niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 2. Chance.


            Aomine zaparkował samochód na samym końcu ubitej ze żwiru drogi i spojrzał na majaczący w oddali budynek Hodowli, którą kazał im sprawdzić Akashi. Nawet stąd widział, że to miejsce jest ponure i zapewne brudne, nijak nie przypominając Hodowli, do których przywykł. Owszem, już wcześniej wraz z Kagamim zajmowali się likwidacją nieautoryzowanych placówek, ale nienawidził tej roboty.
            Gdy musiał kupić Omegę lub zwyczajnie chciał zaspokoić swoje seksualne potrzeby, wybierał się do miejsc, które miały licencję. Tam Omegi były pod opieką medyczną, wykształcone nie tylko w zaspokajaniu klientów swoimi ciałami, ale również w zabawianiu ich rozmową. Były podobne do Satsuki, która – od najmłodszych lat wychowana przy Alfie – gdyby nie zapach i to, że przy innych Alfach zachowywała się potulnie, mogłaby uchodzić za Betę. Gdyby Aomine miał tego typu Omegi do czegoś porównać, nazwałby je współczesnymi gejszami; za wysokie kwoty dotrzymywały towarzystwa, a za jeszcze większe szły z klientem do łóżka. Różniły się tym od Omeg, które mieszkały w domach swoich Właścicieli – tym zazwyczaj nie płacono w ogóle (jedynie jedzenie, ubrania i dach nad głową), czasem dostawały niskie kieszonkowe. Nie było również określone, czy mają sypiać z Właścicielem – on sam nigdy nie tknął Satsuki, tak samo jego ojciec. Dla nich obu dziewczyna była członkiem rodziny, siostrą i poniekąd córką.
            Głos Kagami’ego wyrwał go z zamyślenia. Alfa Tygrysów stał już na zewnątrz i ze smutkiem w oczach patrzył na Omegi, które tłoczyły się w krzakach, w bezpiecznej odległości kilku kroków, i patrzyły na nich.
-Nie mamy jedzenia – burknął, wsadzając ręce do kieszeni. Szkoda, że nie pomyślał o tym, żeby wziąć dla nich chociaż trochę. Ale czy można wykarmić taką grupę?
-Ale mamy spluwę – warknął głośno Aomine, tak wychodząc z auta, by Omegi widziały broń zatkniętą za jego pasek. –Jak ktoś tknie auto, będę strzelał do was wszystkich. Ty tam – skinął na jednego z nich, a Omega podeszła do niego, ulegle spuszczając głowę. –Twoje imię.
-Kawahara – odpowiedział tamten.
-Jak ktoś ruszy auto, ty odpowiadasz głową. Jak będzie nietknięte, dostaniesz ode mnie kasę. Tyle, żeby się podzielić – dodał.
-Tak jest!

Kise, chociaż wiedział, że powinien się spieszyć, wlókł nogę za nogą, licząc na to, że w budynek uderzy meteor i zabije wszystkich, nim dojdzie do pokoju. Z jednej strony wciąż czuł tę samą pewność siebie i motywację do tego, by ratować Kuroko, ale z drugiej naszły go wątpliwości i przerażenie; dwóch mężczyzn, a on musiał spełnić każdą ich zachciankę? Może powinien się był przygotować, bo tylko to pamiętał z lekcji. Czy po tym dniu będzie nienawidził swojego ciała? Po ilu takich spotkaniach zacznie mu być obojętne, co obcy ludzie z nim robią? W tym momencie cieszył się, że właściciel zmuszał go do brania leków, przez które, jak każda Omega, nie zajdzie w ciążę.
            Kiedy stanął pod dużymi, dębowymi drzwiami, drżały mu dłonie. Z trudem panował też nad uszami i ogonem; te pierwsze leżały płasko na jego głowie, a ogon wcisnął między swoje szczupłe uda i nie potrafił go wyciągnąć.
            Bał się tak bardzo, że potknął się, kiedy wchodził do środka. Poczuł, jak rumieniec zalewa jego policzki i zacisnął dłonie w pięści, wbijając sobie paznokcie w skórę. Kiedy mężczyźni nic nie powiedzieli, Kise w końcu zmusił się do tego, żeby podnieść głowę. Ten pokój był całkiem inny niż Umieralnia czy reszta placówki; tutaj na podłodze leżał gruby, ciepły dywan, w oknach wisiały dyskretne zasłonki, a ściany pokryte były wiśniową tapetą. Była tutaj mała kanapa, biurko i stolik, a także kilka foteli. Kise wiedział, że głównie po to, by klienci mieli gdzie przetestować swój towar.
            Wyraźnie poczuł zapach obu mężczyzn; już wcześniej mieli gości i pachniał nimi cały budynek, ale nigdy nie czuł tak ostrej, a jednocześnie przyjemnej woni. Od razu domyślił się, dlaczego Właściciel chciał ich zaspokoić. Obaj byli Alfami i Kise widział ich zdjęcie w gazecie (jednej z niewielu papierowych, jakie wciąż drukowano), ale czytanie sprawiało mu problem, więc przyglądał się tylko ich twarzom. Teraz jednak wystarczył ułamek sekundy, by wiedział, że w rzeczywistości byli o wiele, wiele ciekawsi.
            Obaj byli wysocy, widać to było również wtedy, kiedy jeden z nich siedział ze znudzoną miną w fotelu. Ten drugi, z czerwonymi włosami i smutnym uśmiechem stał przy oknie, patrząc na Kise z lekkim roztargnieniem, podczas gdy ten z granatowymi włosami, który pachniał jeszcze intensywniej, wydawał się być obojętny. To do niego postanowił podejść najpierw; uśmiechnął się, jak myślał, zalotnie i przystąpił do dzieła.
           
            Aomine z lekkim znudzeniem obserwował Omegę, która weszła do środka. Chłopak był brudny, ale to nie zmieniało faktu, że był naprawdę ładny, chociaż minę miał taką, jakby bolał go brzuch. Nigdy wcześniej nie widział Omegi z blond włosami i miodowymi oczami, wiec przyglądał mu się bez cienia skrępowania. Wodził za nim wzrokiem, obserwując, jak Omega zagryza wargę i podchodzi do niego.
Nie mówił nic; po prostu osunął się na kolana i zaczął rozpinać pasek jego spodni. Aomine widział, jak drżą mu ręce a w oczach kręcą łzy, Omega podkulił też ogon i uszy. Alfa Panter wiedział, że Kagami go obserwuje, ale nie zrobi nic, jeśli ten wykorzysta Omegę tutaj i teraz. Potem co najwyżej będzie robił miny.
-Przestań – polecił krótko, łapiąc Omegę za dłoń i ściskając lekko; chłopak miał zimną i delikatną skórę, chociaż czuł, zwłaszcza po wnętrzu jego dłoni, że pracował. –Co ty robisz?
-Z-zabawiam was, panie – wymamrotał.
-Nie przyszedłem tutaj po seks – prychnął Aomine.
            Blondyn zamarł; wpatrywał się w niego niemo, z lekkim przerażeniem w oczach. Jeśli mężczyźni wyjdą stąd niezadowoleni, to nie tylko Kuroko nie dostanie pomocy, ale i sam Kise będzie na zawsze skazany na Umieralnię. Nie mógł tracić czasu i nie mógł czekać na inne Omegi, które miały być wystawione na sprzedaż.
-Panie, pomogę się wam rozluźnić, odpocząć… - mruknął.
-Wstań. Gdzie masz ubranie? Jest styczeń, temperatura na minusie.
-Bez ubrania jestem bardziej kuszący, panie – odparł buńczucznie Kise, a Aomine tylko prychnął pod nosem.
-Gdzie twój Właściciel? To z nim chcemy pogadać.
-Przygotowuje towar dla was, panowie – poinformował Kise, klękając kilka kroków (ale wciąż w zasięgu ręki) od Aomine. –Zapewniam was, że n-nasz towar jest najlepszy na rynku.
-A ty jesteś jednym z tych „produktów”? – Kagami w końcu zdecydował się odezwać.
-J-jestem próbką.
-Próbką – powtórzył Aomine. –Powiedz mi, próbko, ile Omeg aktualnie znajduje się w Placówce? Ile dzieci? Kobiet?
-N-nie wiem – wykrztusił, zaskoczony jego pytaniami. Goście zazwyczaj mieli jakieś, ale nigdy nie pytali o takie rzeczy. Raczej o ceny, o to, czy są szczepieni albo czy byli już używani.
-Gatunki Chronione?
-Kurokocchi?
-Kurokocchi? – Aomine zmarszczył brwi.
-Kuroko Tetsuya…
-Tatsuya?! – podchwycił Kagami, szybkim krokiem znajdując się niemal tuż obok Kise.
            Blondyn zareagował instynktownie; pisnął, widząc, jak Alfa niemal biegnie w jego stronę i zrobił to, co mu przyszło na myśl: przysunął się do Aomine i objął jego nogę, wtulając twarz w udo drugiego Alfy i chowając się.
-Bakagami – Aomine pogłaskał Kise po jasnych włosach, lekko muskając jego uszy. –Wystraszyłeś go. Powtórz co mówiłeś, próbko. To imię.
-T-tetsuya, polarny lis. Jest bardzo chory! – Kise zaczął mówić, nim się nad tym zastanowił, w ogóle nie widząc, że zainteresowanie Kagami’ego opadło. Słowa same zaczęły wypadać mu z ust. –Jak większość. Nie dostajemy jeść, jest zimno i mokro. C-część z nas znika, nawet, jeśli nie zostali kupieni. P-przemieniają się i… i tak zostają  i..
-Już, starczy – Aomine lekko pociągnął go za ucho. –Wstań. Zaprowadzisz nas do twojego kolegi.

            Kise dziwnie się czuł, prowadząc ich w stronę Umieralni. Pewnie za to, że pokaże gościom, w dodatku Alfom, coś więcej, niż miejsca zadbane, zostanie pobity albo zniknie, jak inni. Ale może tak będzie lepiej? Ale co wtedy z Kuroko? Nie może go zostawić!
            Zatrzymał się w pół kroku i już chciał odwrócić się i z uśmiechem skłamać, że żartował, że nic złego się nie dzieje, że świetnie sobie poradzą sami, kiedy ten wyższy Alfa zacisnął gorące palce na jego nagim ramieniu.
-Nie próbuj się teraz wycofywać – usłyszał w uchu jego niski, ochrypły głos. –Wiem, jak pachnie kłamstwo i strach. A ty cuchniesz tym z daleka. Pokaż nam, w jakim warunkach żyjecie.
            Kise zadrżał, ale obejrzał się do tyłu i skinął głową. Czuł się przy nich obu niespokojnie; cała postawa Alf krzyczała o ich dominacji i władzy, jaką dzierżyli. Kise chciał również dotknąć kurtki Alfy Panter, gdyż wyglądała na ciepłą i miękką, zrobioną z materiału, którego nigdy nie widział. Zapewne Alfa miał w domu kilka takich, tak samo jak pełną lodówkę, ciepłą wodę…
Nagle go oświeciło i wpadł na genialny pomysł; zrobi wszystko, żeby zabrał ze sobą Kuroko! Jeśli Lis trafi do domu Alfy, ma szansę wyzdrowieć! Wtedy będzie bez znaczenia, co stanie się z nim; może ucieknie do miasta i spróbuje jakoś skontaktować się z Kuroko? Myśli Kise pędziły jak szalone. Musiał planować szybko, a przy okazji udawać, że nic nie dzieje się w jego głowie.
-Kurokocchi, nie bój się, to ja! – zawołał radośnie, wchodząc do Umieralni i prowadząc mężczyzn za sobą.
            Aomine uniósł dłoń do nosa i zatkał go, czując smród, jaki panuje w środku. Widział, że Kagami również osłania nos i usta. Obaj rozejrzeli się dookoła i to, co zobaczyli, było przerażające.
            Umieralnia była wąskim i małym pomieszczeniem, w którym stało kilka piętrowych pryczy i legowisk, brudnych, zarobaczonych, zaniedbanych i dziurawych. Leżały na nich Omegi; niektóre jęczały, inne już tylko tępo wpatrywały się w to, co miały nad głowami. Aomine wyłapał kilka martwych ciał, w tym dwa, które już zaczęły się rozkładać, zapewne tworząc źródło nieprzyjemnej woni.
-Tutaj, tutaj, panowie – Kise podszedł do legowiska obok okna, na którym właśnie siadał drobny chłopak.
-Kise-kun? Co… Panowie – Kuroko z trudem klęknął i pochylił głowę, czując drapanie w gardle. Ramiona mu drżały, kiedy walczył z kaszlem, lecz w końcu przegrał. Niemal dotknął czołem chłodnej, kamiennej posadzki, kiedy jego ciałem znów zawładnął kaszel. –P-przep-przepraszam – udało mu się wykrztusić, przyciskając dłonie do ziemi.
-Co mu jest? – Kagami kucnął obok chłopaka i, tak jak nauczyła go Alex, zaczął opukiwać jego plecy.
-Nie wiem, panie – Kise również kucnął. –Zaczęło się od zwykłego kataru, potem kaszel i myślałem, że jeśli to wykaszle, to się poprawi, ale jest coraz gorzej.
-Hej, hej, spójrz na mnie – Kagami uniósł brodę Kuroko i przyjrzał mu się. Omega potrzebował pomocy, poza tym, należał do gatunku chronionego. –Zabierzemy cię stąd.
-S-super! – Kise niemal wydał z siebie radosny pisk.
            Jego szczęście szybko się jednak skończyło. Do Umieralni wpadł nagle Właściciel i Kise z daleka widział, że jest wściekły. Mężczyzna starał się jednak zachować twarz przy Alfach.
-Panowie, proszę, to miejsce to ostatnia rzecz, którą powinniście zobaczyć! Tutaj pozwalam Omegom odejść w spokoju, niech mają godną śm…
-Godną? – warknął Kagami, ściągając swoją bluzę i otulając nią wątłe ramiona Kuroko. Lis Polarny musiał zostać stąd zabrany jak najszybciej. –Chcę zobaczyć twoją licencje. Już!
-A-ależ oczywiście!
            Mężczyzna zaczął się pocić. Sięgnął do kieszeni i z portfela wyjął swój dowód i licencję Hodowcy. Aomine wziął je do ręki, a z kurtki wyjął mały, ręczny skaner. Podczas kiedy Kise szybko pakował torbę Kuroko (dużo rzeczy nie było, głównie jego leki i kilka pamiątek po jego rodzicach, które chłopak ukrywał i które były dla niego największym skarbem), a Kagami próbował wcisnąć Lisa w swoją bluzę, Aomine zajmował się sprawdzaniem tożsamości Właściciela.
            Jego dowód był prawdziwy; data urodzenia i cała reszta zgadzała się z tym, co było w systemie. Kiedy jednak zaczął sprawdzać licencję, niemal natychmiast dostał informację o tym, że jest podrobiona. Doskonale, bo doskonale, ale była fałszywa.
-No to chyba wszystko jasne – burknął, chowając skaner i patrząc na mężczyznę, który zrobił się blady. –W ciągu tygodnia pana Hodowla zostanie zlikwidowana, a pan stanie przed sądem za paserstwo i sprzedawanie Chronionych Gatunków na czarnym rynku.
-Idziemy – powiedział Kagami cicho, podnosząc się z Kuroko w ramionach. Omega nawet nie miał siły protestować.
-No moment, moment! Przecież to jest cholernie drogi towar! – ryknął Właściciel. –To Lis Polarny! Śnieżny! Kosztuje ponad dziesięć tysięcy, jest nietknięty!
-Jak śmiesz jeszcze wołać pieniędzy za umierającą Omegę? Chciałeś, żeby zdechł, taki sam zysk! – ryknął Kagami, a Kuroko drgnął i mocniej przylgnął do jego piersi. To była jego szansa. Ale co z Kise? Co prawda, przyjaciel cały czas szeptem zapewniał go, że wszystko w porządku, że ma iść z Alfą i nie oglądać się do tyłu (jakoś temu czerwonemu łatwiej było zaufać niż niebieskiemu).
-Ale…ale dziesięć tysięcy! Mogę za niego dostać nawet więcej!
-Nie dostaniesz nic – oznajmił ze złością.
-To twoja wina – Właściciel spojrzał na Kise. Blondyn skulił się i pochylił głowę.
-Idźcie – szepnął do Alf. –Proszę, panowie, zabierzcie Kurokocchi’ego. Ja… ja sobie poradzę – dodał, siląc się na uśmiech.
-Zabiję cię. Mam cię dosyć. Trzymałem ciebie i twoją zawszoną siostrę tylko po to, zebyście zabawiali klientów, a ty co? Ty jesteś sabotazystą! Tak odpłacasz się komuś, kto przygarnął twoją ciężarną matkę po tym, jak rzucił ją Beta i zajął się waszą dwójką? Tak odpłacasz się temu, kto cię karmił i ubierał? Jesteś niewdzięczny! Jesteś szmatą! Zaćwiczę cię na śmierć! – krzyczał, odpinając od pasa pejcz i zbliżając się do Kise.
            Kise odruchowo osłonił głowę i czekał na cios; pejcz nie zostawiał blizn, chociaż rany czasem goiły się długo. Słyszał świst skórzanego narzędzia, ale ból nie nadszedł; powoli otworzył oczy i spojrzał na drugiego Alfę, tego z niebieskimi włosami, który wyciągnął ramię i pozwolił, by uderzenie spadło na niego
-Podniosłeś rękę na Alfę…?! – zapytał z pozoru spokojnie. –Na Alfę terenu, na którym stoi twoja nielegalna hodowla?! Ta Omega nie zrobiła nic złego! Tylko dzięki niemu ten budynek jeszcze nie płonie, a reszta ma szansę trafić do placówek, w których się nimi zajmą! – z każdym słowem podnosił głos, a na koniec już krzyczał.
-Proszę o wybaczenie, panie – Właściciel niemal osunął się na kolana. –Wystąpię o licencję i naprawię to, przysięgam. A-Aomine-sama – powiedział nagle, uświadamiając sobie w końcu, z kim ma do czynienia.
-Ile za niego chcesz? – zapytał Aomine. –Dwa tysiące? Trzy? Masz – wyjął portfel i rzucił mu zwinięty plik banknotów. Dwa i pół tysiąca. To ostatnia Omega, jaką sprzedałeś. Nie pozwolę, żebyś dostał oficjalną licencję, nie na terenie, o którym decyduję ja. Jeszcze dziś wyślę tutaj transport medyczny i ludzi, którzy zabiorą cię do aresztu. Jeśli spróbujesz zniknąć, znajdę cię i zabiję, śmieciu. A teraz chodź – złapał Kise za rękę i pociągnął w stronę wyjścia.
            Nie planował kupna Omegi, tak samo Kagami, a tymczasem obaj opuszczali nielegalną Hodowlę z nowymi nabytkami. Satsuki się wścieknie, pomyślał, ale już nie mógł cofnąć swojej decyzji.


W rozdziale wykorzystano piosenkę „Journey to the past” (soundtrack z filmu „Anastasia”).

16 komentarzy:

  1. Jak mówiłam, opis tego, jak Aomine zachowuje się i co czuje w stosunku do Momoi był tak kochany, aż zrobiłam takie "awwwwww" przed monitorem. Aż mój kot podniósł głowę żeby zobaczyć, czy wszystko ze mną w porządku.

    Nie dziwię się Kise, że się wystraszył; jakby leciał na mnie koleś o posturze Kagamiego, którego widzę pierwszy raz w życiu, chybabym padła na miejscu na zawał. BIEDNY. BOŻE. KISE DEFENCE SQUAD. Chociaż w sumie już ma taki w postaci Ao ehehehehhh...
    Heheh...
    Heh....

    Pasem na Alfę, trepie? Ty się ciesz że od razu nie puścili ci nory z dymem, kurna. Zezłościłam się na niego >:l
    I Ao broniący Kise oraz Kagami opiekujący się Kuroko mimo, że nic o nich nie widzieli i ich nie znali. O. MÓJ. BOŻE. Alex, zrobiłaś dobrą robotę wychowując Kagamiego. On się zajmie małym liskiem. Zaopiekuje się. Będzie mu dobrze. Będzie im wszystkim dobrze. Zatroszczą się o swoje Omegi.

    LISIA DUMA, WAL SIĘ PANIE WŁAŚCICIELU >A>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha xd AoMomo nie lubię, ale naprawdę, jako rodzeństwo sa po prostu super. I totalnie, totalnie widzę Aomine, który prowadzi Momoi do ołtarza, a tam wzrokiem zabija jej męża.

      Kurde jakby się na mnie rzucil taki Kagami to by dostał z glana.. Jedyna szansa na obronę to walnąc takiego w kolano, na ziemię, pociągnąć z buta.. *przypominają mi się zajęcia z samoobrony*.

      Tak <3 troskliwe seme to najlepsze, co moze być ;3

      Usuń
    2. Jako rodzeństwo są mega! Boże, mąż Momo by nie przeżył tego wzroku. Plus pogadanka na boku "zrób jej coś, a cię znajdę. Wiem gdzie mieszkasz. Znam twój numer telefonu. Dzięki za pomoc Akashi."

      O fajnie, to jak co mnie obronisz :0

      Usuń
    3. Jasne, nie ma problemu :3

      Tak <3 "Mamy wasze komóreczki, dzięki, Akashi" XD

      Usuń
  2. Mrumru~ powrót śpiącej składni xD
    Kise, oddaj moje hajsy. Nie tańczyłeś ._.
    Kagami, jaki szlachetny.
    AoKise wyczuwaaaaam~!
    O matko, wy się jeszcze zastanawiacie. Ahomine, Bakagami, zabijcie tego debila, weźcie zwierzaczki i uciekajcie do tęczowej krainy wiecznego szczęścia.
    Co xD
    KagaKuro <3
    TAK. AOKISY. AOMINE TAKI SZLACHETNY I SKURWYSYŃSKI JEDNOCZEŚNIE <3
    Awu awuwuwu.
    No. Także ten xD
    Czekam na next~ ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spoko, nie ma źle :D Nie ma śpiąco :3
      Taaak. Nie tańczył, to dopiero później i w innym miejscu, hehesie śmiechesie.
      Kagami oczywiście, że szlachetny! A ma taki sam stosunek do Omeg, jak moja mama do kwiatów - uwielbia jej, ale wszystkie jej usychają...
      Proszę, nie mów mi o tęczowej krainie... ostatnio robiłam fotoszopkę Aomine w MLP...
      Aomine ma dobre serduszko ale na zewnątrz jest taki trochę cebulo - burak xD
      Cieszę się, że Ci się podobało ^^

      Usuń
  3. OMGF. AOMINE OSŁONIŁ KISE WŁASNYM CIAŁEM.
    Umieram. Konam XD Wkurwiony Aomine zrobi rozpierdol. XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż musiałam okulary przetrzeć, nie wierzyłam, że widzę Twój komentarz :O
      Pomyśl jak wkurzony Ao wpada do gabinetu Aka i za nic ma to, co mówi Aka, po prostu robi burdel :3
      No wiadomo, że osłonił <3 Jest Alfą, który dba :D

      Usuń
    2. Nooo ej. Mówiłam, że przeczytam? Cesarstwo zawsze komentowałam, nie? Co ty przecierasz okulary hmpf.
      Ja chcę, żeby tak dbał teraz już w szczególności o Kisię XD

      Usuń
    3. Ale mówiłaś, ze ostatnio nie masz humoru na czytanie :p
      Oj poczekaj, az Kisia z nim zamieszka... :]

      Usuń
  4. CZEMU.
    JA.
    O TYM.
    NIE WIEDZIAŁAM?!
    Najwidoczniej Sercia chce zginąć śmiercią tragiczną. Bo jedyne, co mi się nasunęło to zabić zakopać, odkopać, sklonować, zabić klony!
    No może jednego bym zostawiła, bo kto by dalej pisał...
    Mniejsza, rawr, to jest tak zajebiste, że tym bardziej jestem zua >.<
    Tak bardzo, walki między Taigą i Daikim, a koniec końców oboje mają miękkie serducha xD
    Wyczuwam mnóstwo dobryh paringów i hejt na Kiyoshiego :D Me gusta.
    Tylko się pytam, czemu nie robisz najbardziej oczywistego shipu ever?
    Ty już wiesz, którego ;)
    Weny i trzymaj kciuki, żeby mnie nie wsadzili, bo idę dzisiaj zabijać
    *wściekły smok, mode on*
    Pozdrowionka^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yyy.. Informowałam na Nee kilka razy :O I podawałam link i wgl :3
      Nie chcę zginąć ;__;
      Tak, mnóstwo dobrych pairingów ale nie mogę robić hejtów na Sreppei'a, bo już w Nee były.. XD
      Którego? MidoTaki czy Akafuri?
      Pokaż im, Tygrysie!

      Usuń
  5. Witam,
    och wspaniały rozdział, Kagami i Aoime tacy troskliwi, zaopiekują się nimi odpowiednio...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak mi smutno było, gdy Kise do nich szedł, biedactwo ;////////; I cieszę się, że jednak Kise nie musiał ich zabawiać, że Aomine to przerwał. I rany, wyczuwam jakiś dramat z Himuro o nieee ;////;
    W ogóle dziwię się, że od razu nie zabili tego właściciela hodowli za te warunki, no sama bym go kopały po ryju za to! Ale nawet pomijając moje własne odczucia to chyba mogli wezwać chociaż jakieś służby, by się od razu tym zajęli, w końcu jednak ten cały właściciel mógł zwiać, albo spalić, zabić, wywieźć resztę omeg żeby nie było dowodów. No chyba że to aż taki autorytet Alf? I to że oni też tak specjalnie nie myślą o tych omegach?
    I Kise jest taki uroczy w tym, żeby ratować Kuroko, no kisnę jak nie wiem ;////; W dodatku Kagami się nim zaopiekuje taaaaaak! Taiga ty klusko, chroń Kuroko, ja wiem, że ty masz kluskowate serduszko i mu pomożesz T.T

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    o tak wspaniały rozdział, Aoime i Kagami są tacy troskliwi już oni się nimi odpowiednio zaapikekują...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Aga

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    rewelacyjny rozdział, Aoime i Kagami są tak bardzo troskliwi, już oni się odpowiednio zaopiekują naszymy biednymi omegami...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Iza

    OdpowiedzUsuń