Aomine nie
mógł się oprzeć i co jakiś czas zerkał w lusterku na zasmuconą Omegę, która
siedziała z tyłu. Blondyn przykładał dłoń i czoło do szyby, ale nie ekscytował
się już niczym, co mijali. Na swój sposób współczuł mu; chłopak właśnie stracił
swój jedyny dom i jedynego przyjaciela, czyli jedyne pewne rzeczy w jego
krótkim i bolesnym życiu. Bezradnie spuścił uszy i podkulił ogon, tęsknie
wypatrując czegoś za oknem. Aomine chciał go pocieszyć, ale nie wiedział, jak.
W końcu dzisiaj zacznie się jego nowe życie, będzie miał pana, który zadba o
niego lepiej niż Hodowca. Powinien tryskać energią i się cieszyć!,
pomyślał, zaciskając dłonie na kierownicy.
W milczeniu
dojechali do jego domu. Wysiadł z auta i pomógł Kise wydostać się z tylnego
siedzenia. Zanotował w myślach, żeby oddać samochód do generalnego czyszczenia
po wizycie Omeg; nie chciał żadnych pluskiew i innego robactwa. Swoją drogą,
powinien Kise również wykąpać.
Same kłopoty.
-Chodź – powiedział, ciągnąc go za sobą.
Kise
przyjrzał się budynkowi, który prawdopodobnie stanie się jego nowym więzieniem.
Była to dosyć duża willa, otoczona wysokim płotem; domyślił się, iż jego nowy
właściciel lubi i ceni swoją prywatność. Za willą znajdował się ogromny ogród,
teraz przysypany lekko śniegiem i opustoszały.
Sam budynek
miał co najmniej dwa piętra, a z miejsca, w którym stał, Kise dostrzegł taras
wychodzący na ogród. Widać było, że Aomine Daiki nie jest byle jaką Alfą, a
majętnym człowiekiem. Ciekawe, gdzie będzie mieszkał on. W piwnicy? W tej
altance? A może dostanie budę gdzieś na zewnątrz?
-Chodź – powtórzył Aomine, łapiąc go za nadgarstek.
–Satsuki, oi, wróciliśmy! – ryknął, gdy przekroczyli próg. Kise niemal się roztopił,
czując ciepło, jakie go otoczyło. Znów zaczął się ciekawie rozglądać, wiedząc,
że musi zapamiętać jak najwięcej szczegółów.
-Najwyższa pora, Dai-chan i… a kto to?
Kise
nieufnie fuknął na obcą Omegę i cofnął się o krok, poruszając nerwowo uszami. Dziewczyna
była z pozoru niegroźna, ale pachniała Alfą. Czy to kochanka Aomine? Jej
pozycja w domu musiała być wysoka, wyglądała bowiem na zdrową i zadbaną.
-Kise Ryouta. Z tamtej Hodowli – wyjaśnił, ściągając buty i
rzucając je byle jak pod ścianę. –Jego właściciel miał go właśnie zabić, ale
ja, tak, dobrze słyszysz, ja go uratowałem – stuknął się dumnie
palcem w pierś.
-Ojej, biedactwo, pewnie jesteś głodny – Momoi całkowicie
zignorowała Alfę i podeszła do Kise. –Zachudzony jesteś. Nie karmili cię, co?
Chodź, zrobię ci coś do je…
-Nie. Otrujesz go, Satsuki – Aomine prychnął. –Każ
Sakurai’owi zrobić kolację. A ty chodź ze mną – skinął na Kise. –Wykąpiemy cię.
Omega
nastawił się psychicznie na kąpiel. Nie lubił tego; skóra cierpła mu na samą
myśl o zimnej wodzie, a Alfa zapewne zmusi go też do zanurzenia głowy w jakiejś
misce. Znów będzie mu zimno…
Dlatego był
smutny, kiedy weszli do przestronnej łazienki. Miejsce samo w sobie mu się
podobało, zwłaszcza połączenie ciemnych płytek z białymi urządzeniami sanitarnymi.
Podobała mu się ogromna wanna i prysznic w rogu, który wyglądał tak, jakby mógł
pomieścić kilka osób. Ciekawe, jak długo muszą grzać wodę, aby móc się
spokojnie wykąpać?
-Rozbierz się – polecił, zakładając ręce na piersi.
Kise
westchnął ciężko i pozwolił kocu opaść. Nie chciał się rozbierać, ale też nie
chciał znów sprzeciwiać się Alfie. Zwłaszcza, że w perspektywie czekał go
posiłek. Cokolwiek, może być nawet woda po myciu garnków, będzie dobre. Nauczył
się jeść byle co, tak, aby przetrwać.
Aomine
patrzył z niecierpliwością, jak Omega się rozbiera. Satsuki miała rację,
chłopak był zdecydowanie zbyt szczupły. Na jego ciele widać było rany, zarówno
zabliźnione, jak i świeże. Midorima powinien mu się przyjrzeć, zwłaszcza temu
brzydkiemu rozcięciu na dole pleców.
-Masz usunięte jakieś organy? – zapytał, łapiąc go za ramię
i patrząc na niedbale założone szwy.
-C-co? Nie – zaprzeczył szybko. Nerwowo poruszył ogonem, a
potem wcisnął go między swoje uda. Nie podobał mu się wzrok Aomine. –T-to kara
za to, że ukradłem jedzenie ze spiżarki. Bat wciął się za mocno.
-Dziwne. Na swój sposób jesteś ładny, a Hodowca cię
okaleczał?
-M-my nie byliśmy na normalną sprzedaż. My mieliśmy zabawiać
klientów – wyrzucił z siebie. –M-moją siostrę jednak ktoś kupił.
-I ty miałeś teraz zabawiać klientów – dokończył Aomine,
wpychając go do kabiny prysznicowej. Odkręcił wodę i uśmiechnął się lekko,
widząc, jak Omega zaciska oczy i usta, jakby miał zanurkować.
Kise
nastawił się na kontakt z zimnem, ale ten nie nastąpił. Otworzył oczy i
przyjrzał się podejrzliwie ciepłej wodzie.
-Za zimna? Ja zawsze biorę tę – Aomine lekko wzruszył
ramionami, stojąc w bezpiecznej odległości od prysznica. –Woda, temperatura 35
stopni – polecił, a prysznic lekko piknął i Kise westchnął z rozkoszy, kiedy
gorąca woda spłynęła po jego ciele.
-Magia – szepnął. –Jak długo musieliście to grzać,
Aomine-sama?
-Wystarczy Aomine – westchnął. –Grzać? To jest w rurach. Od
razu jest ciepła.
-Naprawdę? – zastrzygł radośnie uszami.
-Taaak. Tam masz żel, umyj się – pokazał mu palcem butelkę
na półeczce.
Przez
kolejnych kilka minut, Aomine wpatrywał się w Kise, który bezradnie próbował
się umyć. Omega rozsmarowywała po sobie żel, który po nim spływał. W końcu Alfa
westchnął ciężko i zaczął się rozbierać. Widząc to, Kise pisnął i wtulił się w
róg kabiny.
-J-ja n-nigdy nie…
-Co? Nie myłeś się? Widać – burknął, rozpinając spodnie i
zsuwając je z siebie wraz z bokserkami. Był świadom spojrzenia Kise, które
prześliznęło się po jego ciele.
-J-jesteś duży, panie…
-No raczej – uśmiechnął się dumnie. Wszedł pod prysznic i
potrząsnął głową, pozwalając pojawić się swoim zwierzęcym atrybutom. –No już.
Chodź tu.
Kise drżał,
ale przysunął się bliżej, obejmując się ramionami i kładąc uszy płasko na
głowie. Bał się utraty niewinności i związanego z tym bólu, ale jeśli Aomine
będzie zadowolony, to może, może pozwoli mu zostać…i może znów zobaczy
Kuroko…
-Czego się trzęsiesz? Nie puszczę wrzątku, bo nie lubię –
Aomine wyjął mu żel z drżących palców i wylał go na swoje dłonie. –Nie podnoś
głowy.
Delikatnymi,
jak na niego, ruchami zaczął myć jego jasne włosy. Kise fukał i prychał, ale
podobało mu się tarcie i mocne, ale łagodne ruchy palców Aomine. Alfa porządnie
wyszorował jego głowy, a potem spłukał je letnią wodą.
-Odwróć się, umyję cię. Ostatni raz – dodał, trąc plecy Kise
szorstką gąbką.
Tak, jak
podejrzewał. Omega był naprawdę ładny. Niemal tak wysoki jak on, ale
szczuplejszy, miał też węższe biodra i mniej umięśnione nogi. Jego jasna skóra
gdzieniegdzie ozdobiona była pieprzykami, a na biodrze miał znamię w kształcie
gwiazdki. Gdyby urodził się w normalnej Hodowli, może nie byłby towarem
ekskluzywnym, ale zarobiłby na swoje utrzymanie.
Aomine
przysunął się bliżej niego i dotknął gąbką brzucha Kise. Chciał parsknąć śmiechem,
czując, jak Omega sztywnieje i piszczy cicho.
-Spokojnie – czubkiem swojego ogona musnął jego udo. –Musisz
mi ufać, Kise – zamruczał. –Jestem twoim Właścicielem.
-W-wiem…
Dlatego
Kise był przerażony; gdyby Aomine oparł go teraz o ścianę i wziął, ostro i
brutalnie, nie mógłby nawet płakać. Omegi powinny oddawać się chętnie i
zaspokajać każdą potrzebę i zachciankę swojego właściciela. Ale on się bał, tak
bardzo bał, chociaż jednocześnie zapach Aomine uspokajał go.
-Masz mi ufać. Już, teraz – polecił, wsuwając drugą dłoń
między uda Kise. Blondyn odchylił głowę do tyłu, ulegle odsłaniając swoje
gardło. Aomine widział jednak, jak buntowniczo zaciska wargi i pięści. –Boisz
się? – szepnął mu do ucha.
-T-tak.
-Czego? – powoli przesunął palcami po jego męskości, czując,
jak organ budzi się do życia. A więc Omega, mimo przerażenia, czuł też
podniecenie. –Nie zrobię ci krzywdy. Dlatego masz mi ufać.
-N-na zaufanie trzeba sobie za-zasłu… - Kise chrząknął, nie
kończąc myśli. Nie mógł pyskować. Musiał robić dobre wrażenie, podporządkować
się i czekać na okazję…
-Zasłużyć? Nie pozwoliłem cię uderzyć, zabić, kupiłem cię i
zabrałem do mojego domu. To za mało?
-N-nie, panie – wymamrotał, spuszczając wzrok. –Jesteś moim
Właścicielem. Ufam ci – skłamał, o czym Aomine wiedział.
Nie drążył jednak tematu. Skończył mycie Omegi i wytarł go
dokładnie, owijając głowę Kise ciemnym ręcznikiem. Pomógł mu również założyć
bawełniane spodnie i granatową koszulkę. Chłopak cały czas obserwował go
czujnie, a Aomine miał wrażenie, że wystarczy chwila, by rzucił się do
ucieczki.
-Chodź. Mój kucharz już pewnie zrobił coś do jedzenia.
Nakarmimy cię, a potem opowiesz mi więcej o Hodowli.
W innym
rejonie Tokio, sąsiadującym bezpośrednio z ziemią Akashi’ego, znajdowało się
terytorium klanu Seirin, na którego czele od wieków stał Alfa Wilków, Aida. W
tym pokoleniu, nieszczęsnym dla wilków, był to Kagetora Aida. Wpierw przegrali
batalię o ziemię z Niedźwiedziami i stracili dochodowy kawałek, potem Kagetora
podjął kilka złych decyzji, przez które jego firma straciła płynność finansową
i wkrótce groziło jej bankructwo. Jakby tego było mało, nigdy nie doczekał się
syna, jedynie córki, która mimo iż nosiła zapach Alfy, nie mogła nią zostać.
Kagetora
wiedział, że linia jego rodu właśnie się skończyła. Mimo to nie poddawał się i
wciąż szukał nowych sposobów wyjścia z kryzysu, był w końcu Alfą i opiekunem
całej watahy. Całe Seirin darzyło go szacunkiem i podziwem, nie mógł ich
zawieść. Dostał propozycję sprzedania Riko nowemu Alfie Niedźwiedzi, niejakiemu
Kiyoshi’emu Teppei’owi, ale nie chciał, by córka wpadła w łapy innego gatunku.
Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że może nie mieć wyboru. Gdyby tylko
pojawiła się inna szansa…
-Papo? – do jego gabinetu, jak zawsze bez pukania, weszła
jedyna córka Kagetory, Riko.
Była młodą
Wilczycą, dopiero niedawno skończyła studia. Niewysoka, drobna, o szczupłym
ciele, nosiła krótko ścięte włosy i wygodne, niekoniecznie eleganckie ubrania.
Riko stanowiła dumę i chlubę Kagetory, oczko w jego głowie. Żałował, że nie
może przekazać jej do rąk imperium, a jedynie długi i hańbę.
-Tak, skarbie? – zapytał, odkładając okulary i trąc palcami
zmęczone oczy.
-Przyszedł wujek Hyuuga, powiedział, że ma coś ważnego do
powiedzenia – zaanonsowała. By obciąć wydatki w firmie, to ona była sekretarką.
–Zrobić wam kawę?
-Poproszę. I zawołaj go – dodał, wsuwając teczkę z wyciągami
z kont bankowych pod książkę.
On i Arata
Hyuuga byli przyjaciółmi jeszcze od szkoły średniej. Byli nawzajem swoimi
świadkami na ślubie, dzielili się radami na temat wychowywania dzieci; Kagetora
zazdrościł mu tego, że ma dwóch synów, chociaż nie oddałby swojej córki. Ale
gdyby miał syna, nie martwiłby się o przyszłość Riko…
-Hej, Tora – mężczyzna wszedł do środka, niosąc ze sobą
świeży, silny zapach Bety Wilka. Był tego samego wzrostu co Kagetora, ale
zdawał się być mniejszy, głównie dlatego, że okazywał mu szacunek i cały czas
miał lekko opuszczoną głowę (nawet mimo tego, że byli przyjaciółmi). –Wyglądasz
jak gówno.
-Dzięki – zaśmiał się, pokazując mu, żeby usiadł. Nie pytał
nawet; od razu nalał whisky do szklanek i podał mu jedną, nim sam usiadł. –Co
cię do mnie sprowadza?
-Nie będę owijał w bawełnę – wyciągnął z neseserka złożone
na pół kilka kartek. Podał mu je, a Kagetora niechętnie wziął je do ręki. –Bunt
w Seirin. Wataha sypie się od środka. Coraz więcej osób uważa, że musisz odejść
od władzy i oddać ją komuś innemu.
-Riko…
-Riko-chan nie wchodzi w grę – machnął lekko ręką. –Wiem, że
jest mądra i urodziła się, by prowadzić Watahę, ale jest kobietą. Wiesz, że nie
będą jej słuchać.
-Dlaczego mi to mówisz? – Kagetora dobrze znał odpowiedź,
ale chciał ją usłyszeć, chciał mieć stuprocentową pewność.
-Bo Rada przyszła do mnie i ofiarowała mi status Alfy. Chcą,
żebym poślubił Riko-chan i przejął władzę w stadzie – powiedział spokojnie
Arata, patrząc na przyjaciela znad szklaneczki whisky. –Mówię ci to, bo chcę
grać fair.
-Jesteś… mógłbyś być jej ojcem – Kagetora dotknął palcami
skroni; bolała go głowa na samą myśl, że musi przehandlować córkę. Beta Wilków
wciąż był jednak lepszą opcją niż Alfa Niedźwiedzi. –Na litość bogów, jesteś
jej ojcem chrzestnym i najbliższym wujkiem. Ja wiem, że to jedyna nadzieja,
żeby władza pozostała częściowo w moim rodzie i…
-Daj mi skończyć – Arata przerwał mu i odstawił szklankę na
stół. –Powiem ci wprost. Kocham swoją żonę tak bardzo, że nie ma mowy, żebym
wziął kolejną. Poza tym, to nie uratuje twojej firmy i ciebie.
-Nie myślę teraz o sobie – Kagetora zaśmiał się gorzko.
–Najważniejsza jest Riko. Jeśli zbankrutuję, a w sumie już to zrobiłem, ona,
bez męża lub brata, tak jak ja, stanie się Omegą. I wiesz, co ją wtedy czeka.
Gwałt. Kto da więcej, kto da mniej;
stanie się ich zabawką – zacisnął palce tak mocno, że szklanka niemal pękła mu
w dłoni. –A ja nie będę mógł nic zrobić. Alfa Niedźwiedzi chce ją kupić i
poślubić, ale nie wyobrażam sobie połączenia naszych klanów… I jej w jego
łapach, nie znam tego człowieka, on mógłby ją…
-Nim popłyniesz dalej w tę mroczną i straszną wizję,
wysłuchaj mnie do końca, Tora. Sprzedaj Riko-chan mnie. Nie dla mnie, ja jestem
za stary na bycie Alfą – dodał szybko, widząc jego minę. –Dla Junpei’a. Jest w
odpowiednim wieku do małżeństwa, jak dobrze wiesz, był wychowywany w
najlepszych miejscach. Jeśli przejdzie kurs na Partnera i poślubi Riko-chan,
oboje mogą stanąć na czele Watahy. Riko-chan będzie bezpieczna, a ludzie
zadowoleni, bo chociaż nie ja, ale mój syn będzie teraz Alfą – dokończył.
-T-to…
-To dobra propozycja – wtrącił mu się w słowo. –Poza tym,
moja firma wejdzie w spółkę z twoją. Spłacę twój dług i pomogę odzyskać
stabilność.
-Gdzie jest haczyk? – zapytał podejrzliwie.
-Nie ma – Arata wzruszył ramionami. –Dostanę to, na czym mi
zależy. Mój syn zostanie Alfą, a po nim jego syn, a mój wnuk i tak dalej. Poza
tym – westchnął lekko – Junpei potrzebuje teraz kobiety przy sobie. Samotne
wychowywanie dziecka…
-Nie zgodziłem się jeszcze – Kagetora zaczął się podnosić.
Faktycznie, oferta była dobra, ba, była najlepszym sposobem, by poradzić sobie
z problemami. Ale sprzedać własną córkę?
-Ale ja się zgadzam – Riko weszła do gabinetu, zaciskając
dłonie na rąbku sweterka. –Słyszałam całą rozmowę. Poślubię Junpei’a i pomogę
mu zostać Alfą. W-w końcu to nic wielkiego, prawda, papo? – spojrzała na niego
hardo. –Znamy się całe życie. Na pewno ja i Junpei… jakoś się dogadamy.
W rozdziale wykorzystano piosenkę „Blink” (Reviev) oraz
„Do Or Die” (Papa Roach).
O Boże. O Boże, o Boże, o Boże, Kisia w domu Ao.
OdpowiedzUsuńNa początku powiem, że ładnie uchwyciłaś jego profil, gdy siedzi w samochodzie i jest taki przybity, bidulek. A zaraz potem parska na Momoi, bo nie wie, kto to jest, co się dzieje i z czym się to je. Biedaczek, tak nagle wrzucony do świata Alf ;;;;
MOMO WYGRYWA TEGO FICA. ZASŁUGUJE NA ZŁOTĄ KORONĘ I SWAGOWE OKULARY, TOŻ TO KSIĘŻNICZKA ♥
Opis Kisiałka biorącego prysznic mnie rozczulił. Omfg, całe życie myć łepek w misce wody, a tu nagle dostaje po twarzy prysznicem, z ciepłą (!) wodą. Zaprawdę, magia.
AOMINE, NIE POMAGASZ MU, OMFG, ŁAPY PRZY SOBIE [a przynajmniej na razie, dopóki się nie przyzwyczai do ciebie >___>].
BIEDNY KISE O MÓJ BOŻE.
Ale serio, przez chwilę myślałam, że wycięłaś mu nerkę omfg.
KAGETORA I RIKO DOSTALI SWOJE PIĘĆ MINUT, YAYYYY!!! Ale Arata mnie rozwalił na łopatki swoim powitaniem, tak, tak, jeszcze zdanie wyżej mówiłaś jaki to szacuneczek i wgl, główka w dół, pierś do przodu i idziemy, a tu pierwsze zdanie jakie wypowiedział: "Wyglądasz jak gówno". Ayu, wygrywasz Nobla, który miał być przeznaczony DiCaprio.
No oczywiście, że będziecie się dogadywać! I kto wie, może będą małe Wilczki nawet CC:
*O JEZU OSCARA
UsuńKisia sobie poradzi xd raz, że jest zdolny, dwa, że teraz ma nie tylko Aomine, ale też Momoi :D Teheheh, kocham Momoi która ciśnie z Aomine <3 On jest takim wdzięcznym tematem do żartów :D I nawet nie wie, ze ktoś się z niego śmieje xD
UsuńA gdzie tam, Kisia jest zdrowy xd Haha, prysznic xd pomyśl, co będzie, jak Ao pokaże mu jak korzysta się z wanny z hydromasażem xD Kisia bd jak Haru XD
NOBLA. DO TERAZ Z TEGO RŻĘ. Haha. Nobla xD Ale wiesz, mową niewerbalną, ciało reaguje instynktownie. A werbalnie Arata wiedział, na ile może sobie pozwolić ;)
Już są małe Wilczki :D Sztuk jeden :D
Duet Kisiel i Momo, coś niszczycielskiego dla Ao, toż to będzie cyrk na kółkach XD
UsuńO jaaa, też bym nie wychodziła z takiej <3
CICHO, BYŁO PÓŹNO >:V Nobel, Oscar, kija wie, prawie to samo :T prawie.
Arata i Kage to najlepsi przyjaciele, a najlepszy przyjaciel zjedzie cię tak, że jeszcze za to podziękujesz :'))))
Heha ~ ale kto wie, może będzie więcej ~~~
Biedny Ao... ale pomysl o duecie Alex i Kuroko... :3 Kagami ma równie przerąbane XD
UsuńNikt by nie wychodził <3 Wylezałabym i wygrzała swoje stare kości ^^
Haha xD Taaaak xD Albo Złota Malina, jak już szaleć, to szaleć XD Byleby nie Nagroda Darwina xD
Hoohohoh, ile wilczyca moze mieć w jednym miocie? 3-4? XD
Złota Malina, płaknęłam.
UsuńKsiążka mówi, że w jednym miocie może być 4-7 młodych, ale czasami zdarza się do 12, WIĘC WIESZ XDD
Hyuuga calm yourself ;__;
UsuńNie ma to jak laptop klejony taśmą i nie działające komentowanie z telefonu, jej.
OdpowiedzUsuńSmutna Kisia, ciągle szuka podtekstów.
Biedny Tora-san.
Z SZACUNKIEM XD "WYGLĄDASZ JAK GÓWNO". TAK XD
Riko zgodź się poszła won od Sreppeia.
Nio. I prosto do Hyuugi <3
Także ten. Wracam do klejenia xD
Co Ty zrobiłaś z laptopem? O__o
UsuńGłodnemu chleb na myśli, ale, jak to mówią, głodny głodnemu wypomni xD
Noo, Kagetora ma przerąbane... na ślubie bd płakał <3
XDDD różne oblicza szacunku xD
Huehuehue. Wiadomo, że HyuuRiko :D
Klej, klej OO może butapren będzie lepszy?
Matulu, chyba pierwszy raz aż tak bardzo chciałam przytulić Kisiaka... TT.TT
OdpowiedzUsuńWyglądasz jak gówno.
HEHESHKI, YOU MADE MY DAY.
Niezłe to było, Riko taka dojrzała xD
Ale nienawiść to Teppeia nadal gdzieś tam tkwi, co? Ja swoje wiem XD
Ale Kise i Kuroko się jeszcze zobaczą, co? Taki sweet broship, że jacież pierdziu...
Hyhyshki, pozdro ;*
XD Aomine go będzie przytulał ~
UsuńCo Wyście się tego tekstu tak uczepili? XD
Riko może nie tyle co dojrzała, co musi wziąć na siebie dużo obowiązków teraz. Biedna... No oczywiście, że tkwi. Pfff. Ale mimo to staram się przedstawić go w tej historii (i w Ces i w Fireproof) obiektywnie, bo jakby to on znów był zły to byście się za szybko domyślili...
No wiadomo ;) Przecież Ao i Kaga to bff, psiapsiółki które nie mogą bez siebie żyć xd
Tez pozdrawiam :*
Uczepiliśmy się, bo taki zajebiaszczy. Ja jutro będę wyglądać jak gówno, wiem to xD
UsuńLOL
AOMINE I KAGAMIBFF.
CZEMU WYOBRAZIŁAM ICH SOBIE JAK SIEDZĄ PRZY HERBATCE, MALUJĄ PAZNOKCIE I PLOTKUJĄ...?
WUT, MÓZGU STAHP.
Btw, kiedy Fireproof? ;)
Wykreśl ostatnie, właśnie się skapłam xD
UsuńYAY, KOLEJNY PSYCHOL.
UsuńHEHESHKI.
Fireproof taki zajebisty, jejciu, niech Kagami upije Kuroko i będzi zabawnie, a Aomine znając jego rolę "dobrego starszego brata Tetsu" będzie chciał zaciukać Kagamiego.
Och, jak nostalgicznie.
Tylko zastanawiam się, co to piroman pukający sobie do ogniska? Dafak.
Witam,
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że Aoime będzie dobry dla Kise, ciekawe co się będzie dziać między Riko, a Jumpeiem, to nawet jest dobre wyście...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
"–Jego właściciel miał go właśnie zabić, ale ja, tak, dobrze słyszysz, ja go uratowałem – stuknął się dumnie palcem w pierś.
OdpowiedzUsuń-Ojej, biedactwo, pewnie jesteś głodny – Momoi całkowicie zignorowała Alfę i podeszła do Kise." - Uwielbiam relacje Aomine i Momoi, serio XDDD Są cudowni! Chociaż wolę ich właśnie w takim wydaniu, gdzie są bardziej jak rodzina, jaka para do mnie nie przemawiają x.x
Uwielbiam jak kreujesz Aomine XD Nie jest jakimś totalnym idiotą zboczeńcem, jak pełno go w ficzkach, ale jest taki kanoniczny, nieco zblazowany i głupek, ale w taki całkowicie przystępny sposób. :D
" -J-jesteś duży, panie…
-No raczej – uśmiechnął się dumnie. " - UMARŁAM. NAJLEPSZY TEKST EVER XDDDD Ten dialog zrobił mu dzisiaj dzień XDDD
Ooo jak fajnie że pojawiają się też inne rody! I popieram Riko i Hyuuge! To chyba jeden z nielicznych hetero shipów pod którymi podpisuje się obiema rekami! :D
Hej,
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział, mam nadzieję, że Kise znajdzie szczescie u Aoime, ciekawe co się będzie się działo między Riko, a Jumpeiem, to nawet jest dobre wyście...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, mam nadzieję, że Kise odnajdzie szczescie u Aoime, ciekawi mnie co się będzie działo między Riko, a Jumpeiem...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Iza