niedziela, 22 lutego 2015

Rozdział 4. Hopeless.


            Aomine nie mógł się oprzeć i co jakiś czas zerkał w lusterku na zasmuconą Omegę, która siedziała z tyłu. Blondyn przykładał dłoń i czoło do szyby, ale nie ekscytował się już niczym, co mijali. Na swój sposób współczuł mu; chłopak właśnie stracił swój jedyny dom i jedynego przyjaciela, czyli jedyne pewne rzeczy w jego krótkim i bolesnym życiu. Bezradnie spuścił uszy i podkulił ogon, tęsknie wypatrując czegoś za oknem. Aomine chciał go pocieszyć, ale nie wiedział, jak. W końcu dzisiaj zacznie się jego nowe życie, będzie miał pana, który zadba o niego lepiej niż Hodowca. Powinien tryskać energią i się cieszyć!, pomyślał, zaciskając dłonie na kierownicy.
            W milczeniu dojechali do jego domu. Wysiadł z auta i pomógł Kise wydostać się z tylnego siedzenia. Zanotował w myślach, żeby oddać samochód do generalnego czyszczenia po wizycie Omeg; nie chciał żadnych pluskiew i innego robactwa. Swoją drogą, powinien Kise również wykąpać.
Same kłopoty.
-Chodź – powiedział, ciągnąc go za sobą.
            Kise przyjrzał się budynkowi, który prawdopodobnie stanie się jego nowym więzieniem. Była to dosyć duża willa, otoczona wysokim płotem; domyślił się, iż jego nowy właściciel lubi i ceni swoją prywatność. Za willą znajdował się ogromny ogród, teraz przysypany lekko śniegiem i opustoszały.
            Sam budynek miał co najmniej dwa piętra, a z miejsca, w którym stał, Kise dostrzegł taras wychodzący na ogród. Widać było, że Aomine Daiki nie jest byle jaką Alfą, a majętnym człowiekiem. Ciekawe, gdzie będzie mieszkał on. W piwnicy? W tej altance? A może dostanie budę gdzieś na zewnątrz?
-Chodź – powtórzył Aomine, łapiąc go za nadgarstek. –Satsuki, oi, wróciliśmy! – ryknął, gdy przekroczyli próg. Kise niemal się roztopił, czując ciepło, jakie go otoczyło. Znów zaczął się ciekawie rozglądać, wiedząc, że musi zapamiętać jak najwięcej szczegółów.
-Najwyższa pora, Dai-chan i… a kto to?
            Kise nieufnie fuknął na obcą Omegę i cofnął się o krok, poruszając nerwowo uszami. Dziewczyna była z pozoru niegroźna, ale pachniała Alfą. Czy to kochanka Aomine? Jej pozycja w domu musiała być wysoka, wyglądała bowiem na zdrową i zadbaną.
-Kise Ryouta. Z tamtej Hodowli – wyjaśnił, ściągając buty i rzucając je byle jak pod ścianę. –Jego właściciel miał go właśnie zabić, ale ja, tak, dobrze słyszysz, ja go uratowałem – stuknął się dumnie palcem w pierś.
-Ojej, biedactwo, pewnie jesteś głodny – Momoi całkowicie zignorowała Alfę i podeszła do Kise. –Zachudzony jesteś. Nie karmili cię, co? Chodź, zrobię ci coś do je…
-Nie. Otrujesz go, Satsuki – Aomine prychnął. –Każ Sakurai’owi zrobić kolację. A ty chodź ze mną – skinął na Kise. –Wykąpiemy cię.
            Omega nastawił się psychicznie na kąpiel. Nie lubił tego; skóra cierpła mu na samą myśl o zimnej wodzie, a Alfa zapewne zmusi go też do zanurzenia głowy w jakiejś misce. Znów będzie mu zimno…
            Dlatego był smutny, kiedy weszli do przestronnej łazienki. Miejsce samo w sobie mu się podobało, zwłaszcza połączenie ciemnych płytek z białymi urządzeniami sanitarnymi. Podobała mu się ogromna wanna i prysznic w rogu, który wyglądał tak, jakby mógł pomieścić kilka osób. Ciekawe, jak długo muszą grzać wodę, aby móc się spokojnie wykąpać?
-Rozbierz się – polecił, zakładając ręce na piersi.
            Kise westchnął ciężko i pozwolił kocu opaść. Nie chciał się rozbierać, ale też nie chciał znów sprzeciwiać się Alfie. Zwłaszcza, że w perspektywie czekał go posiłek. Cokolwiek, może być nawet woda po myciu garnków, będzie dobre. Nauczył się jeść byle co, tak, aby przetrwać.
            Aomine patrzył z niecierpliwością, jak Omega się rozbiera. Satsuki miała rację, chłopak był zdecydowanie zbyt szczupły. Na jego ciele widać było rany, zarówno zabliźnione, jak i świeże. Midorima powinien mu się przyjrzeć, zwłaszcza temu brzydkiemu rozcięciu na dole pleców.
-Masz usunięte jakieś organy? – zapytał, łapiąc go za ramię i patrząc na niedbale założone szwy.
-C-co? Nie – zaprzeczył szybko. Nerwowo poruszył ogonem, a potem wcisnął go między swoje uda. Nie podobał mu się wzrok Aomine. –T-to kara za to, że ukradłem jedzenie ze spiżarki. Bat wciął się za mocno.
-Dziwne. Na swój sposób jesteś ładny, a Hodowca cię okaleczał?
-M-my nie byliśmy na normalną sprzedaż. My mieliśmy zabawiać klientów – wyrzucił z siebie. –M-moją siostrę jednak ktoś kupił.
-I ty miałeś teraz zabawiać klientów – dokończył Aomine, wpychając go do kabiny prysznicowej. Odkręcił wodę i uśmiechnął się lekko, widząc, jak Omega zaciska oczy i usta, jakby miał zanurkować.
            Kise nastawił się na kontakt z zimnem, ale ten nie nastąpił. Otworzył oczy i przyjrzał się podejrzliwie ciepłej wodzie.
-Za zimna? Ja zawsze biorę tę – Aomine lekko wzruszył ramionami, stojąc w bezpiecznej odległości od prysznica. –Woda, temperatura 35 stopni – polecił, a prysznic lekko piknął i Kise westchnął z rozkoszy, kiedy gorąca woda spłynęła po jego ciele.
-Magia – szepnął. –Jak długo musieliście to grzać, Aomine-sama?
-Wystarczy Aomine – westchnął. –Grzać? To jest w rurach. Od razu jest ciepła.
-Naprawdę? – zastrzygł radośnie uszami.
-Taaak. Tam masz żel, umyj się – pokazał mu palcem butelkę na półeczce.
            Przez kolejnych kilka minut, Aomine wpatrywał się w Kise, który bezradnie próbował się umyć. Omega rozsmarowywała po sobie żel, który po nim spływał. W końcu Alfa westchnął ciężko i zaczął się rozbierać. Widząc to, Kise pisnął i wtulił się w róg kabiny.
-J-ja n-nigdy nie…
-Co? Nie myłeś się? Widać – burknął, rozpinając spodnie i zsuwając je z siebie wraz z bokserkami. Był świadom spojrzenia Kise, które prześliznęło się po jego ciele.
-J-jesteś duży, panie…
-No raczej – uśmiechnął się dumnie. Wszedł pod prysznic i potrząsnął głową, pozwalając pojawić się swoim zwierzęcym atrybutom. –No już. Chodź tu.
            Kise drżał, ale przysunął się bliżej, obejmując się ramionami i kładąc uszy płasko na głowie. Bał się utraty niewinności i związanego z tym bólu, ale jeśli Aomine będzie zadowolony, to może, może pozwoli mu zostać…i może znów zobaczy Kuroko…
-Czego się trzęsiesz? Nie puszczę wrzątku, bo nie lubię – Aomine wyjął mu żel z drżących palców i wylał go na swoje dłonie. –Nie podnoś głowy.
            Delikatnymi, jak na niego, ruchami zaczął myć jego jasne włosy. Kise fukał i prychał, ale podobało mu się tarcie i mocne, ale łagodne ruchy palców Aomine. Alfa porządnie wyszorował jego głowy, a potem spłukał je letnią wodą.
-Odwróć się, umyję cię. Ostatni raz – dodał, trąc plecy Kise szorstką gąbką.
            Tak, jak podejrzewał. Omega był naprawdę ładny. Niemal tak wysoki jak on, ale szczuplejszy, miał też węższe biodra i mniej umięśnione nogi. Jego jasna skóra gdzieniegdzie ozdobiona była pieprzykami, a na biodrze miał znamię w kształcie gwiazdki. Gdyby urodził się w normalnej Hodowli, może nie byłby towarem ekskluzywnym, ale zarobiłby na swoje utrzymanie.
            Aomine przysunął się bliżej niego i dotknął gąbką brzucha Kise. Chciał parsknąć śmiechem, czując, jak Omega sztywnieje i piszczy cicho.
-Spokojnie – czubkiem swojego ogona musnął jego udo. –Musisz mi ufać, Kise – zamruczał. –Jestem twoim Właścicielem.
-W-wiem…
            Dlatego Kise był przerażony; gdyby Aomine oparł go teraz o ścianę i wziął, ostro i brutalnie, nie mógłby nawet płakać. Omegi powinny oddawać się chętnie i zaspokajać każdą potrzebę i zachciankę swojego właściciela. Ale on się bał, tak bardzo bał, chociaż jednocześnie zapach Aomine uspokajał go.
-Masz mi ufać. Już, teraz – polecił, wsuwając drugą dłoń między uda Kise. Blondyn odchylił głowę do tyłu, ulegle odsłaniając swoje gardło. Aomine widział jednak, jak buntowniczo zaciska wargi i pięści. –Boisz się? – szepnął mu do ucha.
-T-tak.
-Czego? – powoli przesunął palcami po jego męskości, czując, jak organ budzi się do życia. A więc Omega, mimo przerażenia, czuł też podniecenie. –Nie zrobię ci krzywdy. Dlatego masz mi ufać.
-N-na zaufanie trzeba sobie za-zasłu… - Kise chrząknął, nie kończąc myśli. Nie mógł pyskować. Musiał robić dobre wrażenie, podporządkować się i czekać na okazję…
-Zasłużyć? Nie pozwoliłem cię uderzyć, zabić, kupiłem cię i zabrałem do mojego domu. To za mało?
-N-nie, panie – wymamrotał, spuszczając wzrok. –Jesteś moim Właścicielem. Ufam ci – skłamał, o czym Aomine wiedział.
Nie drążył jednak tematu. Skończył mycie Omegi i wytarł go dokładnie, owijając głowę Kise ciemnym ręcznikiem. Pomógł mu również założyć bawełniane spodnie i granatową koszulkę. Chłopak cały czas obserwował go czujnie, a Aomine miał wrażenie, że wystarczy chwila, by rzucił się do ucieczki.
-Chodź. Mój kucharz już pewnie zrobił coś do jedzenia. Nakarmimy cię, a potem opowiesz mi więcej o Hodowli.

            W innym rejonie Tokio, sąsiadującym bezpośrednio z ziemią Akashi’ego, znajdowało się terytorium klanu Seirin, na którego czele od wieków stał Alfa Wilków, Aida. W tym pokoleniu, nieszczęsnym dla wilków, był to Kagetora Aida. Wpierw przegrali batalię o ziemię z Niedźwiedziami i stracili dochodowy kawałek, potem Kagetora podjął kilka złych decyzji, przez które jego firma straciła płynność finansową i wkrótce groziło jej bankructwo. Jakby tego było mało, nigdy nie doczekał się syna, jedynie córki, która mimo iż nosiła zapach Alfy, nie mogła nią zostać.
            Kagetora wiedział, że linia jego rodu właśnie się skończyła. Mimo to nie poddawał się i wciąż szukał nowych sposobów wyjścia z kryzysu, był w końcu Alfą i opiekunem całej watahy. Całe Seirin darzyło go szacunkiem i podziwem, nie mógł ich zawieść. Dostał propozycję sprzedania Riko nowemu Alfie Niedźwiedzi, niejakiemu Kiyoshi’emu Teppei’owi, ale nie chciał, by córka wpadła w łapy innego gatunku. Zdawał sobie jednak sprawę z tego, że może nie mieć wyboru. Gdyby tylko pojawiła się inna szansa…
-Papo? – do jego gabinetu, jak zawsze bez pukania, weszła jedyna córka Kagetory, Riko.
            Była młodą Wilczycą, dopiero niedawno skończyła studia. Niewysoka, drobna, o szczupłym ciele, nosiła krótko ścięte włosy i wygodne, niekoniecznie eleganckie ubrania. Riko stanowiła dumę i chlubę Kagetory, oczko w jego głowie. Żałował, że nie może przekazać jej do rąk imperium, a jedynie długi i hańbę.
-Tak, skarbie? – zapytał, odkładając okulary i trąc palcami zmęczone oczy.
-Przyszedł wujek Hyuuga, powiedział, że ma coś ważnego do powiedzenia – zaanonsowała. By obciąć wydatki w firmie, to ona była sekretarką. –Zrobić wam kawę?
-Poproszę. I zawołaj go – dodał, wsuwając teczkę z wyciągami z kont bankowych pod książkę.
            On i Arata Hyuuga byli przyjaciółmi jeszcze od szkoły średniej. Byli nawzajem swoimi świadkami na ślubie, dzielili się radami na temat wychowywania dzieci; Kagetora zazdrościł mu tego, że ma dwóch synów, chociaż nie oddałby swojej córki. Ale gdyby miał syna, nie martwiłby się o przyszłość Riko…
-Hej, Tora – mężczyzna wszedł do środka, niosąc ze sobą świeży, silny zapach Bety Wilka. Był tego samego wzrostu co Kagetora, ale zdawał się być mniejszy, głównie dlatego, że okazywał mu szacunek i cały czas miał lekko opuszczoną głowę (nawet mimo tego, że byli przyjaciółmi). –Wyglądasz jak gówno.
-Dzięki – zaśmiał się, pokazując mu, żeby usiadł. Nie pytał nawet; od razu nalał whisky do szklanek i podał mu jedną, nim sam usiadł. –Co cię do mnie sprowadza?
-Nie będę owijał w bawełnę – wyciągnął z neseserka złożone na pół kilka kartek. Podał mu je, a Kagetora niechętnie wziął je do ręki. –Bunt w Seirin. Wataha sypie się od środka. Coraz więcej osób uważa, że musisz odejść od władzy i oddać ją komuś innemu.
-Riko…
-Riko-chan nie wchodzi w grę – machnął lekko ręką. –Wiem, że jest mądra i urodziła się, by prowadzić Watahę, ale jest kobietą. Wiesz, że nie będą jej słuchać.
-Dlaczego mi to mówisz? – Kagetora dobrze znał odpowiedź, ale chciał ją usłyszeć, chciał mieć stuprocentową pewność.
-Bo Rada przyszła do mnie i ofiarowała mi status Alfy. Chcą, żebym poślubił Riko-chan i przejął władzę w stadzie – powiedział spokojnie Arata, patrząc na przyjaciela znad szklaneczki whisky. –Mówię ci to, bo chcę grać fair.
-Jesteś… mógłbyś być jej ojcem – Kagetora dotknął palcami skroni; bolała go głowa na samą myśl, że musi przehandlować córkę. Beta Wilków wciąż był jednak lepszą opcją niż Alfa Niedźwiedzi. –Na litość bogów, jesteś jej ojcem chrzestnym i najbliższym wujkiem. Ja wiem, że to jedyna nadzieja, żeby władza pozostała częściowo w moim rodzie i…
-Daj mi skończyć – Arata przerwał mu i odstawił szklankę na stół. –Powiem ci wprost. Kocham swoją żonę tak bardzo, że nie ma mowy, żebym wziął kolejną. Poza tym, to nie uratuje twojej firmy i ciebie.
-Nie myślę teraz o sobie – Kagetora zaśmiał się gorzko. –Najważniejsza jest Riko. Jeśli zbankrutuję, a w sumie już to zrobiłem, ona, bez męża lub brata, tak jak ja, stanie się Omegą. I wiesz, co ją wtedy czeka. Gwałt.  Kto da więcej, kto da mniej; stanie się ich zabawką – zacisnął palce tak mocno, że szklanka niemal pękła mu w dłoni. –A ja nie będę mógł nic zrobić. Alfa Niedźwiedzi chce ją kupić i poślubić, ale nie wyobrażam sobie połączenia naszych klanów… I jej w jego łapach, nie znam tego człowieka, on mógłby ją…
-Nim popłyniesz dalej w tę mroczną i straszną wizję, wysłuchaj mnie do końca, Tora. Sprzedaj Riko-chan mnie. Nie dla mnie, ja jestem za stary na bycie Alfą – dodał szybko, widząc jego minę. –Dla Junpei’a. Jest w odpowiednim wieku do małżeństwa, jak dobrze wiesz, był wychowywany w najlepszych miejscach. Jeśli przejdzie kurs na Partnera i poślubi Riko-chan, oboje mogą stanąć na czele Watahy. Riko-chan będzie bezpieczna, a ludzie zadowoleni, bo chociaż nie ja, ale mój syn będzie teraz Alfą – dokończył.
-T-to…
-To dobra propozycja – wtrącił mu się w słowo. –Poza tym, moja firma wejdzie w spółkę z twoją. Spłacę twój dług i pomogę odzyskać stabilność.
-Gdzie jest haczyk? – zapytał podejrzliwie.
-Nie ma – Arata wzruszył ramionami. –Dostanę to, na czym mi zależy. Mój syn zostanie Alfą, a po nim jego syn, a mój wnuk i tak dalej. Poza tym – westchnął lekko – Junpei potrzebuje teraz kobiety przy sobie. Samotne wychowywanie dziecka…
-Nie zgodziłem się jeszcze – Kagetora zaczął się podnosić. Faktycznie, oferta była dobra, ba, była najlepszym sposobem, by poradzić sobie z problemami. Ale sprzedać własną córkę?
-Ale ja się zgadzam – Riko weszła do gabinetu, zaciskając dłonie na rąbku sweterka. –Słyszałam całą rozmowę. Poślubię Junpei’a i pomogę mu zostać Alfą. W-w końcu to nic wielkiego, prawda, papo? – spojrzała na niego hardo. –Znamy się całe życie. Na pewno ja i Junpei… jakoś się dogadamy.


W rozdziale wykorzystano piosenkę „Blink” (Reviev) oraz „Do Or Die” (Papa Roach).

18 komentarzy:

  1. O Boże. O Boże, o Boże, o Boże, Kisia w domu Ao.

    Na początku powiem, że ładnie uchwyciłaś jego profil, gdy siedzi w samochodzie i jest taki przybity, bidulek. A zaraz potem parska na Momoi, bo nie wie, kto to jest, co się dzieje i z czym się to je. Biedaczek, tak nagle wrzucony do świata Alf ;;;;

    MOMO WYGRYWA TEGO FICA. ZASŁUGUJE NA ZŁOTĄ KORONĘ I SWAGOWE OKULARY, TOŻ TO KSIĘŻNICZKA ♥

    Opis Kisiałka biorącego prysznic mnie rozczulił. Omfg, całe życie myć łepek w misce wody, a tu nagle dostaje po twarzy prysznicem, z ciepłą (!) wodą. Zaprawdę, magia.
    AOMINE, NIE POMAGASZ MU, OMFG, ŁAPY PRZY SOBIE [a przynajmniej na razie, dopóki się nie przyzwyczai do ciebie >___>].
    BIEDNY KISE O MÓJ BOŻE.
    Ale serio, przez chwilę myślałam, że wycięłaś mu nerkę omfg.

    KAGETORA I RIKO DOSTALI SWOJE PIĘĆ MINUT, YAYYYY!!! Ale Arata mnie rozwalił na łopatki swoim powitaniem, tak, tak, jeszcze zdanie wyżej mówiłaś jaki to szacuneczek i wgl, główka w dół, pierś do przodu i idziemy, a tu pierwsze zdanie jakie wypowiedział: "Wyglądasz jak gówno". Ayu, wygrywasz Nobla, który miał być przeznaczony DiCaprio.

    No oczywiście, że będziecie się dogadywać! I kto wie, może będą małe Wilczki nawet CC:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kisia sobie poradzi xd raz, że jest zdolny, dwa, że teraz ma nie tylko Aomine, ale też Momoi :D Teheheh, kocham Momoi która ciśnie z Aomine <3 On jest takim wdzięcznym tematem do żartów :D I nawet nie wie, ze ktoś się z niego śmieje xD
      A gdzie tam, Kisia jest zdrowy xd Haha, prysznic xd pomyśl, co będzie, jak Ao pokaże mu jak korzysta się z wanny z hydromasażem xD Kisia bd jak Haru XD

      NOBLA. DO TERAZ Z TEGO RŻĘ. Haha. Nobla xD Ale wiesz, mową niewerbalną, ciało reaguje instynktownie. A werbalnie Arata wiedział, na ile może sobie pozwolić ;)

      Już są małe Wilczki :D Sztuk jeden :D

      Usuń
    2. Duet Kisiel i Momo, coś niszczycielskiego dla Ao, toż to będzie cyrk na kółkach XD
      O jaaa, też bym nie wychodziła z takiej <3

      CICHO, BYŁO PÓŹNO >:V Nobel, Oscar, kija wie, prawie to samo :T prawie.
      Arata i Kage to najlepsi przyjaciele, a najlepszy przyjaciel zjedzie cię tak, że jeszcze za to podziękujesz :'))))

      Heha ~ ale kto wie, może będzie więcej ~~~

      Usuń
    3. Biedny Ao... ale pomysl o duecie Alex i Kuroko... :3 Kagami ma równie przerąbane XD
      Nikt by nie wychodził <3 Wylezałabym i wygrzała swoje stare kości ^^

      Haha xD Taaaak xD Albo Złota Malina, jak już szaleć, to szaleć XD Byleby nie Nagroda Darwina xD

      Hoohohoh, ile wilczyca moze mieć w jednym miocie? 3-4? XD

      Usuń
    4. Złota Malina, płaknęłam.

      Książka mówi, że w jednym miocie może być 4-7 młodych, ale czasami zdarza się do 12, WIĘC WIESZ XDD

      Usuń
    5. Hyuuga calm yourself ;__;

      Usuń
  2. Nie ma to jak laptop klejony taśmą i nie działające komentowanie z telefonu, jej.
    Smutna Kisia, ciągle szuka podtekstów.
    Biedny Tora-san.
    Z SZACUNKIEM XD "WYGLĄDASZ JAK GÓWNO". TAK XD
    Riko zgodź się poszła won od Sreppeia.
    Nio. I prosto do Hyuugi <3
    Także ten. Wracam do klejenia xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co Ty zrobiłaś z laptopem? O__o
      Głodnemu chleb na myśli, ale, jak to mówią, głodny głodnemu wypomni xD
      Noo, Kagetora ma przerąbane... na ślubie bd płakał <3
      XDDD różne oblicza szacunku xD
      Huehuehue. Wiadomo, że HyuuRiko :D
      Klej, klej OO może butapren będzie lepszy?

      Usuń
  3. Matulu, chyba pierwszy raz aż tak bardzo chciałam przytulić Kisiaka... TT.TT
    Wyglądasz jak gówno.
    HEHESHKI, YOU MADE MY DAY.
    Niezłe to było, Riko taka dojrzała xD
    Ale nienawiść to Teppeia nadal gdzieś tam tkwi, co? Ja swoje wiem XD
    Ale Kise i Kuroko się jeszcze zobaczą, co? Taki sweet broship, że jacież pierdziu...
    Hyhyshki, pozdro ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. XD Aomine go będzie przytulał ~
      Co Wyście się tego tekstu tak uczepili? XD
      Riko może nie tyle co dojrzała, co musi wziąć na siebie dużo obowiązków teraz. Biedna... No oczywiście, że tkwi. Pfff. Ale mimo to staram się przedstawić go w tej historii (i w Ces i w Fireproof) obiektywnie, bo jakby to on znów był zły to byście się za szybko domyślili...
      No wiadomo ;) Przecież Ao i Kaga to bff, psiapsiółki które nie mogą bez siebie żyć xd
      Tez pozdrawiam :*

      Usuń
    2. Uczepiliśmy się, bo taki zajebiaszczy. Ja jutro będę wyglądać jak gówno, wiem to xD
      LOL
      AOMINE I KAGAMIBFF.
      CZEMU WYOBRAZIŁAM ICH SOBIE JAK SIEDZĄ PRZY HERBATCE, MALUJĄ PAZNOKCIE I PLOTKUJĄ...?
      WUT, MÓZGU STAHP.
      Btw, kiedy Fireproof? ;)

      Usuń
    3. Wykreśl ostatnie, właśnie się skapłam xD

      Usuń
    4. YAY, KOLEJNY PSYCHOL.
      HEHESHKI.
      Fireproof taki zajebisty, jejciu, niech Kagami upije Kuroko i będzi zabawnie, a Aomine znając jego rolę "dobrego starszego brata Tetsu" będzie chciał zaciukać Kagamiego.
      Och, jak nostalgicznie.
      Tylko zastanawiam się, co to piroman pukający sobie do ogniska? Dafak.

      Usuń
  4. Witam,
    mam nadzieję, że Aoime będzie dobry dla Kise, ciekawe co się będzie dziać między Riko, a Jumpeiem, to nawet jest dobre wyście...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  5. "–Jego właściciel miał go właśnie zabić, ale ja, tak, dobrze słyszysz, ja go uratowałem – stuknął się dumnie palcem w pierś.
    -Ojej, biedactwo, pewnie jesteś głodny – Momoi całkowicie zignorowała Alfę i podeszła do Kise." - Uwielbiam relacje Aomine i Momoi, serio XDDD Są cudowni! Chociaż wolę ich właśnie w takim wydaniu, gdzie są bardziej jak rodzina, jaka para do mnie nie przemawiają x.x
    Uwielbiam jak kreujesz Aomine XD Nie jest jakimś totalnym idiotą zboczeńcem, jak pełno go w ficzkach, ale jest taki kanoniczny, nieco zblazowany i głupek, ale w taki całkowicie przystępny sposób. :D
    " -J-jesteś duży, panie…
    -No raczej – uśmiechnął się dumnie. " - UMARŁAM. NAJLEPSZY TEKST EVER XDDDD Ten dialog zrobił mu dzisiaj dzień XDDD
    Ooo jak fajnie że pojawiają się też inne rody! I popieram Riko i Hyuuge! To chyba jeden z nielicznych hetero shipów pod którymi podpisuje się obiema rekami! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    cudowny rozdział, mam nadzieję, że Kise znajdzie szczescie u Aoime, ciekawe co się będzie się działo między Riko, a Jumpeiem, to nawet jest dobre wyście...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    wspaniały rozdział, mam nadzieję, że Kise odnajdzie szczescie u Aoime, ciekawi mnie co się będzie działo między Riko, a Jumpeiem...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń