(Lód, po
którym się ślizgamy, robi się całkiem cienki)
The waters getting warm so you might as well swim
The waters getting warm so you might as well swim
Aomine
wysiadł z auta i powstrzymał się od podrapania pod sztywnym kołnierzykiem
koszuli, której założenie wymusiła na nim Satsuki. Nie wiedział, czemu wizyta u
własnego ojca (w dodatku na jego wezwanie, przez co czuł się jak pięciolatek
który coś przeskrobał) powinna być traktowana tak cholernie oficjalnie. Kiedy
jednak obecnie panujący Alfa Panter, a jego ojciec, wzywał, stawiało się na
wezwanie. Co prawda, większość obowiązków wykonywali po równo, ale to wciąż on
dzierżył władzę nad Klanem.
Wszedł do
apartamentowca i skierował się do prywatnej windy. Wiedział, że ludzie go
obserwują i chociaż zazwyczaj to uwielbiał, teraz czuł tylko rosnący niepokój,
a jego zwierzęcy instynkt sprawiał, że nerwowo zaciskał i rozkurczał palce u
obu dłoni. Nie rozumiał, dlaczego jego ojciec otaczał się takimi ludźmi, ale on
żył według zasady „Trzymaj przyjaciół blisko, ale wrogów jeszcze bliżej”. Być
może dlatego niemal wszyscy w tym przeklętym budynku życzyli im obu śmierci. I
Aomine czuł to, czuł, jak jeżą mu się włosy na karku, jak spojrzenia sztyletują
jego plecy. Zazwyczaj za nic miał coś takiego, śmiał się wyzwaniu w twarz, ale
teraz, w obliczu tak wielu wrogów, był czujny i skupiony.
Jego
ojciec, mimo prawie rocznej podróży po Europie i Stanach, nic się nie zmienił.
Wciąż był wysoki i barczysty, a granatowych włosów nie przyprószyła siwizna.
Nie miał żadnych zmarszczek, a dobrze skrojony antracytowy garnitur podkreślał
jego stalowe spojrzenie. Aomine miał oczy po matce, odrobinę większe i
granatowe, tak, jak jego futro. Futro ojca, gdy zmieniał się w zwierzę, było
ciemniejsze, miał również bardziej masywną posturę.
-Daiki.
-Ojcze – lekko schylił głowę, zamykając za sobą drzwi do
gabinetu.
W
przeciwieństwie do gabinetu Akashi’ego, czy jego własnego, okna gabinetu jego
ojca wychodziły na ruiny starej części Tokio, w której nocami słychać było
różne rzeczy i w których ludzie znikali w tajemniczych okolicznościach.
-Widziałem, że dopilnowałeś wszystkich terminów i spotkań.
Dziękuję – oznajmił sucho, dłonią wskazując mu miejsce do siedzenia na
skórzanej kanapie. –Napijesz się czegoś?
Aomine
wątpił w to, by ojciec w biurze miał jego ulubiony gazowany napój, więc tylko
pokręcił przecząco głową.
-Jeśli chciałeś porozmawiać o biznesowych sprawach, to
wystarczyło zadzwonić – mruknął.
-Nie, nie o tym chciałem rozmawiać, synu.
„Synu”. To
słowo zmroziło krew w jego żyłach. Jego ojciec używał tego zwrotu zazwyczaj
wtedy, kiedy Aomine coś przeskrobał i miał zamiar wytargać go za uszy. Owszem,
Aomine wychowywał się z nianią i z matką, ojciec rzadziej pojawiał się w jego
życiu, ale kiedy już był, to albo rozpieszczał syna (nauczyło grać w
koszykówkę, podarował pierwszy samochód i pierwsze opakowanie prezerwatyw),
albo surowo karał go za każde, nawet najdrobniejsze przewinienie. Aomine kochał
i nienawidził ojca jednocześnie.
-A o czym? – był gotów na wszystko, ale nie na to, co
nadeszło.
-Masz dwadzieścia sześć lat, w tym roku dwadzieścia siedem.
Najwyższa pora, abyś znalazł kobietę, którą poślubisz i która da ci dziedzica i
następcę Alfy Klanu.
Aomine
cieszył się, że nic nie pije, bo teraz by się prawdopodobnie zachłysnął z
wrażenia.
-Ojcze, nie przesadzaj – burknął. –Jeszcze mam czas. Z
takimi rzeczami nie powinno się spieszyć.
-Wkrótce Alfą Wilków zostanie dwudziestosiedmioletni Beta,
niejaki Hyuuga Junpei – rzucił mu teczkę, do której spinaczem doczepione było
zdjęcie czarnowłosego mężczyzny w okularach. –Ma już kilkuletnie dziecko.
Hyuuga Hanako. Co prawda, ona nie zostanie Alfą, ale on już udowodnił, że może
mieć dzieci.
-Ojcze, ale… to sprawy Wilków, nie nasze. Też mogę mieć
dzieci i zapewniam cię, że nie mam problemów.
-Wiem, widziałem twoje ostatnie badania okresowe –
powiedział beznamiętnie, a Aomine zarumienił się lekko. –Ale wiem też, że przez
ostatnie pół roku z nikim nie byłeś.
-A czy to istotne? Czekam na kogoś właściwego.
-Kogoś właściwego – powtórzył, wyglądając przez okno na
ruiny. –Można czekać całe życie na kogoś „właściwego”, synu i nigdy się nie
doczekać. Jesteś przyszłym władcą naszego Klanu, nie masz prawa, nie, nie
prawa… nie masz przywileju czekać. Przygotowałem dla ciebie teczki trzynastu
kandydatek na przyszłą partnerkę. Są pod stolikiem.
-Chyba kpisz – Aomine poderwał się, gniewnie zaciskając
pięści. –Nie… nie poślubię żadnej kobiety i nie spłodzę z nią dziecka tylko
dlatego, że ty tego chcesz!
-Nie tylko ja, Daiki, nie tylko ja – jego ojciec westchnął
ciężko. –Cały Klan tego od ciebie oczekuje. Z tego, co słyszałem, Rada Lwów
również zaczyna wywierać presję na Akashi’ego. Niedługo pewnie i Tygrysy zaczną
się rozglądać za żoną dla Taigi.
-Nie. Nie, ojcze. Całe życie robiłem to, czego ty chciałeś,
ale nie, tego nie zrobię. Nie poślubię żadnej z nich!
-Nie denerwuj się – skarcił go łagodnie. –Nie ma potrzeby
się unosić. To normalna rzecz. Ja również w ten sposób poznałem twoją matkę.
-I jesteście małżeństwem tylko dlatego, że to wygodne
politycznie – warknął.
-Gdyby to było tylko wygodne politycznie, Daiki, rozwiódłbym
się z nią gdy dowiedziała się, że nie może mieć więcej dzieci – orzekł, cały
czas patrząc przez okno. –Ale nie wnikaj w nasze sprawy, synu.
-A ty możesz wnikać w moje? – prychnął. –Nie mam zamiaru
oglądać żadnej taczki ani żadnej kandydatki. Ja… kogoś mam!
Aomine
uznał, że ojciec teraz da mu spokój. Wystarczy, by kupić trochę czasu, aż do
momentu, gdy mężczyzna zajmie się innym tematem i odpuści ten.
-Masz kogoś? – jego ojciec odwrócił się od okna i spojrzał
na syna za zainteresowaniem. –Więc dlaczego nic nie mówiłeś? Dlaczego jeszcze
jej nam nie przedstawiłeś? Jak długo to trwa? Z jakiego Klanu pochodzi? Kim są
jej rodzice?
-Yy… - zagryzł wargę i westchnął ciężko. Nie przepuszczał,
że ojciec będzie drążyć temat. –To…to nie ona.
Jego ojciec zatrzymał się w pół kroku. Spojrzał na syna z
zaciekawieniem w oczach a Aomine z ulgą uznał, że nie ma w jego spojrzeniu ani
potępienia, ani pogardy.
-A więc to mężczyzna. Jeśli jest z któregoś z naszych
gatunków, nie powinno być problemu – wzruszył lekko ramionami. –Więc? Mów
dalej. Czy znam go z telewizji?
-To Omega!
-C-co? Omega? Zakochałeś się w Omedze? W mężczyźnie –
Omedze? – musiał mieć wszystko jasno określone.
-Tak – zaczął mówić szybko. –W Omedze. Ma na imię K-Kise!
Jest odważny i… i bardzo ładny. Uratowałem go z Hodowli. I tak jakoś wyszło.
Teraz
ojciec zabroni mi związać się z Kise, ja teatralnie strzelę focha i wyjdę,
odezwę się za jakiś czas, że niby mi przeszło, ale wciąż będę się dąsać przy
takich tematach, pomyślał, z uznaniem dla swojego sprytu.
Myślał, że
jego plan wypali, kiedy jego ojciec siadał w fotelu naprzeciwko i splatał palce
ze sobą, by oprzeć na nich brodę i przyjrzeć mu się dokładnie. Wystarczyło, że
zadarł nos i pokazał, że jest pewny swojego, żeby mężczyzna westchnął ciężko.
-No dobrze, Daiki. Jeśli to jest to, czego ty chcesz, ani
ja, ani mama nie staniemy na drodze do twojego szczęścia. Dopilnuję i użyję
wszystkich moich wpływów, żeby do momentu, aż Kise-kun skończy Kurs Partnera,
nie dowiedziały się o nim media. Chciałbym go jednak poznać jak najszybciej. W
przyszłym tygodniu do was przyjadę. Cieszę się, że kogoś masz, synku.
O
cholera.
Riko z
gracją odstawiła filiżankę na spodek i spojrzała na papiery przed sobą. Siedziała
nad nimi od kilku godzin i niezależnie od tego, jak się w nie wczytywała, jak
próbowała na nowo zrozumieć ich treść czy czytać między wersami, wszystko było
jasne i klarowne. Oficjalne śledztwo, które zleciła tokijskiej policji, nie
przyniosło żadnych rezultatów. Zarówno w podziemiach, jak i w ruinach, nie
odnaleziono żadnego śladu Omeg, nawet tych bezpańskich. Obszerny raport,
napisany przez profesjonalistę, nie pozostawiał cienia wątpliwości i jasno
mówił, że wszystkie jej domysły są tylko domysłami i wyssanymi z palca
bzdurami. Brakowało tylko tego, żeby na samym końcu nazwał ją smarkatą panienką
z dobrego domu, która węszyła tam, gdzie nie trzeba.
Dla
porównania, Riko obok tego raportu położyła teczkę z tym, co udało się zdobyć
prywatnemu detektywowi, póki stać ją było na jego zatrudnianie. Nielegalne puby
i kawiarnie w opuszczonych tunelach, w zdemolowanych stacjach metra bary bez
koncesji, sprzedające narkotyki i inne używki. Burdele niemal w każdym
zagłębieniu tuneli, gdzie można było kupić Omegę na godzinę lub mniej, za
niewielką kwotę. Zdjęcia Omeg, o które nikt nie dba, które nie mają opieki
medycznej ani prawnej. Kto stał za tym wszystkim, kto to ukrywał przed światem?
Kto zdobywał na tym pieniądze?
-Riko, skarbie – jej ojciec zapukał, nim wszedł do pokoju.
Riko szybkim ruchem zebrała teczki i schowała je do swojej torebki, uśmiechając
się do ojca.
-Tak?
-Dzwonił do mnie czteroo…Hyuuga-kun dzwonił. Mówił, że nie
może się do ciebie dodzwonić, a to coś pilnego. Prosił, żebyś do niego oddzwoniła.
-Jasne, już to robię. Dziękuję.
Młoda
kobieta wyjęła swój telefon z dna torebki (szukała go dobre kilkanaście minut)
i faktycznie, miała kilka nieodebranych połączeń. Poczuła się głupio;
zapomniała włączyć dźwięk w telefonie, kiedy wieczorem wrzucała go do kieszeni
torby. Szybko wybrała numer Hyuugi i przyłożyła telefon do ucha. Swego czasu,
by opłacić detektywa, sprzedała swój komunikator z hologramem i musiała
korzystać ze starszych modeli.
Czekając,
aż jej narzeczony odbierze, spojrzała na swoją prawą dłoń, gdzie na serdecznym
palcu widniał drobny, ale elegancki i uroczy pierścionek zaręczynowy, który
wręczył jej Hyuuga. Wspólnie go wybrali; mężczyzna nalegał na coś bardziej
okazałego, ale Riko bałaby się go zgubić. Poza tym, nie lubiła obnosić się
biżuterią, a ten naprawdę się jej podobał.
-O, wreszcie cię złapałem, Riko – Hyuuga wydawał się być
zdyszany, gdy z nią rozmawiał. Przechyliła lekko głowę, chociaż nie mógł jej
teraz widzieć.
-Co się stało? – zapytała, wsłuchując się w jego szybki, niespokojny
oddech.
-Moi rodzice mieli wypadek samochodowy. Nic poważnego –
dodał szybko, żeby jej nie denerwować – ale muszę po nich jechać do Sapporo.
Jest ze mną Izuki.
-Dobrze – powiedziała powoli. –Cieszę się, że nic im nie
jest – dodała, uśmiechając się lekko. –I rozumiem, że nie zdążysz na nasze
dzisiejsze spotkanie.
-Tak, przepraszam. Izuki, zerknij na mapę, gdzie mamy
zjechać – burknął w tle, a Riko usłyszała szum i dźwięki rozkładanego papieru.
–Riko, mam do ciebie ogromną prośbę.
-Słucham cię.
-Nie zdążę odebrać Hanako z przedszkola i nie mam kogo
prosić, aby się nią dzisiaj zajął, skoro jest ze mną Izuki. Mogłabyś się nią
zająć? Ona ma klucze do domu, więc jedźcie do mnie. Dobrze się pozamykajcie –
dodał. Riko miała warknąć, że przecież jeszcze się nie zgodziła, ale wiedziała,
że sytuacja jest poważna, a Hyuuga jest zdenerwowany.
-Okej. Podaj mi adres jej przedszkola – sięgnęła po długopis
i kartkę, by zanotować to, co mówił jej narzeczony.
-Dzwoniłem tam i prowadząca wie, że ty odbierzesz moją
córkę. Nie musisz się z nią uczyć, jedzenie jest w lodówce, wystarczy podgrzać,
Hanako na kolację je teraz płatki czekoladowe z mlekiem, tym czerwonym nie
żółtym, żółte jest do kawy – dyktował jej na jednym oddechu. –Powinna iść spać
przed dwudziestą drugą i wstać o siódmej, żeby zdążyć na poranne zajęcia.
Powinniśmy wrócić w nocy, więc zajmę się tym, ale gdybyśmy nie zdążyli, to jej
ubranka są w szafie i..
-Hyuuga-kun, jestem dużą dziewczynką, ale kiedyś byłam małą
i umiałam się ubrać. Poradzę sobie – zapewniła go. –Hanako będzie ze mną
bezpieczna, spokojnie. A teraz skup się na drodze i pozdrów swoich rodziców,
gdy już tam dotrzesz – poprosiła.
-Okej. Uff, okej. Dobra. To do zobaczenia w nocy. Och, Riko
– dodał, nim zdążyła się rozłączyć. –W gościnnym pokoju łóżko nie jest wygodne,
ja tam pójdę w nocy. Ty śpij u mnie.
Po tych
słowach się rozłączył, a Riko poczuła rumieniec na policzkach i cieszyła się,
że nikt go nie widzi. Dotychczas nie afiszowali się ze swoim związkiem, ani
nijak do siebie nie zbliżyli, nie licząc specjalnych zdjęć do wywiadów albo
krótkich filmików. Hyuuga nawet nie pocałował jej w usta, nawet nie wtedy,
kiedy kupili pierścionek i w zaciszu domu klęknął, jak nakazywała tradycja i
wsunął jej go na palec. Jedyne, co zrobił, kiedy wstał, to przytulił ją do
siebie. A Riko lubiła, gdy ją przytulał; był zawsze ciepły i pachniał
przyjemnie i uspokajająco. Dlatego teraz nie mogła doczekać się tego, jak
zwinie się pośrodku jego łóżka i wtuli nos w poduszkę, by przez całą noc
bezkarnie móc go wąchać.
Pokręciła
przecząco głową, odpędzając te myśli. Powinna zachowywać się poważnie, jak
przystało na sytuację, a nie fascynować się zapachem Hyuugi. Poza tym, musiała
się pospieszyć, jeśli chciała zdążyć na czas i odebrać Hanako z przedszkola.
Wszystkie swoje grzeszne myśli zwaliła na zbliżający się okres, poza tym, to
chyba normalne, była zdrową kobietą i powinna myśleć o mężczyźnie, który
zostanie jej mężem.
-Cholera, już tak późno? – złapała torebkę i telefon, po
czym zerwała się na równe nogi. Za dwadzieścia minut powinna być w przedszkolu
Hanako.
Nim
znajdzie się w łóżku swojego mężczyzny, powinna zaprzyjaźnić się bliżej z nie
tylko jego, ale i wkrótce również i jej córką.
W rozdziale wykorzystano piosenkę „All star” (Smash Mouth)
oraz „A Mhaighdean Bhan Uasal (Noble Maiden Fair)” (Emma Thompson & Peigi
Barker, z filmy „Brave”).
Och Ao, Ao, co z tego, że wrogów trzymasz blisko, skoro i tak będą konspirować przeciwko tobie? Powtórz to tatusiowi ^-^
OdpowiedzUsuńPFFFF CHCIAŁABYM ZOBACZYĆ MINĘ OJCA AO, KTÓRY SIĘ DOWIEDZIAŁ O TYM, ŻE JEGO SYN ZAKOCHAŁ SIĘ W OMEDZE HAHAHA
Ooo panie. To będzie piękne.
Chciałabym okno z widokiem na ruiny miasta. W których ktoś znika *kaszelek*cholera*kaszelek*.
No i myśl Ao, to, że strzeli focha, popłakałam się prawie XD Taaak Ao, masz dwadzieścia siedem lat, tak trzymaj XD [O cholera, to tyle co mój bro...]
Riiiikooooo tęskniłam ♥ wpychaj nosek, będzie fajnie!
Chcę już zobaczyć jej interakcje z Hanako <3 www, małe wilczki.
Hmm, Rikuś węszy. Podoba mi się to. Ale to prawdopodobnie źle się skończy ;__; cholera.
NIE WIERZĘ, ŻE IZUKI NIE RZUCIŁ JAKIMŚ SUCHAREM, ewentualnie rzucił, ale to już jak Hyuuga się rozłączył XD
Tak Ri, zwal to na okres ~
I Kagetora <3 też tęskniłam. I wieczne hejty na Hyuu, achhh, kocham ♥
Hehe. Ao o tym nie myśli, bo i tak by ich pokonał xD Ale instynkt samozachowawczy, szczatkowy, bo szczątkowy, ale posiada xD
UsuńNo na pewno był zdziwiony. Może nawet bardziej niż zdziwiony. Może bardziej niż zszokowany xD Noo a widoczek z okna ma ładny, też bym taki chciała, ale cóż. Ja widzę pole. Tutaj nikt nie znika.
XD Ej wiek w metryczce nie przekłada się na dojrzałość, pls. Spójrz na mnie.
Riko jako mama będzie przeurocza xd I ta kołysanka, unf unf. UNF.
I masz rację, dobrze się to nie skończy, bo podpadnie paru takim *kaszelek* złym chłopcom *kaszelek*.
XD Chciałam jakiś suchar, ale nic mi nie przyszło do głowy xD
XD Kagetora też nie dorasta xd
PS. Pierwszy kom od dawna bez booty face! Tak trzymać!
Okrwawiona, zadrapana pantera. Tak. Tak bardzo tak.
UsuńChwila ciszy z takim "w którym momencie wychowywania popełniłem błąd?".
Skąd wiesz? ( ͡° ͜ʖ ͡°) To ja ich porywam, ale dlatego, że są porwani, nikt o nich nie wie, że kiedykolwiek istnieli i ZOSTALI porwani.
Nawet nie śmiem przekładać wieku na dojrzałość XD
BAD BOYS, BAD BOYS, WHADDYA GONNA GO, WHADDYA GONNA DO WHEN THEY COME FOR Y O U *rap intensifies, budynki płoną, Hanamiya robi headbang, a reszta Kirisaki przytupuje do rytmu*
"No ty to chyba potrzebujesz mapy, ale do jej serca"
"IZUKI CICHO BĄDŹ"
PS. fucking called it ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Sexy pantera raz proszę.
UsuńPorwaniocepcja, lol xD
Kirisaki są złymi chłopcami, ale są gorsi od nich ^^ Heheszki.
IZUKI DAMARE. Chociaż still, najlepszy tekst do HyuuRiko to canonowe - powtarzam, CANONOWE - "Make a clutch shoot to her heart" Koganei'a. Jak ktoś mi powie, że HyuuRiko nie są canonem i że Seirin ich nie shipuje to tam są drzwi.
XD Będzie mi tego brakować jak wyjedziesz ~
Ao się wrąbał, Ao się wrąbał!
OdpowiedzUsuńHue hue hue!
Już widzę to zakołopotanie Kisi jak mu Ao powie, że ma zostać... jego żoną? XD
Aominecchi no Baka!
xD sorki, ale stres ze mnie schodzi TT.TT jutro idę pierwszy raz do pracy (płakła srogo)
HyuuRiko też cukier, Riko wąchająca pościela Juna xD
Teraz plz KagaKuro, Matko boska Searciowa ;)
Pozdrowionka i alfowej weny życzy :D
Wpadł jak jagódka w kompocik *złapaliście, JAGÓDKA? Jestem taka zabawna*
UsuńNoo, zona, żoną xD W sumie wiesz, zakłopotanie zakłopotaniem, ale czaisz ten awans społeczny z zapuszczonej, bezpańskiej Omegi na żonę Alfy? XD
Jak tam praca? Gdzie wgl pracujesz? :)
HyuuRiko to zawsze cukier xd Nie wiem, czy bd KagaKuro jutro, bo w odcinku będzie dużo HR i mnie ciśnie na HR <3
Mam karę, ale ukradłam telefon, może nikt nie zauważy. KOMENTARZ WAŻNIEJSZY.
OdpowiedzUsuńWIĘC WRACAM! *w tle trąbki, bębny, gitary i inny tego typu szit*
Tak do poprzednich: AKASHI TEN TEKST O MIDORIMIE LEŻĘ I NIE WSTAJĘ XD
Mukkun! Murochin! MuraHimu! *Rozpływa się*
A tak do tego:
Ao w koszuli. Czekaj. *Krwotok* Już okej.
Relacje z moim ojcem mam takie same, pomijając szukanie narzeczonego ._.
GENIALNY PLAN
PFFFFF HAHAHA TO BYŁO TAKIE PRZEWIDYWALNE xD Aho ty nie myśl lepiej, bo widzisz jak to się kończy xD LEGŁAM xD
Riko detektyw B|
Wszyscy wiedzą, co pan chciał powiedzieć, panie Aida. CO SIĘ POWIEDZIAŁO TO SIĘ NIE ODPOWIE. Wait. Co?
OMATKOWYPADEK ale żyją, okej.
Jakbym słyszała ciocie, jak jechała do marketu a kuzynka się miała budzić ._.
Biegnij Riko, po twoją przyszłą córeczkę <3
Dobra, więc do następnego (chyba) :D
Ohohoh, za co karę? :O Ale cieszę się, że wróciłaś! :*
UsuńAkashi jest tak samo zabawny jak ja, hio hio hio.
MuraHimu zawsze na propsie, lubię Was rozpieszczać xD
Co do ojca, to się ciesz, że wgl masz ;) Relacje jak relacje, i tak zazdroszczę... :(
No błagam, co dobrego może wyniknąć z myślącego Aomine? XD
Ugh, mnie też zawsze zostawiali z dziećmi, nie lubię tego ;A;
Będę czekać, aż wrócisz ^^
Hej,
OdpowiedzUsuńOch chciałabym widzieć minę ojca Aoime jak ten mu mówił, że zakochał się w mężczyźnie i do tego w omedze, Riko zleciła śledztwo, dwa źródła i się wykluczają
Multum weny życzę…
Pozdrawiam serdecznie Basia
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniale, chciałabym zobaczyć minę ojca Aoime jak ten mu mówił, że zakochał się w mężczyźnie i to jest omega, była by bezcenna, Riko zleciła śledztwo, no i dwa źródła i się wykluczają nawzajem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga