć? I  jeśli odziedziczy większość genów ojca, jak wytłumaczy Aomine to, że jego dziecko jest sokołem? Sakurai jednocześnie chciał, by jego syn lub córka był sokołem, ale z drugiej strony wiedział, że bezpieczniejsze będzie jako manul.
            Niepewnie pociągnął nosem, wyczuwając znajomy zapach. Czyżby sen, kolejny, w którym przyszedł do niego Imayoshi, był tak realny, że czuł jego zapach? To niemożliwe. Od kiedy mężczyzna wrócił do Japonii, nie przyszedł ani razu. To utwierdziło Sakurai’a w przekonaniu, że był tylko przelotnym romansem w życiu Alfy. Przepłakał parę nocy, ale nie chciał rozpaczać nad tym za długo. Dziecko czuło to, co on czuł, a on nie chciał, by rozpoczęło swoje życie od smutku. Płakać będzie później.
-Ryo…
            Sakurai potrzasnął głową. Może wciąż jeszcze śni? Tak wiele razy słyszał szept Imayoshi’ego w swoich wspomnieniach, że nie potrafił go odróżnić już od realnego. Dopiero kiedy ktoś wsunął się na ławkę obok niego, poderwał się lekko i obrócił głowę.
-Zero gwałtownych ruchów – Imayoshi czule dotknął jego policzka. –Podobno jesteś chory. Nie chciałem cię zbudzić.
            Omega zaczął mocno pocierać oczy, czując, jak kręcą się w nich łzy. Nie widział tego mężczyzny cztery miesiące, a tymczasem ten zachowywał się tak, jak gdyby rozstali się wczoraj. A może to była kolejna część jego snu?
-Nie jestem pewien czy się obudziłem – wymamrotał.
-Uszczypnąłbym cię, ale wiesz, że nie lubię sprawiać ci bólu. No, chyba, że masz na to wyjątkową ochotę w łóżku – uśmiechnął się odrobinę bezczelnie. –Mogę cię za to pocałować i zbudzić, księżniczko.
            Sakurai wybuchł płaczem. Czy Imayoshi wrócił sobie z niego zażartować? A może wrócił po seks?
-Przepraszam – jęknął, próbując otrzeć policzki. Alfa uśmiechał się lekko, kciukiem wciąż gładząc jego policzek.
-To ja przepraszam. Nie wiedziałem jak przebrnąć przez Aomine, żeby się do ciebie dostać. Tęskniłem – uniósł dłoń Omegi i dotknął jej wnętrza ustami. –Ale mam dla ciebie niespodziankę. Wynagrodzę ci wszystko.
-N-niespodziankę?
            Sakurai nagle dostał czkawki. Imayoshi miał niespodziankę? Co w takim razie miał on dla niego? Nie powiedział mu o ciąży, gdyż dowiedział się o niej gdy mężczyzny nie było już w kraju. Gdy próbował zadzwonić, sekretarz Imayoshi’ego nie pozwolił mu z nim rozmawiać (w końcu Sakurai był tylko Omegą, a nikt nie wiedział o ich romansie), więc całkowicie zaprzestał prób kontaktu.
-Hej, hej, oddychaj – zaśmiał się cicho Imayoshi.
-Przepr-przepraszam – wykrztusił. –J-ja też coś dla p-pana mam.
-Ty? Ryo, nie musisz mi przecież nic dawać. Poza tym, mówiłem, że gdy jesteśmy sami, masz porzucać ten formalny ton. Więc? Gotów na niespodziankę?
            Imayoshi miał nadzieję, że wręczając mu prezent, nie będzie musiał mówić o miesiącach, które minęły, o tygodniach, które spędził samotnie, o wieczorach, w czasie których mógł patrzeć tylko na jedyne zdjęcie Ryo, jakie miał. I o tęsknocie, która go trawiła, a która ukrywał za maską złośliwości i pewności siebie.
-Myślę, że, przepraszam, ale to ja po-powinienem pierwszy.
-Ooo? Czyżby była ważniejsza?
-O-ona wiele z-zmieni – bąknął Sakurai.
            Jak miał mu o tym powiedzieć? Nie mógł tak jak Imayoshi udawać, że nic się nie stało. Czy miał tak bez niczego wybaczyć mu te przepłakane wieczory? Ale z drugiej strony czy mógł mieć pretensje? Imayoshi był Alfą, był z całkiem innego społeczeństwa niż to, do którego należał Sakurai. Ich światy różniły się za bardzo.
-No dobrze – zgodził się Imayoshi, wyrywając go z zamyślenia. –Słyszę, jak bije ci serce, Ryo. Nie denerwuj się tak.
-D-daj, panie – wziął jego dłoń i wsunął pod koc. Zagryzając wargę, umieścił ją na swoim brzuchu.
            Imayoshi w pierwszym odruchu nie skojarzył, o co chodzi. Myślał, że Sakurai przytył i nie miał mu tego za złe (założył, że zajadał tęsknotę), przecież nie tylko o jego wygląd mu chodziło. Dopiero po chwili zrozumiał, że to ciut za wiele. Odrzucił koc z ciała Omegi i szeroko otworzył oczy. Sakurai pisnął cicho, kiedy Imayoshi usiadł gwałtownie.
-Bogowie, Ryo, kto ci to zrobił? Ktoś cię zgwałcił? Aomine pozwolił komuś? A-a może to Aomine?! Zabiję gnoja, przysięgam, zabiję i…
-Nikt nie zrobił mi tego na siłę! Przepraszam – dodał ciszej i złapał za brzeg koca, by znów się nim owinąć. Dopiero teraz pomyślał o konsekwencjach. A jeśli Imayoshi nie będzie chciał tego dziecka?
Co, jeśli każe mi je usunąć?
            W obronnym geście owinął ramiona dookoła swojego brzucha i zagryzł wargę. Nie pozwoli mu na to. Nikomu nie pozwoli skrzywdzić swojego maleństwa.
            Myśli Imayoshi’ego gnały jak szalone. To niemożliwe, by ktoś inny uprawiał seks z Sakurai’em, nie wyczuwał na nim obcego zapachu, jedynie zapach Aomine, podszyty miodem i mlekiem.
-Twój uczeń – powiedział nagle. –Ki-chan. Kise. Tak się nazywa? Widziałem go z Aomine. To on ci to zrobił?
-Ono nie jest „tym”! Przepraszam – odetchnął głęboko. –Moje dziecko nie jest „tym” – powtórzył spokojniej. –I nie, ojcem nie jest Kise-san. Jestem w szóstym miesiącu. Sam pan może obliczyć, z kim się wtedy spotykałem – dodał złośliwie.
            Alfa nagle zrozumiał. Przecież to było takie proste, dlaczego nie pomyślał o tym od razu? Dlaczego założył najgorsze, zamiast zaufać Ryo, tak jak robił to do tej pory? Rozluźnił się, gdyż wiedział, że Omega wychwytuje jego nastroje i sama się nimi denerwuje; to poskutkowało. Sakurai również się uspokoił. Pozwolił, by Imayoshi znów wsunął dłoń pod koc i ostrożnie przesunął nią po jego brzuchu.
-To ja jestem ojcem, prawda? – szepnął, dotykając nosem szyi Sakurai’a. Omega westchnął, wciągając zapach migdałów do płuc. Tak bardzo za nim tęsknił. –Bogowie, Ryo, będziemy mieć dziecko, a ty nie dałeś mi znać?
-Nie miałem jak. A potem myślałem, że już więcej nie wrócisz. Przepraszam, nie chciałem ci sprawiać kłopotu. U-uznałem, że lepiej będzie, jeśli się nie dowiesz. Zwłaszcza, że nawet po powrocie nie przyjechałeś.
-Myślałeś, że cię porzuciłem? Ryo, Ryo, Ryo… - Imayoshi sięgnął do kieszeni. Miał z tym pewien problem, gdyż leżąc nie umiał wyciągnąć prezentu, ale w końcu mu się to udało. –W końcu udało mi się trafić na okazję, kiedy Aomine nie ma w domu. Przyjechałem, żeby dać ci to – ujął dłoń Omegi i wsunął mu na palec wąską, srebrną obrączkę. –Chcę, żebyś zaczął kurs na partnera i wyszedł za mnie. Jeśli się zgodzisz, jeszcze dzisiaj wykupię cię od Aomine. Jeśli nie, i tak to zrobię. I przekonam cię, żebyś kolejnym razem się zgodził.
-C-chcesz żeby-żebym za ciebie wy-wyszedł? – Sakurai znów dostał czkawki.
-Oczywiście, będziemy przecież rodziną. Powiedz tak – wyszeptał, dotykając wargami jego nosa. –Powiedz tak, a całą resztą zajmę się ja.
            Sakurai spojrzał na srebrne kółko na swoim palcu. Czy było bardziej zobowiązujące niż życie, które rosło pod jego sercem? Czy był gotów na to, by stanąć u boku Alfy? Czy świat zaakceptuje go jako partnera Imayoshi’ego? Czy Aomine zgodzi się na to, by go poślubił? Czy klan Imayoshi’ego nie będzie przeciwko?
            Ale czy to miało jakiekolwiek znaczenie? Czy było cokolwiek ważniejszego niż to, że w końcu byli razem?
            Zalewając się łzami, Sakurai mocno przytaknął i wtulił się w Imayoshi’ego. Alfa odetchnął głęboko i odwzajemnił uścisk, czując, że całe jego życie ulegnie zmianie za sprawą jednej Omegi.


            W rozdziale wykorzystano piosenkę „Concrete Angel” (Martina McBride) oraz „Sugar” (Maroon 5). Bardzo proszę o trzymanie kciuków we wtorek od godziny 13 ;)

18 komentarzy:

  1. 'CUZ I'M HAVIN' A GOOD TIME, HAVIN' A GOOD TIIMEEE--!!!

    Zacznijmy od tego, że Alfy to tak naprawdę duże dzieci z władzą, które umarłyby bez pomocy Bet, koniec bajki, czas zrobić rewolucję XD
    Umarłam na fragmencie, gdzie Ao marudził o googlowaniu imienia siostry Kise, a chwilę później Mido właśnie to zrobił, popłakałam się legalnie XD Chcę zobaczyć tą imprezę, czekam na Hanamiyę w dmuchanym zamku ( ͡° ͜ʖ ͡°) "ja tylko wyglądam staro, tak naprawdę mam 10 lat".

    Hooooooooo, czuję, że siostra Kisi będzie na balandze. Proszę, pozwól jej być. Kise zasługuje na szczęście D:
    Akashi pls. Przynajmniej jakimś sucharem nie rzucił... na razie. Mido ma z nim urwanie głowy, huah, no nic, trzeba cierpieć jak chce się być znanym lekarzem. Więc cierp Shintarou. Cierp ( ͡° ͜ʖ ͡°)

    IMAYOSHI JAKO SOKÓŁ. TAK. TRZY RAZY TAK, LIKE, SHARE & SUBSCRIBE. MAJESTIC BIRB.
    Naaaoow, tęsknił za Sakuraiem :^) to urocze. Miło go widzieć od takiej strony! ♥

    A Imayosh freakujący na temat ciąży Ryo był świetny. Aż wybuchnęłam śmiechem jak zaczął się wygrażać, że zajebie tego, kto dotknął jego Omegi, toż to było tak głupiutkie, że aż urocze. Może najpierw daj chłopakowi się wypowiedzieć do końca, panie Szatan XD
    Ich dziecko będzie krzyżówką futrzaka z ptakiem. Będzie się zmieniało w manula ze skrzydłami sokoła. Najlepsza krzyżówka świata.
    ...brzmi jak wieki ciemne deviantArtu parę lat temu...
    Nah but rly, ich dziecko będzie kochane <3 nie wiem co prawda jakie będzie, ale z charakterem Imayosha i Sakuraia... yaaaaaaaaaaa XDDD Armagiedon.

    RYO UCIEKNIJ Z NIM W STRONĘ ZACHODZĄCEGO SŁOŃCA, LOVE WON *SYPIE KWIATKI*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety xD Chociaż są inne Alfy, niekoniecznie Ao i Kagami, które już nie są takie tępe xD A to, że Akashi jest upośledzony społecznie i potrzebuje pomocy z wyborem prezentu (i własnie dlatego chce, żeby Mido mu towarzyszył) to inna bajka xD
      Midorima jest sarkastyczny pls. Nie widać tego w Canonie, ale to pasuje do jego charakteru :D
      Hahaha. Obowiązkowo! I hawajska koszula i klapeczki. I drink z palemką pls.

      Decyzja już podjęta :D Będzie rozdział o balandze, to zobaczycie :3
      Akashi i suchary to powinno być w Canonie. Kocham go <3

      Ej no bo on mi pasuje no! Wybiera ofiarę i celnie ją zdobywa, do tego jest elegancki, szybki, cichutki… Imayoshi <3

      Niieee. Nie chcę robić takie krzyżówki xd Płeć dziecka i jego yyy gatunek też już wybrałam xd Będzie urocze, to na pewno :D

      OMFG. Dziecko ImaSaku to jak krzyżówka dobermana z bernardynem. Zgasi kogoś sarkazmem (*kaszelekWujkaHanamiyękaszelek*) i zacznie przepraszać xD

      LOVE WINS. TAK.

      Usuń
    2. KTOŚ MUSI WYRABIAĆ NORMĘ XDD
      Sarkastyczny Mido me gusta, tak c:

      Chyba aż to narysuję, bo płaczę z tej wizji XDDD

      Hooooo, nie mogę się doczekać w takim razie! <3
      Prawda XD Wyobraź sobie jakby podczas meczu jakimś rzucił. Pół widowni by się załamało.

      C: Imayoshi na prezydenta.
      ...czekaj...

      Hee, w takim razie nic tylko na następne rozdziały czekać!

      BERNARDYNY TO TAKIE MISIE TULISIE AAAA ;A;
      Ich dziecko to będzie mieszanka wybuchowa XDDDD

      ♥♥♥

      Usuń
    3. RYSUJ! Wiesz, jak ja kocham Twoje rysunki <3 Dorosłą Yu mam na telefonie :D

      Sędzia by go zdjął za faul techniczny. A izuki by go tylko ścisnął z "I feel you bro" :D

      Co czekaj? :D

      Tak <3 Cudowne będzie ich maleństwo :3

      Usuń
    4. "If ball is life then you're my ball bro."
      "BRO..."

      Lepiej nie róbmy z niego prezydenta, to byłby chaos XD

      Usuń
    5. Heheszki zamieszki. Gdybym ja była prezydentem, ten kraj wyszedłby na prostą, yolo.

      BRO.

      Usuń
  2. ''-No okej, okej. Mówiłem, że odnajdę twoją siostrę. Ciekawe, gdzie mam jej szukać. To nie tak, że wpiszę w Google Kise Riruka i mi ją znajdzie, co? Midorima, co ty robisz?
    -Wpisuję w Google Kise Riruka, bo już to gdzieś słyszałem'' Daiki czy Ty nie wiesz, że wujek google wie wszystko?
    ''-Świetnie. Shintarou, ty pójdziesz ze mną. I kupisz prezent. Wybierz coś.
    Midorima skrzywił się, ale nie odpowiedział.'' Wiedziałam! po prostu wiedziałam, że Aka-chin to zrobi! A mimo to i tak prawie się kefirem zadławiłam :P
    Oj Kise nie histeryzuj to tylko obca kobieta, gorzej jakby to była Twoja prawdziwa sis, a tak nie widzę powodów do dramaturgi.
    Wiedziała, że Imayioshi to podstępna bestia, ale nie sądziłam, że potrafi być lekko tępawy xD całe szczęście, że szybko kmini :) swoją dorgą mam nadzieje, że masz dużo gotówki bo Daiki tanio Omegi nie sprzeda :D materializm ponad wszystko!
    Swoją drogą byłaś już na tym blogu? bo chętnie bym poznała opinie jeszcze kogoś a nie tylko dwóch osób (szczerzy ząbki), już dwa moje shoty tam są a i 3 właśnie się produkuje :) tym razem coś zbliżonego do Twojego opowiadania bo też pojawią się puszyste ogonki xD
    Pozdrawiam, Haru-chan :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. KURRRskasował mi się pierwszy komentarz jaki miałam w odpowiedzi. JFC. Cholera. Po pierwsze przepraszałam, że tak późno, bo poszłam w tango po obronach. Po drugie, że poczytam Twoje ff w weekend, bo też - obrony, a potem tango :D
      O i z tego, co pamiętam, to było jeszcze, że Midorima się zemsci, bo zna pin do złotej American Express Akasza, a Aomine w internecie oglada tylko strony +18, bo po co mu google xD

      Usuń
    2. więc czekam cierpliwie na Ciebie :) oj Biedy Aka-chin, ale z drugiej strony czy Shin-chan nie wie jak się może skończyć drażnienie lwa?? Podpowiem tylko, że kiepsko :D Oj mam coś wrażenie, że Akasz poleci mu po pensji jak przegnie z tym prezentem xD nie, no teraz już nie musi bo ma Kisiaka :D czyżby Ahoś przestał w ogóle korzystać z komputera xD

      Usuń
  3. WRÓCIŁAM W CHWALE, ZDAŁAM Z 3,35 :D
    Kise, co jak co, ale podejrzewam, że jesteś z Alf. Serio, mam takie przeczucie.
    JAK NIE WYGOOGLUJESZ?! WUJEK GOOGLE WIE WSZYSTKO, A AHOMINE WYSZEDŁ NA DEBILA (nie żeby to była jakaś specjalna nowość, khem).
    BITCH PLEASE, I'N ALPHA, I DON'T CARE. po cholerę Akashi się będzie prezentem przejmował? U nas w rodzinie jest tradycja - nie masz co dać na prezent? Daj flaszkę, przydatne i nikt nie będzie narzekał xD
    Imayoshi tak bardzo spięty, jego kochaś chory ._. NIE CHORY TYLKO W CIĄŻY, BAKO JEDNA
    Śpi. TO MUSI TAK RHHHOMANTYCZNIE WYGLĄDAĆ. Taka huśtawka, kocyk i Sakurai śpiący, a tam w tle takie różyczki ptaszki i inne słodkie dziadostwa *q*
    *facepalm* Przytył. Tak. O CAŁEGO DZIECIAKA *badumtsss*
    I TA CZKAWKA (*chik* PRZEPRASZAM *chik* PRZEPRASZAM *chik*)
    *myłość, tęcza i jednorożce* BEST ZARĘCZYNY EVER, tyle słodyczy to nawet w cukieni nie znajdziesz.

    No. To wróciłam. Z buta wjeżdżam kolanami na twarz, czy coś.
    Cya~ Do następnego~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BRAWO! brakowało nam Cię :3
      Aomine to wyjść może co najwyżej przez drzwi xD To dziecię nieszczęścia i przypadku zawsze będzie ciut głupsze niż koledzy XD
      Boże. Wejdźcie na DA mojej siostry, a zobaczycie, jak narysowała Midorimę i Akasza po imprezie, pod jedną z piosenek ich seiyuu <3 Bezcenne :D
      Ciąża to choroba xD
      Haha, tyle słodyczy, że bolą zęby? :D
      PS. Ciebie również, przepraszam, że tak późno, ale obrona ;A;

      Usuń
  4. Nie ważne, który jest wiek XX czy XXX GOOGLE ZAWSZE BĘDZIE NIEŚMIERTELNE.
    Midorin całe życie z idiotami...
    ImaSaku jest takie uroczę <3 Ta panika Imayoshiego, że jego ukochany jest chory :3
    Suga S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Google jest ponadwiekowe <3 Jak Wikipedia!
      Przyzwyczai się chłopak, przyzwyczai :)
      Hehe xd ImaSaku sa sobie przeznaczeni :D

      Usuń
    2. *kurde dodało się nim dokończyłam*
      Ciebie również przepraszam, że odpowiadam z takim poślizgiem!

      Usuń
  5. Hej,
    i się wyjaśniło kto jest ojcem tego dziecka, planował wykupienie, chyba nie zrobi nic głupiego pięknie chciał go poslubić, reakcja och czemu od razu najgorsze założył, boskie Aoime marudzi o googlowaniu, a tu zaraz Midorima to robi :)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    wspaniały rozdział, i się już wyjaśniło kto jest ojcem tego dziecka... Aoime marudzi o googlowaniu, a tu zaraz Midorima to robi :)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń